Emocje, zaskoczenia i... dziwactwa. Eurowizja w Szwajcarii przeszła do historii

Za nami wszystkie występy z wielkiego finału 69. Konkursu Piosenki Eurowizji! Po miesiącach przygotowań, spekulacji i muzycznych emocji nadszedł moment, na który czekała cała Europa – dziś poznamy zwycięzcę. Jak poradzili sobie najwięksi faworyci? I co najważniejsze dla Polaków – czy Justyna Steczkowska ma szansę zawalczyć o Kryształowy Mikrofon? Wszystkiego dowiecie się z naszej relacji! Start! Po gościnnym występie Nemo, zwycięzcy Eurowizji 2024, i energetycznej paradzie flag przyszła pora na pierwszego reprezentanta wieczoru – to Kyle Alessandro z Norwegii z piosenką "Lighter", zainspirowaną walką swojej mamy z chorobą. 19-latek, najmłodszy uczestnik tegorocznego konkursu, dał czadu w rycerskiej "zbroi" i na tle buchającego ognia. Będzie wysoko! Tommy Cash poprosił o kawę dla wszystkich, a Litwa dała gitarowy popis Jako druga pojawiła się Laura Thorn z Luksemburga z piosenką "La Poupée Monte Le Son", czyli "Lalka podkręca dźwięk". Artystka tańczyła na scenie w stylu kukiełki, aby na koniec stać się... prawdziwą dziewczyną. Występ był sprytny, przemyślany, zabawny, choć może za bardzo w stylu Eurowizji Junior? Ciekawostka: jej piosenka to hołd dla "Poupée de cire, poupée de son", piosenki France Gall, która w 1965 roku dała zwycięstwo Luksemburgowi. I nadszedł on, czyli Tommy Cash z prześmiewczym "Espresso Macchiato", który... nie, wcale nie reprezentuje Włoch, a Estonię. Włosi trochę się za jego piosenkę obrazili, ale tylko na początku, teraz polubili ten satyryczny hit, która podbija internet. Cash nieco fałszował, ale umówmy się, to nie głos jest najważniejszy w takich występach. Świetnie tańczył ze swoją ekipą (w której jest Polak Kajtek Januszkiewicz!), a na scenę nagle wpadła szalona "fanka" – spokojnie, to była część choreografii. Za nami reprezentantka Izraela, który – podobnie jak w zeszłym roku – budzi duże emocje z powodu działań wojennych w Strefie Gazy. Yuval Raphael, która przeżyła masakrę Hamasu na festiwalu muzycznym w Re’im w 2023 roku, zadedykowała swoją balladę "New Day Will Rise" zmarłym przyjaciołom. Mimo kontrowersji będzie w pierwszej dziesiątce, a i świetnego głosu odmówić jej nie można. Litwa była "nieeurowizyjna", ale świetna, alternatywna, gitarowa. Grupa Katarsis wykonała "Tavo Akys", a ich występ mocno wyróżni się w dzisiejszej stawce. Trzymam kciuki, żeby byli jak najwyżej. Diwa z Hiszpanii przejęła scenę, Austria zaprezentowała operę w czerni i bieli Jako następna na scenie w Bazylei pojawiła się Melody z Hiszpanii, która udowodniła, że jest diwą nie tylko tytułem swojej piosenki ("Esa diva"). Było gorąco, w stylu flamenco i bezbłędnie wokalnie, a na końcu Melody zrobiła swój charakterystyczny "helikopter" z włosów. Wystarczy na wysokie miejsce? Zobaczymy, bo Eurowizja nie jest łaskawa dla Hiszpanii... Przyszła pora na Ukrainę i alternatywny zespół Ziferblat, który zaprezentował poruszający utwór "Bird of Pray". Cały występ utrzymany był w klimacie lat 70. i onirycznej, niemal sennej atmosferze. Być może była to wizja szczęśliwej