Został zapamiętany jako przegrany w jednej z największych bitew. Do dziś nie wiadomo, z czyjej ręki zginął
Ulrich von Jungingen zapisał się w historii jako mistrz krzyżacki, który najbardziej zawziął się na Królestwo Polskie. Po szczeblach zakonnej hierarchii piął się na „plecach” brata, dzięki któremu jego kariera nabrała rozpędu. Konrad von Jungingen nie widział w nim jednak swojego następcy. Wbrew ostatniej woli wielkiego mistrza, po jego śmierci to właśnie butny i dumny Ulrich dostąpił najwyższej godności. W zakonie wprowadził nowe porządki, co w konsekwencji doprowadziło do upadku potęgi militarnej Krzyżaków.

Spis treści:
- Jak Ulrich von Jungingen doszedł do władzy?
- Zakon pod rządami Ulricha von Jungingena
- Wielka wojna
- Wielki mistrz poległ pod Grunwaldem
W powszechnej świadomości Ulrich (Ulryk) von Jungingen funkcjonuje jako ten, który przegrał jedną z największych bitew w średniowiecznej Europie. Czy porażka pod Grunwaldem czyni go jednak miernym strategiem? Wielu historyków przyznaje, że młodszy brat Konrada był dobrym przywódcą, a o jego przegranej i śmierci zadecydował fakt, że przyszło mu się zmierzyć z lepszym od siebie.
Jak Ulrich von Jungingen doszedł do władzy?
Kim był Ulrich von Jungingen, zanim został wielkim mistrzem zakonu siejącego postrach w całej średniowiecznej Europie? Najprawdopodobniej urodził się około 1360 roku, w Hohenfels. Nie jest do końca jasne, kiedy wstąpił do Zakonu Szpitala Najświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie. Najprawdopodobniej nastąpiło to około 1380 roku.
Początkowo, Ulrich von Jungingen nie sprawował wysokich godności w zakonnej hierarchii. W zamku Morteck koło Morąga odpowiadał za nadzór nad gospodarką rybną – był rybiczym. Z czasem zaczął sprawować funkcję kontrolera przy Konradzie Wallenrodzie, ówczesnym wielkim mistrzu. Wkrótce jednak jego zakonna kariera nabrała rozpędu.
Pod skrzydłami brata
23 lipca 1393 roku zmarł Konrad Wallenrod. Jego następcą mianowano starszego brata Ulricha. Wtedy zaczął liczyć się w zakonnych strukturach. Jeszcze w tym samym roku zaczął pełnić funkcję baliwa Sambii. Trzy lata później został mianowany komturem Bałgi i baliwem Natangii. Był rok 1404, kiedy zaczął sprawować funkcję marszałka zakonu. Z tą godnością wiązały się ogromne przywileje. Pod nieobecność wielkiego mistrza, to właśnie marszałek obejmował dowództwo nad zakonnymi wojskami.
Nazwał go „głupcem”
Czy Konrad widział w swoim bracie zdolnego przywódcę, czy raczej powierzał mu kolejne funkcje z poczucia braterskiego obowiązku? Bardziej prawdopodobna wydaje się druga z wymienionych opcji, bo wielki mistrz nie chciał, by Ulrich został jego następcą. Trudno się temu dziwić, bo pod względem cech charakteru i wizji dalszej bytności zakonu krzyżackiego, bracia byli jak ogień i woda.
Konrad był spokojny i opanowany. Nie działał pod wpływem impulsu, a przyszłości zakonu upatrywał w dominacji na Bałtyku. W porównaniu z nim, jego młodszy brat jawił się jako „mąż w gorącej wodzie kąpany”. Ulrich był porywczy i zapalczywy, a nade wszystko przedkładał swoją dumę.
Na łożu śmierci, zmożony długą chorobą, miał nazwać swojego młodszego brata „głupcem”. Jak wynika z zapisów w „Kronice gdańskiej”, zanim skonał, przestrzegł współbraci przed wyborem bitnego i Ulricha na swojego następcę.
Nie spełnili ostatniej woli wielkiego mistrza
Najwyraźniej dla zakonników ostatnia wola umierającego nie znaczyła zbyt wiele. 26 czerwca 1407 roku kapituła generalna wybrała Ulricha von Jungingena na 26. wielkiego mistrza Zakonu Szpitala Najświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie. Wówczas polityka Krzyżaków zmieniła się o 180 stopni.
Zakon pod rządami Ulricha von Jungingena
Nowy mistrz nawet nie zamierzał udawać, że planuje kontynuować to, co zaczął jego poprzednik. Konrad chciał doprowadzić do krzyżackiej dominacji na Bałtyku, tymczasem dla Ulricha nie miało to znaczenia. Kierunek północny przestał być dla niego istotny, o czym świadczy fakt, że wkrótce po dojściu do władzy odsprzedał Gotlandię Małgorzacie, ówczesnej królowej Szwecji, Danii i Norwegii, w dodatku za cenę niższą od tej, którą zakon zapłacił Albrechtowi Meklemburskiemu. A przecież wyspa była wówczas szalenie ważnym punktem na wszystkich szlakach handlowych na Bałtyku.
Dlaczego zdecydował się na to posunięcie? Ponieważ nie czuł zagrożenia ze strony państw skandynawskich, które w tamtym czasie wciąż jeszcze nie okrzepły po wcześniejszych wojnach. Dla Ulricha von Jungingena priorytetem było rozbicie polsko-litewskiego sojuszu. Poza tym w 1409 roku na Żmudzi wybuchło antykrzyżackie powstanie. Było jasne, że wojna z Litwą, a co za tym idzie – także z Koroną, jest nieunikniona.
Wielka wojna
Mistrz nie zamierzał biernie czekać na atak. Zamiast tego, wyprowadził uderzenie wyprzedzające, najeżdżając ziemię dobrzyńską. Jesienią 1409 roku podpisany został rozejm, ale porozumienie zerwano już w czerwcu następnego roku.
Armia Korony przekroczyła Wisłę pod Czerwińskiem i na Mazowszu połączyła się z siłami litewskimi. 9 lipca 1410 roku skonsolidowane wojska przekroczyły granicę państwa krzyżackiego. Do decydującej bitwy doszło 15 lipca 1410 roku, pod wsią Grunwald.
Wielki mistrz poległ pod Grunwaldem
Ulrich von Jungingen, który dowodził kilkoma krzyżackimi szarżami, zginął podczas starcia z polskim rycerstwem. Nie jest jasne, kto zadał wielkiemu mistrzowi śmiertelny cios. Być może był to ktoś z plebejuszy, ale brakuje dowodów potwierdzających tę tezę.
Po bitwie Władysław Jagiełło nakazał odesłać z honorami ciało wielkiego mistrza i ważniejszych dostojników zakonnych do Malborka. Ulricha von Jungingena pochowano w kaplicy św. Anny.
Nasz autor
Artur Białek
Dziennikarz i redaktor. Wcześniej związany z redakcjami regionalnymi, technologicznymi i motoryzacyjnymi. W „National Geographic” pisze przede wszystkim o historii, kosmosie i przyrodzie, ale nie boi się żadnego tematu. Uwielbia podróżować, zwłaszcza rowerem na dystansach ultra. Zamiast wygodnego łóżka w hotelu, wybiera tarp i hamak. Prywatnie miłośnik literatury.