Nowe fakty po śmierci syna Wałęsy. Jego sąsiedzi szybko zauważyli coś niepokojącego

W czwartek, 1 maja, do mediów dotarła tragiczna wiadomość – w wieku 52 lat zmarł Sławomir Wałęsa, syn byłego prezydenta Lecha Wałęsy. Od dłuższego czasu zmagał się z uzależnieniem. Media w piątek podają nowe ustalenia w tej sprawie. "Fakt" pisze w piątek 2 maja, że ciało Sławomira Wałęsy mogło leżeć w jego kawalerce w Toruniu nawet od dwóch tygodni. Służby zawiadomili dopiero sąsiedzi. Nowe informacje o śmierci syna Wałęsy – Sąsiadka z piątego piętra, która być może mu pomagała, zaniepokoiła się, że nie widziała go od dłuższego czasu – powiedziała gazecie pani Iwona, mieszkanka bloku w Toruniu. Co więcej, w bloku, a dokładnie na klatce schodowej, co opisuje "Fakt", pojawił się też nieznośny, niemożliwy do zwalczenia smród. W budynku były również muchy. Z tego względu mieszkańcy bloku zawiadomili służby, które weszły do mieszkania Wałęsy, gdzie odkryto jego zwłoki w stanie rozkładu. Sąsiedzi Wałęsy powiedzieli także gazecie, że mężczyzna był raczej skrytą osobą, nie utrzymywał relacji z sąsiadami. "Nie zagadywał, był samotnikiem. W miesiącach poprzedzających jego śmierć miał być zaniedbany – nieogolony, z długimi włosami" – czytamy. Syn Wałęsy walczył z uzależnieniem Jak już informowaliśmy, Sławomir Wałęsa był jednym z ośmiorga dzieci Lecha Wałęsy. Choć z wykształcenia był informatykiem, to jak sam przyznawał, nazwisko ojca nie pomagało mu w znalezieniu pracy. Zdecydowanie większym problemem 52-latka było jednak uzależnienie od alkoholu, w walce, z którym bezskutecznie próbowała pomóc mu rodzina. Za sprawą ich działania mężczyzna został nawet w 2022 roku skierowany na przymusowy odwyk, z którego szybko uciekł. 52-latek miał także konflikt z prawem po drobnej kradzieży. – Niebiescy przewieźli mnie do Świecia. Zostawili mnie u pielęgniarek. Zamknęły się drzwi. Panie nie wiedziały, co mają ze mną zrobić, bo dałem dzidę. One nie miały prawa mnie zatrzymać. Ja sobie wyszedłem z tego oddziału, zjadłem coś i wróciłem do Torunia. Jak nie będę chciał pójść na odwyk, to nie pójdę – mówił po ucieczce z odwyku syn Lecha Wałęsy.

Maj 2, 2025 - 17:25
 0
Nowe fakty po śmierci syna Wałęsy. Jego sąsiedzi szybko zauważyli coś niepokojącego
W czwartek, 1 maja, do mediów dotarła tragiczna wiadomość – w wieku 52 lat zmarł Sławomir Wałęsa, syn byłego prezydenta Lecha Wałęsy. Od dłuższego czasu zmagał się z uzależnieniem. Media w piątek podają nowe ustalenia w tej sprawie. "Fakt" pisze w piątek 2 maja, że ciało Sławomira Wałęsy mogło leżeć w jego kawalerce w Toruniu nawet od dwóch tygodni. Służby zawiadomili dopiero sąsiedzi. Nowe informacje o śmierci syna Wałęsy – Sąsiadka z piątego piętra, która być może mu pomagała, zaniepokoiła się, że nie widziała go od dłuższego czasu – powiedziała gazecie pani Iwona, mieszkanka bloku w Toruniu. Co więcej, w bloku, a dokładnie na klatce schodowej, co opisuje "Fakt", pojawił się też nieznośny, niemożliwy do zwalczenia smród. W budynku były również muchy. Z tego względu mieszkańcy bloku zawiadomili służby, które weszły do mieszkania Wałęsy, gdzie odkryto jego zwłoki w stanie rozkładu. Sąsiedzi Wałęsy powiedzieli także gazecie, że mężczyzna był raczej skrytą osobą, nie utrzymywał relacji z sąsiadami. "Nie zagadywał, był samotnikiem. W miesiącach poprzedzających jego śmierć miał być zaniedbany – nieogolony, z długimi włosami" – czytamy. Syn Wałęsy walczył z uzależnieniem Jak już informowaliśmy, Sławomir Wałęsa był jednym z ośmiorga dzieci Lecha Wałęsy. Choć z wykształcenia był informatykiem, to jak sam przyznawał, nazwisko ojca nie pomagało mu w znalezieniu pracy. Zdecydowanie większym problemem 52-latka było jednak uzależnienie od alkoholu, w walce, z którym bezskutecznie próbowała pomóc mu rodzina. Za sprawą ich działania mężczyzna został nawet w 2022 roku skierowany na przymusowy odwyk, z którego szybko uciekł. 52-latek miał także konflikt z prawem po drobnej kradzieży. – Niebiescy przewieźli mnie do Świecia. Zostawili mnie u pielęgniarek. Zamknęły się drzwi. Panie nie wiedziały, co mają ze mną zrobić, bo dałem dzidę. One nie miały prawa mnie zatrzymać. Ja sobie wyszedłem z tego oddziału, zjadłem coś i wróciłem do Torunia. Jak nie będę chciał pójść na odwyk, to nie pójdę – mówił po ucieczce z odwyku syn Lecha Wałęsy.