przyszłości – świata po wojnie, w którym Ukraina może wreszcie odetchnąć z ulgą. Miejmy nadzieję, że ten sen już wkrótce stanie się rzeczywistością. Na scenie pojawiły się reprezentantki Wielkiej Brytanii, czyli grupa Remember Monday z zabawnym "What The Hell Just Happened?", w którym opowiadały o ciężkim poranku po szalonej nocy. Było zabawnie, czuć było, że dziewczyny się lubią, ale takie piosenki (szczególnie z Wysp Brytyjskich) często lądują na końcu tabeli... I w końcu on! Jeden z faworytów, czyli śpiewak operowy JJ z "Wasted Love" i dramatycznym, znakomitym, biało-czarnym występem z łódką, sztormem i latarnią morką. Niestety 24-latek z Austrii chyba się denerwował, bo śpiewał miejscami trochę nieczysto... Miejmy nadzieję, że to nie przeszkodzi mu w otrzymaniu lawiny głosów, bo i tak miał głos jak dzwon! Bo nie ma wątpliwości: powalczy o zwycięstwo. Czas na Islandię! Duet VÆB, choć według niektórych nie zasługiwał na miejsce w finale, zaprezentował pełen energii występ z utworem "RÓA". To była czysta, niczym nieskrępowana zabawa – a szantowy klimat piosenki potrafił porwać. Bo w końcu… kto nie lubi szant? A na scenie pojawił się miły akcent – wśród tancerzy zobaczyliśmy również Polkę! Łotwa była czystą magią i na chwilę przenieśliśmy się do nocnego lasu pełnego rusałek i nimf. Ach, jak dobrze, że Tautumeitas z "Bur Man Laimi" są w finale! Ten staging, choreografia, wokale – arcydzieło! Claude z Holandii na początku pomylił tekst w "C’est La Vie", ale to nie było ważne – jego występ był przejmujący, piękny, świetnie zaśpiewany. Na końcu 21-latek, który urodził się w Demokratycznej Republice Konga, zalał się łzam

Maj 18, 2025 - 04:14
 0
Emocje, zaskoczenia i... dziwactwa. Eurowizja w Szwajcarii przeszła do historii
Za nami wszystkie występy z wielkiego finału 69. Konkursu Piosenki Eurowizji! Po miesiącach przygotowań, spekulacji i muzycznych emocji nadszedł moment, na który czekała cała Europa – dziś poznamy zwycięzcę. Jak poradzili sobie najwięksi faworyci? I co najważniejsze dla Polaków – czy Justyna Steczkowska ma szansę zawalczyć o Kryształowy Mikrofon? Wszystkiego dowiecie się z naszej relacji! Start! Po gościnnym występie Nemo, zwycięzcy Eurowizji 2024, i energetycznej paradzie flag przyszła pora na pierwszego reprezentanta wieczoru – to Kyle Alessandro z Norwegii z piosenką "Lighter", zainspirowaną walką swojej mamy z chorobą. 19-latek, najmłodszy uczestnik tegorocznego konkursu, dał czadu w rycerskiej "zbroi" i na tle buchającego ognia. Będzie wysoko! Tommy Cash poprosił o kawę dla wszystkich, a Litwa dała gitarowy popis Jako druga pojawiła się Laura Thorn z Luksemburga z piosenką "La Poupée Monte Le Son", czyli "Lalka podkręca dźwięk". Artystka tańczyła na scenie w stylu kukiełki, aby na koniec stać się... prawdziwą dziewczyną. Występ był sprytny, przemyślany, zabawny, choć może za bardzo w stylu Eurowizji Junior? Ciekawostka: jej piosenka to hołd dla "Poupée de cire, poupée de son", piosenki France Gall, która w 1965 roku dała zwycięstwo Luksemburgowi. I nadszedł on, czyli Tommy Cash z prześmiewczym "Espresso Macchiato", który... nie, wcale