Ręka, noga, mózg na ścianie, to na królewnę dopasowanie / Brzydka siostra

Na festiwalu Mastercard OFF CAMERA w Krakowie publiczności zaprezentowano horror "Brzydka siostra". To historia znana z baśni o Kopciuszku, ale tym razem opowiedziana z perspektywy drugoplanowej bohaterki oraz doprawiona solidną dawką bezpardonowej przemocy. Trudno się pozbyć wrażenia, że film Emilie Blichfeldt, będący jej pełnometrażowym scenariopisarskim i reżyserskim debiutem, to również pewna

Maj 1, 2025 - 11:42
 0
Ręka, noga, mózg na ścianie, to na królewnę dopasowanie / Brzydka siostra
Na festiwalu Mastercard OFF CAMERA w Krakowie publiczności zaprezentowano horror "Brzydka siostra". To historia znana z baśni o Kopciuszku, ale tym razem opowiedziana z perspektywy drugoplanowej bohaterki oraz doprawiona solidną dawką bezpardonowej przemocy. Trudno się pozbyć wrażenia, że film Emilie Blichfeldt, będący jej pełnometrażowym scenariopisarskim i reżyserskim debiutem, to również pewna misja. Co o współczesnym świecie ma do powiedzenia ta brutalna baśń, będąca norwesko-szwedzko-polską koprodukcją? Elwira (Lea Myren) marzy o niewinnej romantycznej miłości, jednak życie rzuca jej kłody pod nogi. Dziewczyna nie ma ani urody, ani majątku, którymi mogłaby skusić potencjalnego kandydata na męża. Gdy matka (Ane Dahl Torp) wychodzi za bogacza, który okazuje się spłukany i umiera w noc poślubną, dziewczyna będzie musiała zrobić wszystko, by poprawić ich byt materialny. Okazją staje się bal wydawany przez księcia, na którym ten wybierze swą ukochaną. Elwira będzie jednak musiała rywalizować z piękną Agnes (Thea Sofie Loch Naess), swoją nową przyrodnią siostrą. Jak dużo poświęci, żeby zdobyć serce przyszłego władcy? Nie dajcie się zwieść pozorom. Baśniowa konwencja i zbieżności z "Kopciuszkiem" to tylko pozory, które mają uśpić czujność widza. "Brzydka siostra" jest tak naprawdę współczesną historią o pogodni za pięknem oraz cenie, jaką trzeba za nie zapłacić, opowiedzianą w konwencji body horroru (z tego też powodu łatwo porównać produkcję do "Substancji" Coralie Fargeat). Emilie Blichfeldt nie bierze jeńców i przemianę tytułowej bohaterki z brzydkiego kaczątka w pięknego łabędzia prezentuje ze wszystkimi okropnymi szczegółami, na jakie stać średniowieczną medycynę estetyczną. Nieprzypadkowo dr Esthetique (Adam Lundgren) ma proste motto: "Piękno to cierpienie", a dla potwierdzenia tych słów chętnie sięga po dłuto i młotek, choć brak mu subtelności godnej największych mistrzów rzeźbiarstwa. Oglądając kolejne operacje plastyczne, którym bez znieczulenia poddawana jest Elwira, niekiedy chce się odwrócić wzrok, bo ich graficzna dosłowność bywa odpychająca. Dosadność przekazu, a także ponura puenta filmu, mają szokować. Jednocześnie temat pojmowania piękna w "Brzydkiej siostrze" dobrze wpisuje się w twórczość reżyserki. Również w krótkich metrażach – "How Do You Like My Hair?" oraz "Saras intime betroelser" – twórczyni poruszała temat obowiązujących kanonów urody, a także problemów osób, których fizyczność je z nich wyklucza. Skupiona na celu Elwira i wycieńczona kolejnymi wyzwaniami (poza okaleczającymi ją operacjami dziewczyna przechodzi na dietę wspomaganą tasiemcem, a także uczy się tańca pod okiem surowej pani Vanji – w tej roli Katarzyna Herman) powoli zaczyna popadać w obłęd. Traci zdrowie fizyczne i psychiczne, a burczenie brzucha przybiera formę piekielnych odgłosów, które w środku nocy nie dają spać. Tak, jakby same trzewia buntowały się przeciwko przemianie dziewczyny, która uległa presji ze strony matki. Tasiemiec rozgaszcza się w jej jelicie cienkim niczym Rozrywacz w klatce piersiowej Johna Hurta w kultowej scenie na stołówce z "Obcego. Ósmego pasażera Nostromo". Tylko czekamy, aż niepokojące dźwięki ustaną, a pasożyt postanowi wyjść. To (na szczęście?) nie następuje, przynajmniej nie w formie znanej z filmu Ridleya Scotta, ale Emilie Blichfeldt i tak serwuje nam szereg krwawych i obrazoburczych atrakcji. Dość powiedzieć, że książę nie okaże się szlachetnym rycerzem, a Agnes (tutejszy odpowiednik Kopciuszka) dawno porzuciła niewinność na rzecz cielesnych przyjemności. Klasycznie rozumiane piękno zostaje widzowi obrzydzone. Motywacje Elwiry wynikają z kompleksów: niepewności, braku poczucia własnej wartości i presji, którą narzuca otoczenie. Choć w "Kopciuszku" to ona i jej matka były czarnymi charakterami, ta sama historia przedstawiona w "Brzydkiej siostrze" z ich perspektywy, oddaje im sprawiedliwość, ukazując tragiczniejsze, choć wcale nie bardziej niewinne oblicze. Imperatyw ekonomiczny, potrzeba życia "na poziomie" napędzają spiralę wydarzeń, w których bohaterka traci podmiotowość, składając ją na ołtarzu męskiego zadowolenia. Abstrahując od takiej interpretacji, "Brzydka siostra" pozostaje widowiskiem z wyraźnym pomysłem wizualnym (film w całości nakręcono w Polsce, a przy kostiumach i scenografii pracowali Polacy) i sprawnie opowiedzianym. Lea Myren tworzy poruszającą kreację w roli tytułowej bohaterki, która chcąc być piękna na zewnątrz, zaprasza do swojego wnętrza zło i brzydotę. Elementy body horroru, przez które seans nie należy do najprzyjemniejszych, są usprawiedliwione fabularnie i zbliżają film do mrocznego oryginału braci Grimm, który na przestrzeni kolejnych dekad został znacząco złagodzony przez popkulturę (z wersją Disneya na czele). "Brzydka siostra" jest więc intrygującym przykładem retellingu klasycznej baśni, który w udany sposób łączy elementy brutalnego kina grozy z makabrycznym humorem i aktualną diagnozą społeczną.