ALIEN TERMINATOR. Przygodowe science fiction, ale nie takie, jak myślicie
Alien Terminator – czego tu nie ma! Kosmici, cyborgi, naziści, zaginiony skarb XVI-wiecznych konkwistadorów i zapijaczona wersja Indiany Jonesa – to tylko niektóre z atrakcji tego filmu. Amerykański pisarz Ted Angelo przybywa do Kolumbii, aby prowadzić badania nad starożytnymi cywilizacjami do swojej nowej książki, ale zamiast pracować woli uwodzić miejscowe dziewczyny i pogrążać się w […]

Alien Terminator – czego tu nie ma! Kosmici, cyborgi, naziści, zaginiony skarb XVI-wiecznych konkwistadorów i zapijaczona wersja Indiany Jonesa – to tylko niektóre z atrakcji tego filmu.
Amerykański pisarz Ted Angelo przybywa do Kolumbii, aby prowadzić badania nad starożytnymi cywilizacjami do swojej nowej książki, ale zamiast pracować woli uwodzić miejscowe dziewczyny i pogrążać się w alkoholizmie. Jego wydawczyni i zarazem była żona Maureen traci cierpliwość i w końcu rozwiązuje umowę z Tedem. Gdy jednak pisarz chce wrócić do USA, natrafia na zbiór XVI-wiecznych znalezisk ze statku hiszpańskich konkwistadorów. Znajomy historyk sztuki pomaga mu w znalezieniu kupca na czarnym rynku, którym okazuje się nazistowski zbrodniarz Holzmann. Ted dowiaduje się, że skarb został znaleziony na statku znajdującym się w górskiej jaskini, i dociera tam razem z przewodnikiem. Na miejscu Ted odkrywa nie tylko hiszpańską galerę, ale też pozaziemski statek kosmiczny. Zdumiewające odkrycie naraża Teda na niebezpieczeństwo ze strony zabójców wysłanych przez Holzmanna, agentów CIA i KGB oraz innych chętnych na zagarnięcie skarbu.
Włoski przemysł filmowy zasłynął nie tylko z dzieł Federico Felliniego, Sergio Leone i Vittorio de Siki, ale i z niezliczonej ilości niskobudżetowych produkcji żerujących na hollywoodzkich hitach i innych popularnych filmach. Szczyt ledwo skrywanego plagiatowania przypadł na lata 70. i 80. XX wieku, kiedy to powstawały lokalne wersje amerykańskich horrorów, kina przygodowego i science fiction. Niektórym reżyserom imitacje wychodziły lepiej, innym gorzej, nieliczni zaś jakimś cudem na pożywce zza oceanu wypracowali własny styl. Gdzieś pomiędzy tymi grupami wyrobników sytuował się Nino Rossati, który karierę w przemyśle filmowym rozpoczynał jako asystent reżysera oraz okazjonalny aktor współpracujący m.in. z Franco Zeffirellim i Luigim Squarziną, a następnie sam wziął się za reżyserię, tworząc zwykle mało ambitne thrillery i komedie erotyczne, takie jak Buona parte di Paolina (1973), La nipote (1974), L’infermiera (1975) i Una donna di notte (1979).
W drugiej połowie lat 80. Rossati (pod pseudonimem Ted Archer) nakręcił Django 2: Powrót zza grobu (1987), czyli jedyny oficjalny sequel klasycznego Django (1966) Sergio Corbucciego (nieoficjalnych było prawie czterdzieści!). Cel, który przyświecał Rossatiemu, polegał na wskrzeszeniu zapomnianej już wtedy konwencji spaghetti westernu, co jednak spełzło na niczym, bo film poniósł kasową klęskę – i to mimo udziału Franco Nero, czyli oryginalnego odtwórcy roli tytułowego rewolwerowca. Mimo to aktor dał się namówić do udziału w kolejnym filmie Rossatiego, tj. Alien Terminator; należy tu wspomnieć, że oryginalny tytuł filmu brzmi Top Line (na kasetach wideo w Polsce funkcjonował jako Poufna wiadomość), ale właśnie Alien Terminator – tytuł wzięty z brytyjskiego rynku VHS – dobrze oddaje źródła, z jakich czerpali twórcy: nie tylko filmy Ridleya Scotta i Jamesa Camerona, ale też Miłość, szmaragd i krokodyl (1984) Roberta Zemeckisa i seria o przygodach Indiany Jonesa.
Pierwsza godzina filmu Rossatiego to dość typowe kino przygodowe: sympatyczny, choć daleki od ideału bohater, kryminalna intryga, egzotyczne plenery oraz obowiązkowy czarny charakter (a któż nadaje się do tego lepiej niż nazista?). Ostatnie dwa kwadranse zbliżają Alien Terminator do science fiction, jednocześnie oddając sprawiedliwość brytyjskiemu wariantowi tytułu: pojawia się nie tylko morderczy cyborg jakby żywcem wyjęty z Elektronicznego mordercy (1984) Camerona, ale i obcy, który wiele zawdzięcza zarówno poczwarze z Obcego – ósmego pasażera Nostromo (1979) Scotta i przybyszom z Kokonu (1985) Rona Howarda, jak i koncepcjom Ericha von Dänikena. To wszystko jest oczywiście pozbawione większego sensu, jednak cechuje się pewnym wdziękiem. W rzeczy samej Alien Terminator jest filmem lepszym, niż mogłoby się wydawać: lekkie, bezpretensjonalne kino przygodowe z zaskakującym twistem, w sam raz na niezobowiązujący wieczór filmowy.