nie reprezentuje Włoch, a Estonię. Włosi trochę się za jego piosenkę obrazili, ale tylko na początku, teraz polubili ten satyryczny hit, która podbija internet. Cash nieco fałszował, ale umówmy się, to nie głos jest najważniejszy w takich występach. Świetnie tańczył ze swoją ekipą (w której jest Polak Kajtek Januszkiewicz!), a na scenę nagle wpadła szalona "fanka" – spokojnie, to była część choreografii. Za nami reprezentantka Izraela, który – podobnie jak w zeszłym roku – budzi duże emocje z powodu działań wojennych w Strefie Gazy. Yuval Raphael, która przeżyła masakrę Hamasu na festiwalu muzycznym w Re’im w 2023 roku, zadedykowała swoją balladę "New Day Will Rise" zmarłym przyjaciołom. Mimo kontrowersji będzie w pierwszej dziesiątce, a i świetnego głosu odmówić jej nie można. Litwa była "nieeurowizyjna", ale świetna, alternatywna, gitarowa. Grupa Katarsis wykonała "Tavo Akys", a ich występ mocno wyróżni się w dzisiejszej stawce. Trzymam kciuki, żeby byli jak najwyżej. Diwa z Hiszpanii przejęła scenę, Austria zaprezentowała operę w czerni i bieli Jako następna na scenie w Bazylei pojawiła się Melody z Hiszpanii, która udowodniła, że jest diwą nie tylko tytułem swojej piosenki ("Esa diva"). Było gorąco, w stylu flamenco i bezbłędnie wokalnie, a na końcu Melody zrobiła swój charakterystyczny "helikopter" z włosów. Wystarczy na wysokie miejsce? Zobaczymy, bo Eurowizja nie jest łaskawa dla Hiszpanii... Przyszła pora na Ukrainę i alternatywny zespół Ziferblat, który zaprezentował poruszający utwór "Bird of Pray". Cały występ utrzymany był w klimacie lat 70. i onirycznej, niemal sennej atmosferze. Być może była to wizja szczęśliwej przyszłości – świata po wojnie, w którym Ukraina może wreszcie odetchnąć z ulgą. Miejmy nadzieję, że ten sen już wkrótce stanie się rzeczywistością. Na scenie pojawiły się reprezentantki Wielkiej Brytanii, czyli grupa Remember Monday z zabawnym "What The Hell Just Happened?", w którym opowiadały o ciężkim poranku po szalonej nocy. Było zabawnie, czuć było, że dziewczyny się lubią, ale takie piosenki (szczególnie z Wysp Brytyjskich) często lądują na końcu tabeli... I w końcu on! Jeden z faworytów, czyli śpiewak operowy JJ z "Wasted Love" i dramatycznym, znakomitym, biało-czarnym występem z łódką, sztormem i latarnią morką. Niestety 24-latek z Austrii chyba się denerwował, bo śpiewał miejscami trochę nieczysto... Miejmy nadzieję, że to nie przeszkodzi mu w otrzymaniu lawiny głosów, bo i tak miał głos jak dzwon! Bo nie ma wątpliwości: powalczy o zwycięstwo. Czas na Islandię! Duet VÆB, choć według niektórych nie zasługiwał na miejsce w finale, zaprezentował pełen energii występ z utworem "RÓA". To była czysta, niczym nieskrępowana zabawa – a szantowy klimat piosenki potrafił porwać. Bo w końcu… kto nie lubi szant? A na scenie pojawił się miły akcent – wśród tancerzy zobaczyliśmy również Polkę! Łotwa była czystą magią i na chwilę przenieśliśmy się do nocnego lasu pełnego rusałek i nimf. Ach, jak dobrze, że Tautumeitas z "Bur Man Laimi" są w finale! Ten staging, choreografia, wokale – arcydzieło! Claude z Holandii