Minister chciałby wprowadzić do zarządów największych sieci handlowych przedstawicieli spółek Skarbu Państwa. Jak to planuje zrobić?

Czy rząd powinien mieć więcej do powiedzenia w kwestii handlu detalicznego? Michał Kołodziejczak, wiceminister rolnictwa i rozwoju wsi w rozmowie z TOK FM przedstawia śmiałą wizję odbudowy polskiej pozycji gospodarczej. Czy to patriotyzm gospodarczy czy powrót do państwowej interwencji?

Kwi 22, 2025 - 17:06
 0
Minister chciałby wprowadzić do zarządów największych sieci handlowych przedstawicieli spółek Skarbu Państwa. Jak to planuje zrobić?

W rozmowie z TOK FM Kołodziejczak nie ukrywa, że chce wrócić do pomysłu stworzenia sieci narodowych marketów, w których państwo miałoby znaczące udziały. Wiceminister zaznaczył, że pomysł jest wciąż aktualny i jego zdaniem jest wciąż możliwy do realizacji. Według wiceministra, Krajowa Grupa Spożywcza, zarządzająca już m.in. 40 proc. produkcji cukru w Polsce, mogłaby mieć udziały w wybranych sieciach handlowych, a przez to mieć wpływ na skład zarządu przedsiębiorstw z branży handlowej.

Zdaniem Kołodziejczaka KGS "mogłaby mieć na przykład 30 albo 40 proc. udziałów w danym sklepie (sieci sklepów - red.) i dwóch na pięciu członków w zarządzie".

Eurocash na celowniku państwa?

Najbardziej konkretny wątek rozmowy dotyczył spółki Eurocash, którą – jak sugeruje Kołodziejczak – można byłoby dofinansować i przejąć częściowo udziały. – Eurocash jest szykowany do sprzedaży. Dlaczego nie możemy kupić tam na przykład kilkudziesięciu procent udziałów? – pytał retorycznie, dodając, że nawet bez większości można mieć wpływ na rynek i uzdrowić "patologię, która jest w Polsce pielęgnowana od dziesiątek lat".

Czytaj także: Eurocash na sprzedaż? Wiceminister rolnictwa zachęca do zakupu udziałów w spółce

Wiceminister porównał możliwą inwestycję państwową do działań funduszy inwestycyjnych, jak te, które stały za rozwojem Dino. – Fundusz wykupił 49 proc. udziałów Dino na 7 lat. Powołał on 3 na 5 członków w zarządzie przez 5 lat. Dzięki temu ta sieć została dofinansowana i rozwinęła się na tyle, że dzisiaj zagraża bardzo mocno Biedronce – tłumaczył.

Zdaniem Michała Kołodziejczaka "dzisiaj handel (w Polsce - red.) jest przejęty przez wielkie koncerny międzynarodowe, które według niego mają prawa większe niż nasze zwykłe sklepiki. Według niego "to przejęcie rynku, które nastąpiło w latach 90. I na początku lat dwutysięcznych było czymś nienormalnym."

Pomysły Kołodziejczaka są przez część komentatorów odbierane jako forma nacjonalizacji handlu. On sam jednak zdecydowanie się od tego dystansuje. – Można to nazwać nacjonalizacją, a ja to nazywam normalizacją – mówił, odnosząc się do planów wspólnego działania z premierem Tuskiem.

Michał Kołodziejczak nie informuje, czy jego stanowisko ma szersze poparcie w obecnym rządzie. Nie podaje także informacji na temat tego, w jakich sieciach handlowych miałby zostać zakupione udziały przez państwowe spółki, nie mówi także o finansowaniu tego typu inwestycji w sytuacji gdy państwowe firmy zmagają się z rosnącymi kosztami i ostrą konkurencją rynkową. Nie zdradza także, jaki ma pomysł na to, aby "upaństwowione" sieci handlowe utrzymały swoją konkurencyjność na niezwykle wymagającym rynku.