Elektrownia jądrowa łączy większość kandydatów. Spór o energetykę leży gdzie indziej
Analiza programów wyborczych kandydatów na prezydenta wskazuje, że niemal wszyscy zgadzają się z postulatem, że Polska musi mieć elektrownię jądrową. Dalej jednak politycy mogliby podpisać protokoły rozbieżności. Lewicowi chcą bowiem mocniej postawić na energię odnawialną, prawicowi zaś – odwrócić proces odchodzenia od węgla. Nie wszyscy udostępnili program wyborczy Na ostatniej prostej przed pierwszą turą wyborów […] Artykuł Elektrownia jądrowa łączy większość kandydatów. Spór o energetykę leży gdzie indziej pochodzi z serwisu ANDROID.COM.PL - społeczność entuzjastów technologii.


Analiza programów wyborczych kandydatów na prezydenta wskazuje, że niemal wszyscy zgadzają się z postulatem, że Polska musi mieć elektrownię jądrową. Dalej jednak politycy mogliby podpisać protokoły rozbieżności. Lewicowi chcą bowiem mocniej postawić na energię odnawialną, prawicowi zaś – odwrócić proces odchodzenia od węgla.
Nie wszyscy udostępnili program wyborczy
Na ostatniej prostej przed pierwszą turą wyborów prezydenckich przeanalizowaliśmy programy wyborcze kandydatów pod kątem postulatów technologicznych i naukowych. Teraz publikujemy drugą część naszego przeglądu. Tym razem skupiliśmy się na propozycjach energetycznych.
Tu jednak trzeba od razu zastrzec: posiłkowaliśmy się programami wyborczymi udostępnionymi na stronach internetowych kandydatów. W związku z tym nie jesteśmy w stanie przeanalizować propozycji: Macieja Maciaka, Joanny Senyszyn i Krzysztofa Stanowskiego, gdyż ich tam po prostu nie ma. Z kolei w programie Marka Jakubiaka brakuje komponentu energetycznego.
Z drugiej strony trzeba wspomnieć, że większość z nich ujawniła swoje poglądy podczas kilku debat. I tak np. w Końskich Maciak stwierdził, że powinniśmy kupować węglowodory tam, gdzie są najtańsze, w tym od Rosji. Senyszyn z kolei uznała, że Polska nie może rezygnować „ani z węgla, ani z atomu”. Jakubiak zaś podkreślił, że powinniśmy oprzeć się na węglu, gdyż jest to „polskie złoto”, które – według niego – wystarczy na 900 lat. Stanowski natomiast startuje głównie po to, by móc ujawniać kulisy kampanii w swoich programach, a przy okazji ośmieszać konkurentów i cały proces wyborczy.
Elektrownia jądrowa łączy niemal wszystkich
Sporu między politykami nie uda się zbudować w kwestii energetyki jądrowej. Jeżeli ktoś o niej wspomina, to tylko pozytywnie. Kandydaci różnią się jednak co do poszczególnych rozwiązań. Za atomem w Polsce są: Magdalena Biejat, Grzegorz Braun, Szymon Hołownia, Sławomir Mentzen, Marek Woch1 i Adrian Zandberg.
Pierwsza dwójka jednak wyłącznie zdawkowo wspomina o elektrowniach atomowych, a marszałek Sejmu w swoim krótkim programie w zasadzie używa tylko raz słowa „atom”. Ambitnie do tematu podszedł z kolei przedstawiciel partii Razem. Otóż proponuje on ponadpartyjny program piętnastoletni, który zakończy się zbudowaniem ośmiu bloków jądrowych o mocy 1,5 GW każdy. Znaleźć się mają w co najmniej trzech elektrowniach.
Mentzen i Woch są zwolennikami tzw. małych reaktorów modułowych (SMR), choć ten drugi deklaruje także poparcie dla dużych elektrowni. Bezpartyjny kandydat chciałby też, aby docelowo to każda gmina określała skalę swojego zapotrzebowania energetycznego i na podstawie przeprowadzonego audytu ustalała, w jakie źródło energii inwestować indywidualnie lub we współpracy np. z innymi gminami lub prywatnymi firmami. To właśnie w ramach takich współprac miałyby powstawać w Polsce SMR-y.
Atomu próżno szukać w programach: Artura Bartoszewicza, Marka Jakubiaka, Karola Nawrockiego i Rafała Trzaskowskiego.
Lewica i centrum stawiają na OZE
Po energetyce jądrowej drogi polityków się rozchodzą do dwóch przeciwstawnych obozów (choć zdarzają się osoby stojące w rozkroku). Kandydaci kojarzeni z poglądami lewicowymi lub centrowymi opowiadają się za odnawialnymi źródłami energii (OZE). Z jednym wyjątkiem. W programie Zandberga nacisk położony jest tylko na atom.
