Karlovačko lager
W pojedynku Ožujsko–Karlovačko już wszystko jasne: wygrał ten, kto postawił na czerwone, a mnie nie omylił ani smak, ani pamięć. A skoro w maju na Pagu upał jak piorun, postawiłem oczywiście na Karlovačko lager, które chłodzi rozpalone gardło i rewelacyjnie gasi pragnienie. Może nie smakuje jak jakiś sympatyczny czeski ležák, ale wstydu naprawdę nie ma (powiedziałbym, ... Dowiedz się więcej Tekst Karlovačko lager pojawił się poraz pierwszy w Czasopismo Lege Artis.

W pojedynku Ožujsko–Karlovačko już wszystko jasne: wygrał ten, kto postawił na czerwone, a mnie nie omylił ani smak, ani pamięć.
A skoro w maju na Pagu upał jak piorun, postawiłem oczywiście na Karlovačko lager, które chłodzi rozpalone gardło i rewelacyjnie gasi pragnienie. Może nie smakuje jak jakiś sympatyczny czeski ležák, ale wstydu naprawdę nie ma (powiedziałbym, że wstydzić mogą się producenci popularnych polskich marek, które leją na klienta jak mogą i czym mogą). Odkapslowane, wydudlane wprost z butelki (jako się rzekło: na kempingu, acz to akurat na porośniętym pięknymi sosnami — rzadkość w tych okolicach), smakowało po prostu wybornie.
Jeśli jeszcze kiedyś uda się odwiedzić piękną Chorwację, będę pamiętał: tylko przed albo po sezonie (cennik na kempingu nie kłamie: w maju najdroższa parcela kosztuje więcej od najtańszej w sierpniu!) i brać tylko piwo Karlovačko!
(Piwo Karlovačko lager, cena 1,22 € za półlitrową butelkę, 0,66 € kaucji; fot. Olgierd Rudak, CC BY-SA 4.0)
Tekst Karlovačko lager pojawił się poraz pierwszy w Czasopismo Lege Artis.