Polski jezuita: śmiejemy się z nowych modlitw w brewiarzu. Polityk ma dbać o swój naród, nie cały świat

Brat Damian Wojciechowski w swoim najnowszym felietonie odniósł się do „histerii”, jaką w kręgach lewicowych wzbudza Donald Trump. Jezuita zwrócił uwagę, że udzieliła się ona również Kościołowi, a to ze względu na zwrot USA ku polityce kierowanej narodowym interesem. Jak zaznaczył misjonarz, choć wielu duchownych oburza się dziś na taki program, to troska o „swoich” jest wedle katolickiej nauki społecznej pierwszym zadaniem polityka.

W opublikowanym na łamach portalu „Opoka” tekście, duchowny umiejętnie wykpił reakcję lewicowych salonów na dojście do władzy i decyzje Donalda Trumpa. Jak zaznaczał, „postępowe” grupy widzą w prezydencie USA „populistę”, stanowiącego zagrożenie dla ich „merytorycznej” demokracji. Zdaniem autora ta ostatnia oznacza w rzeczywistości jedynie rządy „cwaniaków” i niekompetentnych instytucji, odbierających obywatelom ich prawa i narzucających siłą „oświecenie” w postaci np. promocji lobby LGBT.

„(…) Dlaczego Trump wzbudza taką obsesję u jajogłowych? Myślę, że dlatego, iż burzy bezceremonialnie jeden za drugim mit lewoskrętnych. Szułdrzyński [redaktor naczelny Rzeczpospolitej – red.] oskarża go wprost o rewolucję, choć to jest raczej kontrrewolucja, bo według niego nowa prawica rozwala porządek, ład, wartości, czyli cały stary, wspaniały świat, którego lewica bohatersko dziś broni. Ale czy ten świat jest taki stary i taki wspaniały? Toż to świat zupełnie niedawno stworzony i na siłę aplikowany tępemu ludowi przez oświecone elity. Czy Trump rozmontowuje demokrację? Ja na to dowodów nie widzę. I tylko mogę się zdziwić, że tak wielu jajogłowych ubolewa nad kryzysem demokracji w USA, a z radością przyklaskuje na własnym podwórku idei demokracji walczącej i stosowania prawa, tak jak my je rozumiemy”, komentował jezuicki misjonarz.

Jak zauważył publicysta, wśród postaw i przekonań Donalda Trumpa panikę „demokratów” wzbudza jego powrót do kierowania się w polityce narodowym interesem. Ta niechęć do „globalizmu” spotyka się z krytyką elit kościelnych, co zyskało zresztą jasny wyraz w polemice, jaką amerykańscy Republikanie na czele z wiceprezydentem podjęli z Ojcem świętym w sprawie polityki migracyjnej. J.D Vance przypominał, że katolik powinien kierować się porządkiem miłości i najpierw swoją troskę okazywać najbliższym, potem własnemu narodowi i państwu, a dopiero na końcu bardziej odległym grupom.

Brat Damian Wojciechowski zwracał uwagę na ten sam fakt. „Kiedy zmawiam ze współbraćmi razem brewiarz, to się śmiejemy nad jednym z wezwań: żeby politycy dbali o dobro nie tylko swojego, lecz wszystkich narodów i o pokój na świecie. Oczywiście to nowy brewiarz napisany przez nowooświeconych księży profesorów, co to nie wiedzą, że według katolickiej nauki społecznej polityk powinien dbać o dobrobyt i bezpieczeństwo swojego narodu, tego ludu, który go wybrał. Ma się martwić o swoje państwo, a innym politykom zostawić martwienie się o inne państwa. I to po to lud go zatrudnia do pracy, a nie po to, żeby się zamartwiał całym światem”, wyznał.

Jezuicki duchowny trafnie pokazał w swoim tekście, że antytrumpowskie nastroje wśród katolików nie mają dobrych podstaw. Zdaniem duchownego za naiwny można uważać stosunek prezydenta USA do Rosji, ale z całą pewnością wspólna panika Kościoła i zwolenników „demokracji walczącej” nie wynika z troski o katolicki kształt polityki. Zagrożone są jedynie utarte schematy myślowe „jajogłowych”

Źródło: opoka.org.pl

FA

Artykuł Polski jezuita: śmiejemy się z nowych modlitw w brewiarzu. Polityk ma dbać o swój naród, nie cały świat pochodzi z serwisu PCH24.pl.