Infekcja, krwotok, a nawet sepsa. Ukryte skutki „bezpiecznej” aborcji chemicznej

Rzeczywiste zagrożenie związane z zażywaniem mifepristonu jest aż 22 razy większe niż można przeczytać na etykiecie – donosi amerykański instytut Ethics and Public Policy Center (EPPC). Badania wykazały przypadki infekcji, krwotoku, a nawet sepsy.

Mifepriston to popularna pigułka używana do zabijania dzieci w łonie matki. Przez wiele lat krążył mit, że jest to „bezpieczna” forma tzw. aborcji. Jednak przeprowadzone przez EPPC na badania na reprezentatywnej grupie aż 800 tys. kobiet wykazały, że pigułka ta wcale nie jest taka bezpieczna. Rzeczywiste zagrożenia wynoszą aż 11 proc., mimo że etykieta preparatu mówi tylko o 0,5 proc. skutków ubocznych.

W trakcie badania dokonano przeglądu aż 865 727 przypadków kobiet, które zażyły mifepriston w latach 2017-2023. W rezultacie stwierdzono, że aż 94 605 badanych kobiet doznało niepożądanych skutków, którymi były to m.in. infekcje, krwotoki, a nawet sepsa.

Rzeczywisty odsetek skutków ubocznych może być jeszcze wyższy. W badaniu uwzględniono bowiem przypadki, w których kobieta zgłosiła się do lekarza, a za leczenie zapłacił ubezpieczyciel zdrowotny. Nie udało się zaś uwzględnić przypadków, w których ubezpieczyciel bezpośrednio zapewnił leczenie (bez odnotowanej w systemie transakcji finansowej) oraz sytuacji, w których kobieta zapłaciła za leczenie gotówką.

Autorzy badania wyciągają jasne wnioski: mifepriston stwarza śmiertelne niebezpieczeństwo nie tylko dla samego dziecka, ale pośrednio również dla zażywających go kobiet.

Źródło: opoka.org.pl / Ethics and Public Policy Center, Live Action

AF

Artykuł Infekcja, krwotok, a nawet sepsa. Ukryte skutki „bezpiecznej” aborcji chemicznej pochodzi z serwisu PCH24.pl.