NBA playoffs: Jalen Brunson bohaterem Knicks | James Harden trzyma fason
Wybaczcie pauzę w nadawaniu, od wtorku jestem na majówkowym urlopie z Rodziną możliwie daleko od domu, gdzie zasięg sieci bywa umowny. Napiszę na szybko i ile będę umiał na temat dzisiejszych meczów NBA playoffs, mam nadzieję, że coś mimo wszystko wniosę. Patronami dzisiejszego odcinka są A Grzele oraz Wojtek Łukasiewicz, ja nazywam się Bartek Gajewski, […]

Wybaczcie pauzę w nadawaniu, od wtorku jestem na majówkowym urlopie z Rodziną możliwie daleko od domu, gdzie zasięg sieci bywa umowny. Napiszę na szybko i ile będę umiał na temat dzisiejszych meczów NBA playoffs, mam nadzieję, że coś mimo wszystko wniosę. Patronami dzisiejszego odcinka są A Grzele oraz Wojtek Łukasiewicz, ja nazywam się Bartek Gajewski, kości ludzkie są proporcjonalnie mocniejsze niż beton, a to są GWBA, czyli gwiazdy basketu.
Knicks 116 Pistons 113 [4-2]
Sporo sił to musiało kosztować, ale jest. Nowojorczycy meldują się w drugiej rundzie, gdzie ich miejsce. Sędziowie dali pograć, trudno było się ruszać bez piłki, bo trzymanie, zasłonę postawić czy wyjść do podania. Zobaczcie przykładowo na to:
Koniec końców przychodzi nam chyba zrewidować pewne poglądy, co? Chyba pospieszyliśmy się parę miesięcy temu nazywając Cade’a Cuninghama najlepszym obwodowym wschodniej konferencji. Być może z racji wieku Cade ma wyższy potencjał, wartość rynkową, transferową niż np. Donovan Mitchell czy Jalen Brunson, ale to Brunson właśnie pokazał wszystkim na czym te sprawy (w playoffs) polegają. 34, 37, 30, 32, 16, 40 punktów – oto dorobek Brunsona w kolejnych meczach zakończonej dziś w nocy serii.
Ostatnia akcja przy stanie remisowym, jeden na jeden naprzeciw absolutnie topowego atlety NBA, wyższego o pół głowy, szybszego i silniejszego Ausara Thompsona… i co? I poleciał młody po zwodzie. Zanim się spostrzegł, skumał, że błąd popełnił, poleciała już trója w papę i było po serii. No powiem Wam, że szacun.
Abstrahując od ewalujacji gry taktycznej Knicks w tej serii, którą możemy oceniać na szereg sposobów, playoffs koniec końców sprowadzają się do oddania piłki najlepszemu graczowi i zejściu mu z drogi. Tak było, jest i będzie. Brunson mierzy 188 cm wzrostu, ale świetnie gra na kontakcie z rywalem, ma solidną, mało efektowną może, ale do bólu powtarzalną, technikę, a przede wszystkim mocny charakter.
Maska na twarzy, oblicze doświadczonego pięściarza, do którego skacze podpity ziomek w barze. Od samego wejścia do ekipy nowojorskiej w lecie 2022 roku Brunson jest jej niekwestionowanym liderem, a jego legenda cały czas się tworzy. Patrzmy i podziwiajmy:
Tymczasem pod Madison Square Garden trwa impreza. Zobaczcie. „We want Boston” – krzyczał zebrany wokół hali tłum. No, uważajcie czego sobie życzycie. Boston to jednak inny kaliber rywala. Niepomiernie bardziej utalentowany oraz doświadczony.
Niniejszym dziękuję i kłaniam się ekipie Detroit. Niech do zdrowia wraca i wzrasta nam Jaden Ivey, którego dynamiki, szarży podkoszowych zabrakło w tej serii. Niech kolano wzmocni Isaiah Stewart, pierwszorzędny obrońca podkoszowy, facet o wkładzie znacznie większym niż wskazywałyby jego statystyki. Coś jak Draymond Green w Golden State.
