Jakubiak miał trudną relację z ojcem, chciał się z nim pogodzić. "Niestety nie zdążyłem"

Życie Tomasza Jakubiaka nie było usłane różami. Jego ojciec zmagał się z chorobą alkoholową, która wpływała na życie całej rodziny. Dawny juror "Masterchefa" próbował pogodzić się ze swoim tatą. "Niestety nie zdążyłem" – wyznał przed śmiercią w poruszającym wywiadzie. W ostatnim dniu kwietnia do mediów dotarła wiadomość o śmierci znanego jurora programu "Masterchef", który także w innych programach i w internecie dzielił się swoimi przepisami oraz pozytywnym nastawieniem do życia. W ubiegłym roku zdiagnozowano u niego rzadki nowotwór jelit i dwunastnicy. Przez kolejne miesiące dzielnie walczył o powrót do zdrowia. Niedawno głośno zrobiło się o tym, że kucharz został przewieziony karetką do Aten na leczenie onkologiczne. Rodzina przekazała wieść o śmierci Jakubiaka 30 kwietnia. "Z ogromnym bólem informujemy, że odszedł Tomek Jakubiak – ukochany Tata, Mąż, Kucharz i Człowiek, którego serce biło dla innych – w domu, przy stole, w codzienności. Jego odejście zostawiło pustkę, której nie da się opisać słowami" – napisano na jego koncie na Instagramie. Tomasz Jakubiak próbował pogodzić się z ojcem W wywiadzie z gazetą "Viva!" z 2023 roku Tomasz Jakubiak opowiedział o swoich latach młodości spędzonych na warszawskim Śródmieściu, gdzie się wychowywał. Jak sam podkreślił, często był poza domem, bo w taki sposób mógł uciec przed ojcem alkoholikiem. – Mama robiła karierę, tata jeździł na taksówce, a ja bardzo chciałem, żeby mnie dostrzegli. Dlatego zwiewałem z domu, robiłem różne głupoty, byłem niezłym zadziorem – mówił. Kucharz kiedyś sam chętnie sięgał po alkohol. – Ale ja, w przeciwieństwie do niego (red. przyp. – ojca), powiedziałem sobie: "Basta!". Gdy z Anastazją zawieźliśmy go do szpitala, po trzech minutach od naszego odjazdu, uciekł tylnymi drzwiami. Nie chciałem popełnić tego samego błędu, co on – dodał w rozmowie z dwutygodnikiem. W młodości Jakubiak nie rozumiał w pełni problemów, z jakimi borykał się jego tata. – Nie mogłem mu wybaczyć, że ciągnie na dno nie tylko siebie samego, ale też bliskich – tłumaczył. – Gdy w końcu zrozumiałem, że on jest po prostu chorym człowiekiem, pojechałem do niego z Bąblem. Niestety, nie zdążyłem. Odszedł pięć minut przed naszym przyjazdem – dodał Jakubiak.

Maj 3, 2025 - 14:01
 0
Jakubiak miał trudną relację z ojcem, chciał się z nim pogodzić. "Niestety nie zdążyłem"
Życie Tomasza Jakubiaka nie było usłane różami. Jego ojciec zmagał się z chorobą alkoholową, która wpływała na życie całej rodziny. Dawny juror "Masterchefa" próbował pogodzić się ze swoim tatą. "Niestety nie zdążyłem" – wyznał przed śmiercią w poruszającym wywiadzie. W ostatnim dniu kwietnia do mediów dotarła wiadomość o śmierci znanego jurora programu "Masterchef", który także w innych programach i w internecie dzielił się swoimi przepisami oraz pozytywnym nastawieniem do życia. W ubiegłym roku zdiagnozowano u niego rzadki nowotwór jelit i dwunastnicy. Przez kolejne miesiące dzielnie walczył o powrót do zdrowia. Niedawno głośno zrobiło się o tym, że kucharz został przewieziony karetką do Aten na leczenie onkologiczne. Rodzina przekazała wieść o śmierci Jakubiaka 30 kwietnia. "Z ogromnym bólem informujemy, że odszedł Tomek Jakubiak – ukochany Tata, Mąż, Kucharz i Człowiek, którego serce biło dla innych – w domu, przy stole, w codzienności. Jego odejście zostawiło pustkę, której nie da się opisać słowami" – napisano na jego koncie na Instagramie. Tomasz Jakubiak próbował pogodzić się z ojcem W wywiadzie z gazetą "Viva!" z 2023 roku Tomasz Jakubiak opowiedział o swoich latach młodości spędzonych na warszawskim Śródmieściu, gdzie się wychowywał. Jak sam podkreślił, często był poza domem, bo w taki sposób mógł uciec przed ojcem alkoholikiem. – Mama robiła karierę, tata jeździł na taksówce, a ja bardzo chciałem, żeby mnie dostrzegli. Dlatego zwiewałem z domu, robiłem różne głupoty, byłem niezłym zadziorem – mówił. Kucharz kiedyś sam chętnie sięgał po alkohol. – Ale ja, w przeciwieństwie do niego (red. przyp. – ojca), powiedziałem sobie: "Basta!". Gdy z Anastazją zawieźliśmy go do szpitala, po trzech minutach od naszego odjazdu, uciekł tylnymi drzwiami. Nie chciałem popełnić tego samego błędu, co on – dodał w rozmowie z dwutygodnikiem. W młodości Jakubiak nie rozumiał w pełni problemów, z jakimi borykał się jego tata. – Nie mogłem mu wybaczyć, że ciągnie na dno nie tylko siebie samego, ale też bliskich – tłumaczył. – Gdy w końcu zrozumiałem, że on jest po prostu chorym człowiekiem, pojechałem do niego z Bąblem. Niestety, nie zdążyłem. Odszedł pięć minut przed naszym przyjazdem – dodał Jakubiak.