Biejat podkreśla konieczność przeprowadzenia transformacji energetycznej, która – oprócz elektrowni atomowych – powinna objąć też OZE i modernizację sieci energetycznych. „Chcę, by Polska była przygotowana na kryzys klimatyczny. Potrzebujemy transformacji energetycznej, która zapewni Polsce suwerenność energetyczną, a Polkom i Polakom tani prąd” – podkreśla wicemarszałkini Senatu.
Zwolennikiem OZE jest także Hołownia, który dorzuca konieczność rozwoju magazynów energii. Podobnie Trzaskowski, który przekonuje, że inwestycja w odnawialne źródła zapewni „uniezależnienie energetyczne”. OZE gra też w duszy Wocha, choć w programie Bezpartyjnych Samorządowców jest wiele rozwiązań obejmujących m.in. wodór czy wykorzystanie drewna na własne potrzeby grzewcze.
Prawica za węglem, ale z wyjątkami
To, co łączy kandydatów prawicowych, to poparcie dla węgla. Idealnie oddaje to fragment programu kandydata popieranego przez Prawo i Sprawiedliwość:
Słowa te szef IPN-u często wypowiada publicznie. Deklaruje też, że w pierwszych dniach swojej prezydentury obniży rachunki za prąd o jedną trzecią. Jak? Poprzez przeznaczenie dochodów z tzw. zielonych certyfikatów (czyli potwierdzeń, że energia została wytworzona z OZE) na pokrycie rachunków Polaków. Dziś, według kandydata popieranego przez Prawo i Sprawiedliwość, pieniądze te są przeznaczane na dopłaty do samochodów elektrycznych.
Wstrzymania likwidacji górnictwa i energetyki węglowej chce też Bartoszewicz. Zamiast tego postuluje wzmocnienie technologiczne i finansowe tej gałęzi. Proponuje także powołanie konkursów na polskich uczelniach, które miałyby doprowadzić do „udoskonalenia technologii wykorzystania paliw kopalnych i minimalizacji zanieczyszczeń”.
Niejednoznaczna jest postawa dwóch polityków kojarzonych z Konfederacją. Mentzen jest zdania, że samo OZE nie będzie w stanie pokryć zapotrzebowania Polski na energię, dlatego musimy dywersyfikować jej źródła i dostawców zewnętrznych, choć o samym węglu nie wspomina. Natomiast Braun – który na początku roku został wykluczony z Konfederacji – jest właśnie politykiem stojącym w rozkroku.
Uważam, że w Polsce powinno się produkować energię z najtańszych dostępnych źródeł, w tym węgla kamiennego, brunatnego, gazu ziemnego, elektrowni jądrowych oraz geotermii, nie wykluczając produkcji prądu z wody, wiatru i słońca, o ile realizacja nie odbywa się kosztem pozostałej części społeczeństwa i nie zagraża stabilności energetycznej systemu w razie czasowego braku możliwości korzystania z tych źródeł – czytamy w jego propozycji.
Całą wymienioną czwórkę łączy jeszcze jedno: chcą oni wypowiedzenia Zielonego Ładu. Braun i Bartoszewicz „dorzucają” do tej listy jeszcze system ETS (czyli sprzedaż certyfikatów uprawniających do emisji CO2 dla firm) i dyrektywę budynkową (reguły unijne mające na celu zmniejszyć emisję budynków i poprawić ich energetyczną wydajność). Ten ostatni chciałby też pociągnąć do odpowiedzialności karnej polityków „biorących czynny udział” we wprowadzaniu Zielonego Ładu w Polsce.
Źródło: programy wyborcze kandydatów na Prezydenta RP, dostępne na ich stronach internetowych, oprac. własne. Zdjęcie otwierające: materiały prasowe / zandberg2025.pl, profil Magdaleny Biejat / Facebook, SlawomirMentzen / X / montaż własny
Część odnośników to linki afiliacyjne lub linki do ofert naszych partnerów. Po kliknięciu możesz zapoznać się z ceną i dostępnością wybranego przez nas produktu – nie ponosisz żadnych kosztów, a jednocześnie wspierasz niezależność zespołu redakcyjnego.
- Na stronie Wocha brakuje programu wyborczego; jest natomiast program Bezpartyjnych Samorządowców, który pokrywa się z tym, co publicznie mówi kandydat. W tekście bazujemy na tym dokumencie. ↩︎
Artykuł Elektrownia jądrowa łączy większość kandydatów. Spór o energetykę leży gdzie indziej pochodzi z serwisu ANDROID.COM.PL - społeczność entuzjastów technologii.