Tak, Detroit nie wymaga wielkiej pracy kadrowo. Chciałoby się mimo wszystko wzmocnić oba skrzydła, ale liczę że Ausar Thompson z poprawionym warsztatem ofensywnym to jest przyszłość NBA, a Tobias Harris, no cóż. Niech pozostanie sobą. Ostatecznie może posłużyć jako zasób transferowy, ale wszelkie ruchy muszą być przeprowadzone mądrze.
Wyobraźcie sobie np. Lauri Markkanena na silnym skrzydle Pistons. Można popuścić wodzę fantazji, zespół jest na fali wznoszącej a awans do playoffs i wyrównana walka z rywalem o przytłaczającej przewadze talentu to przede wszystkim powody do zadowolenia. Zebrali doświadczenie, zapłacili frycowe, wrócą mocniejsi, zobaczycie. Cade? Nie zamierzam krytykować finalisty nagrody Most Improved Player. Tym niemniej 5/28 zza łuku albo 52 asysty przy 32 stratach w sześciu meczach serii, daje do myślenia. Pamiętajmy tylko proszę, że Cade pracuje z dwoma non-shooterami w piątce. To wiele wyjaśnia.
JB Bickerstaff zostaje oczywiście, ale rozumiem dlaczego zwolnili chłopa w Cleveland, bo w tej serii niektóre jego decyzje, a konkretniej lineups serwowane w czwartych kwartach to była rzecz straszna. Jakby nie czuł, nie rozumiał koszykówki. Nie będę Was zanudzał, ale dziś Ausara po prostu nie wolno było sadzać w IV kwarcie, bo to właśnie dzięki niemu doszli Knicks, wyszli z jedenastu punktów dołka. Nie odbiera się ekipie impulsu, gdy leci. To samo było z Beasleyem dwa mecze wcześniej. Parę razy w tej serii dali Knicks wziąć oddech, wystawili się na strzał i strzał przyjęli. Teraz z podbitym okiem jadą na wakacje i niech ogień w nich nigdy nie zgaśnie.
Nuggets 105 Clippers 111 [3-3]
Kiedy już wszyscy… większość skreśliła Clippers oraz kapitana drużyny Jamesa Hardena, ten sięgnął głębiej do wielkanocnego koszyka i wyjął z niego jaja.
28 punktów 6 zbiórek 8 asyst Brodatego – na złość i wbrew reputacji gościa, który od lat ślizga się albo krztusi w eliminacyjnych grach. W pierwszej połowie gdy kolegom nie siedziało wziął cały zespół na plecy, w czwartej części był już mocno dojechany, ale impuls dał i to było najważniejsze.
Po latach można mu przyklepać wiele dziwnych zachowań i fochów, ale też próbować je tłumaczyć, Harden to gość, który w meczu idzie za trenerem.
Ekipę Nets opuścił po świńsku, ale tam się gwiazdorski klimat zepsuł w środku. Doc Rivers i Daryl Morey w Sixers to było jedno wielkie nieporozumienie, tak na parkiecie, jak i poza. Zobaczcie jak dziś wyglądają Sixers i dokąd to zmierza. W zespole Clippers również mieliśmy gwiazdorską choinkę, kogel mogel, niedopasowaną zbieraninę wielkich nazwisk i niczym nieuzasadnionych wielomilionowych kontraktów.
Dziś LAC to zupełnie inna ekipa, o walorach potencjalnie mistrzowskich, które mam nadzieję, jeszcze zeń wylezą. Jak mówię, wydawało się, że już po ptakach, Tyronn Lue w poprzednim meczu kazał Hardenowi kryć Jokera, co nie tylko nie zadziałało, ale ograbiło zawodnika z energii.
Facet wkrótce skończy 36 lat, cały sezon ciągnie zespół jako jedynka, kontroler tempa, strzelec, główny kreator akcji. Kawhi opuścił 45 meczów, Powell stracił 22 mecze. Harden z Zubacem otoczeni graczami zadaniowi uratowali sezon. Końcówka rundy zasadniczej wprost genialna (21-3) teraz lecą pierwszą rundę z Denver, którzy pchnęli ich pod ścianę i parę razy pokonali intensywnością, koszykarskim IQ oraz poleganiem na swych największych atutach, czyli grze pick and roll Jamala Murraya i Nikoli Jokica.