na początku pomylił tekst w "C’est La Vie", ale to nie było ważne – jego występ był przejmujący, piękny, świetnie zaśpiewany. Na końcu 21-latek, który urodził się w Demokratycznej Republice Konga, zalał się łzami. Nic dziwnego, występ na Eurowizji to jego marzenie z dzieciństwa. Będzie wysoko! Obstawiamy top 5! Justyna Steczkowska dała czadu, wcześniej scenę rozgrzała Erika Vikman I w końcu ona! Erika Vikman z Finlandii, która rozgrzała całą scenę kontrowersyjnym hitem "Ich komme", czyli "Dochodzę". Można się domyśli, o czym opowiada... Jej występ był prawdziwą petardą i tak, to kolejna pretendentka do ścisłej czołówki. Tak się robi show! Czapki z głów. Po Erice przyszła pora na Włochy, które reprezentuje Lucio Corsi z "Volevo Essere Un Duro". Piękna, włoska ballada ze świetnym tekstem, który zrozumieliśmy, nawet jeśli nie znamy włoskiego. Super pomysł z angielskimi napisami w dole ekranu! Może to będzie czarny koń tego finału? Przyszła pora na Polskę! Justyna Steczkowska z "Gają" dała prawdziwe show, a i tancerze byli bezbłędni. Wszystko tu grało, a smok wyglądał imponująco, podobnie jak ikoniczne już zwisanie ze sceny. Justyna wróciła po 30 latach, wokalnie rozwaliła system i pokazała, jak to się robi. Jesteśmy dumni i trzymamy kciuki! W Bazylei zagościł rave, a to oznacza jedno: Niemcy. Abor & Tynna dali czadu z "Baller", pierwszą niemieckojęzyczną piosenką od 2007 roku. Ciekawostka: to rodzeństwo z Austrii, ale węgierskiego pochodzenia. Było super i jedno jest pewne: Niemcy nie będą w tym roku na końcu. Po klubowej zabawie przyszedł czas na emocjonalną balladę Klavdii z Grecji. "Asteromáta" przedstawia emocjonalną więź między matką a zaginionym dzieckiem, ale w tle pobrzmiewa echo historii tysięcy Greków pontyjskich, którzy ucierpieli podczas przymusowych przesiedleń i czystek etnicznych w XX wieku. Wizualizacje wyglądały kiczowato, ale sama Klavdia, jej głos, emocje... Cud, miód. Z kolei Parg z Armenii latał po bieżni bez koszulki oblepiony błotem. "Survivor" w stylu Imagine Dragons można lubić lub nie, ale z pewnością Armeńczyk dał z siebie wszystko. Dosłownie. Cóż, można i tak, nie narzekamy. Występ Szwajcarki był jednym z najlepszych w historii Eurowizji Cóż to był za występ! Często zwycięskie kraje dają w kolejnym roku coś słabszego, ale nie Szwajcaria. Subtelna Zoë Më z przepiękną balladą "Voyage" dała jeden z najlepszych występów wieczoru. Domyślamy się, że z perspektywy widowni nie wyglądało to widowiskowo, ale jak to było genialnie sfilmowane. Brawo! Oby była pierwsza dziesiątka. Miriana Conte z "SERVING" przeszłą prawdziwą batalię przed Eurowizją o tytuł piosenki, ale zakończyła ją zwycięsko. Występ reprezentantki Malty jest kontrowersyjny i nie wszystkim się spodoba, ale umówmy się: Eurowizja, tęczowy vibe i diwy z potężnym głosem idą w parze. Będzie sporo głosów od publiki, od jury pewnie mniej. Awans Portugalii do finału był dla wielu sporym zaskoczeniem, ale jak dobrze, że Napa znalazła się w tym gronie. Ich "Deslocado" to nostalgiczna, pełna klimatu kompozycja – niezwykle portugalska w duchu, niosąca w sobie nutę