Kontuzje Portera czy Gordona wydają się zasłoną dymną, obaj zagrali jak z nut w meczach 4 i 5. Teraz czeka ich mecz numer siedem, o wszystkie kulki.
Czy mam w sobie kolejne 47-48 minut? Muszę, potrzebujemy tego. To wymóg pracy. Cokolwiek dla zespołu. 47, 48 minut, dogrywka, jestem, robię to [Harden]
Kibice Denver powiedzą pewnie, że mecz ustawili sędziowie. Goście oddali w sumie dziewięć rzutów wolnych, czyli połowę tego co gospodarze. Ja powiem, że w drugiej połowie gwizdków nie było wcale, a ten co się nastawiał na próbę wymuszenia gwizdka, kończył złorzecząc i bez skuteczności.
Druga kwarta – wiele błędów, strat Denver, w większości niewymuszonych. Do tego poddane rogi parkietów – Clippers mają corners otwarte całą serię, pozostaje pytanie o skuteczność. Dziś było całkiem nieźle: 6/9 z rogów w drugiej połowie. Mało tego, wreszcie atakowali Jokera w ofensywie, czyli zaimplementowali większość rzeczy, o których mówiliśmy!
Jeśli LAC nie dadzą na siebie naskoczyć na starcie Game 7. jak miało to miejsce w poprzednich meczach, wszystko jest możliwe. Siódmy pojedynek zostanie rozegrany w sobotę, minimalnym faworytem są gospodarze, ale to przewaga czysto teoretyczna.
Clippers zrozumieli już też chyba, że Kris Dunn nie jest żadną odpowiedzią na Jamala Murraya (21/8/8) więc sięgają po duet Derrick Jones Junior / Nicolas Batum, a to wiele zmienia. Murray od zawsze ma (ewentualne) problemy z zasięgiem obrońcy. Jeśli może gościa wsadzić na plecy i upchać bliżej kosza to, to nie jest dla niego rywal. Batum rozegrał rekordowe w tym sezonie 34 minuty, w tym czasie dostarczył: 6 punktów 5 zbiórek 6 asyst 3 bloki i 2 przechwyty. Trzymał jak mógł Murraya, był pożyteczny w każdym miejscu parkietu, podawał, przejmował zasłony, strzelił dwie ważne trójki, a jego wskaźnik plus/minus wyniósł +11.
Denver mają cieniutki, minimalnym margines błędu, tu żaden z kluczowych ludzi nie może przejść obok meczu. Dziś zawiódł przede wszystkim Porter Junior, autor pięciu punktów. Przypominam, facet zarabia 36 milionów dolarów rocznie, czyli po półtora miliona złotych brutto za mecz, coś w tym stylu. Przypominam też, że facet gra z kontuzją barku i zapewne leci na blokadach.
Other NBA news
Nie dam rady opowiedzieć poprzedniego dnia. Muszę lecieć, dlatego w telegraficznym skrócie:
- Rockets wyciągnęli serię na 2-3 (za osiem godzin szóste spotkanie, być może decydujące)
- Lakers odpadli w pi$du (1-4)
- JJ Redick enigmatycznie, bez wskazywania nikogo palcami: „oczekuję ujrzeć chłopaków w lepszej formie fizycznej od przyszłego sezonu”
- fakt, cała grupa wyglądała w piątym meczu na zmęczoną albo lepiej: pogodzoną z porażką
- skład niezbilansowany, trzeba wzmocnić front-court, centra od nowego roku znaleźć
- Rudy Gobert porobił chłopaków na 27 punktów i 24 zbiórki (!!)
- ale prawdziwym katem pozostaje oczywiście Edwards 15/11/8
Powiedziałbym wręcz, że jego przepychanki z LeBronem w czwartym, decydującym meczu, były swoistym przekazaniem pałeczki w sztafecie pokoleń NBA. Gratulacje dla Wolves oraz ich fanów. Mieli zostać zweryfikowani, ale wykorzystując przewagi fizyczne potrafili się spiąć i rzecz zamknąć w pięciu grach. Dobrego wieczoru! B