saudade. To utwór nie tylko dla fanów melancholii, ale i dla tych, którzy kiedykolwiek tęsknili za czymś tak mocno, jak Napa tęskni w piosence za swoją ukochaną Maderą. Sissal przełamała złą passę dla Danii i zakwalifikowała się do finału. Może i "Hallucination" nie jest wybitnym muzycznym dziełem, ale sympatyczna Dunka była znakomita. Plus miło czasem posłuchać chwytliwej radiówki. I oni, Szwedzi! Wróć, Finowie, bo zespół Kaj pochodzi z Finlandii, ale reprezentuje Szwecję. "Bara bada bastu" to oda do saunowania, czyli ulubionej czynności Finów, i jest po szwedzku z fińskimi wstawkami (a kiedy ostatnio Szwecja wysłała coś po szwedzku?!). Według bukmacherów to do nich powędruje Kryształowy Mikrofon i bez wątpienia będą walczyć o zwycięstwo. Świetny, zabawny występ! Aich, i współautorem tego hitu jest Polak Robert Skowroński. Loaune z Francji wzruszyła wszystkich, San Marino pokazało, że didżej może zrobić show na Eurowizji Francja również może powalczyć o zwycięstwo – Louane zaprezentowała poruszający występ, który z pewnością zostanie w pamięci widzów. Wśród sypiącego się piasku artystka wykonała utwór "Maman" – dedykowany zmarłej mamie. To subtelna ballada o przemianie z córki w matkę, o odnalezieniu światła po ciemności, o sile miłości i kobiecej wrażliwości. To intymny, ale uniwersalny manifest emocji – trudno było się nie wzruszyć. Doskonały występ i mocna kandydatura do Kryształowego Mikrofonu. I San Marino! Włoch Gabry Ponte to pierwszy didżej w finale Eurowizji", a "Tutta L’Italia" jest hołdem dla jego ojczyzny. Można było się obawiać, jak DJ poradzi sobie na Eurowizji, ale 52-letni Ponte dał świetne, energiczne show. Ciekawostka: to on (wraz z resztą członków zespołu Eiffel 65) stoi za kultowym hitem "Blue (Da Ba Dee)"! I ostatni występ! Show zamknęła Albania, czyli genialny duet Shkodra Elektronike ze "Zjerm", elektroniczno-etnicznym utworem o walce ciemności ze światłem, dobra ze złem. To jedni z ulubieńców fanów, którzy w krajowych preselekcjach niespodziewanie pokonali wielką albańską gwiazdę Elvanę Gjatę. I jak dobrze! Występ był świetny, a choreografia wokalistki Beatriçe Gjergji jedyna w swoim rodzaju. Będzie top 10! Za nami 26 występów i było to naprawdę świetne show. Szwajcaria pokazała, jak organizuje się Eurowizję, a Baby Lasagna i Käärijä, czyli zdobywcy drugich miejsc z 2024 i 2024 roku, dali totalnego czadu. Sama scena sprawiała jednak wrażenie... zbyt dużej, ale to drobiazgi! Tegoroczny konkurs na szczęście nie był tak kontrowersyjny jak rok temu i... uff! Kto wygrał Eurowizję 2025? A jednak, wyniki mocno zaskoczyły, a Eurowizja 2025 przeszła do historii jako jedna z najbardziej nieprzewidywalnych. Faworyci bukmacherów, czyli Szwecja, musieli zadowolić się czwartym miejscem, a zwycięstwo należało do JJ-a z "Wasted Love" z Austrii (który u bukmacherów miał drugie miejsce). Jest to więc drugi rok z rzędu, w którym bukmacherskie prognozy się nie sprawdziły. Najlepsza dziesiątka Eurowizji 2025 to: Justyna Steczkowska z piosenką "Gaja" łącznie zdobyła 156 punktów i zajęła 14. miejsce. Szczegółowe wyniki znajdziesz w tym tekście.