Wyniki NBA: Triple-double Townsa i Harta, Butler przegrał w Miami, 60 zwycięstw Thunder
Już drugą noc z rzędu na parkietach NBA rozegranych zostało aż osiem spotkań, więc było z czego wybierać. Przeciętny występ zaliczyli Jeremy Sochan i jego San Antonio Spurs, którzy musieli uznać wyższość Detroit Pistons. Emocji nie zabrakło w Miami, gdzie kibice doczekali się powrotu Jimmy’ego Butlera. Heat rozegrali świetny mecz i zdemolowali Golden State Warriors. […] The post Wyniki NBA: Triple-double Townsa i Harta, Butler przegrał w Miami, 60 zwycięstw Thunder first appeared on PROBASKET.

Już drugą noc z rzędu na parkietach NBA rozegranych zostało aż osiem spotkań, więc było z czego wybierać. Przeciętny występ zaliczyli Jeremy Sochan i jego San Antonio Spurs, którzy musieli uznać wyższość Detroit Pistons. Emocji nie zabrakło w Miami, gdzie kibice doczekali się powrotu Jimmy’ego Butlera. Heat rozegrali świetny mecz i zdemolowali Golden State Warriors. Litości dla rywali nie mieli również faworyzowani liderzy obu konferencji. Cavaliers pokonali Blazers, z kolei Thunder ograli Kings.
Charlotte Hornets – Orlando Magic 104:111
- Orlando Magic dopełnili formalności i ograli dużo niżej notowanych Charlotte Hornets. Dla Ekipy z Florydy było to już czwarte zwycięstwo w pięciu ostatnich spotkaniach, co wróży zakończenie i odcięcie się grubą kreską od kiepskiego okresu, w którym przegrali 13 z 19 kolejnych spotkań.
- Choć przyjezdni podeszli do tego starcia w roli faworyta, to o korzystny rezultat musieli walczyć do ostatnich minut. Dopiero na 1:58 przed końcową syreną Anthony Black wyprowadził ich na prowadzenie (104:106). Pięć osobistych z rzędu wykorzystał następnie Franz Wagner, co w połączeniu z ofensywną niemocą Szerszeni pozwoliło Magic odskoczyć z wynikiem i przesądzić o losach rywalizacji.
- — Wszystko sprowadziło się do ofensywnej zbiórki Blacka i jego dobitki, a także jednego z fauli na Banchero. Te dwie rzeczy zabolały nas najbardziej w kluczowym momencie — tłumaczył porażkę swoich podopiecznych trener Charles Lee.
- Świetne zawody rozegrał Paolo Banchero, autor 32 punktów, siedmiu zbiórek i sześciu asyst. Franz Wagner dorzucił 26 oczek, a rezerwowy Anthony Black 20. Po drugiej stronie barykady prym wiódł przede wszystkim LaMelo Ball (25 punktów, 9 asyst; 9/13 z gry).
Detroit Pistons – San Antonio Spurs 122:96
- Początek spotkania nie wskazywał na jednostronną rywalizację. San Antonio Spurs przez kilka minut dotrzymywali kroku rywalowi, ale seria punktowa Detroit Pistons – na którą Ostrogi odpowiedziały tylko jednym trafieniem Jeremy’ego Sochana – pozwoliła im odskoczyć nieco z wynikiem (30:22).
- Na początku drugiej kwarty zza łuku trafił Sandro Mamukelashvili i jak się później okazało, na kolejne punkty z gry przyjezdni musieli czekać ponad 10 minut, aż Devin Vassell wykończył akcję spod kosza. W międzyczasie z linii rzutów wolnych sześciokrotnie trafiał Harrison Barnes i ostatecznie Spurs zdobyli w tej części zaledwie 12 oczek, tracąc dystans do świetnie dysponowanego rywala (60:34).
- Po przerwie ofensywa Ostróg nabrała tempa i wróciła do optymalnego funkcjonowania, ale Pistons również nie mieli zamiaru zdejmować nogi z gazu. Przewaga gospodarzy cały czas oscylowała w granicach 20 punktów i gracze San Antonio nie byli w stanie skutecznie przebić się przez tę barierę (88:69).
- W czwartej odsłonie rywalizacji Detroit zaliczyli niefortunną serię, w której trakcie przez ponad cztery minuty zaliczyli tylko dwa trafienia z gry. Spurs nie wykorzystali jednak tej szansy i nie zbliżyli się wówczas z wynikiem, co już ostatecznie przekreśliło ich szanse na pozytywny rezultat tej nocy.
- – Spodziewaliśmy się bardziej wyrównanego spotkania. Pistons zasługują na uznanie. Grają fizycznie, dobrze bronią i zmuszają cię, byś zapracował na każdą rzecz. Są naprawdę zaangażowani w grę w trumnie i pod koszem po obu stronach parkietu – mówił na pomeczowej konferencji prasowej trener Mitch Johnson.
- Pod nieobecność gwiazdorskiego duetu najlepszym zawodnikiem Spurs był tej nocy Devin Vassell, autor 26 punktów i sześciu zbiórek (6/12 zza łuku). Debiutant Stephon Castle dorzucił 19 oczek. Jeremy Sochan — znów w roli rezerwowego — spędził na parkiecie 15 minut i w tym czasie odnotował dwa punkty, cztery zbiórki, jeden przechwyt i jeden blok (1/4 z gry).
- – Spudłowaliśmy kilka naprawdę niezłych rzutów. Nie potrafiliśmy przebić się przez ich początkowy opór ani fizyczność, którą nam narzucili. Często nas spychali, nie byliśmy też w stanie wypracować przewagi. Nie stawialiśmy wystarczająco dobrych i fizycznych zasłon. Stracenie 60 punktów w jednej połowie, gdy nasza ofensywa tak słabo funkcjonowała, wywarło ogromną presję na naszą defensywę – dodał szkoleniowiec Ostróg.
- Świetne zawody z ławki rozegrał Marcus Sasser, który zapisał na swoim koncie 27 punktów (9/12 z gry). Tobias Harris dorzucił 15 oczek i osiem zbiórek, z kolei po 14 punktów padło łupem Ausara Thompsona oraz Jalena Durena.
Miami Heat – Golden State Warriors 112:86
- Kilka dni temu Miami Heat przerwali katastrofalną serię 10 porażek z rzędu i pokonali Charlotte Hornets, dzięki czemu do starcia z Golden State Warriors i Jimmym Butlerem podeszli z czystą kartą. Dla 35-letniego obrońcy była to pierwsza wizyta w Kaseya Center od całego zamieszania, które zakończyło jego przygodę na Florydzie.
- Od początku rywalizacji to gospodarze byli stroną lepiej dysponowaną i w pełni wykorzystywali nieobecność Stephena Curry’ego. Do przerwy każdy z zawodników wyjściowej piątki Warriors miał na swoim koncie zaledwie dwa punkty, a łącznie trafili oni jedynie 5 z 20 rzutów z gry. Po drugiej stronie parkietu dobrze dysponowani byli m.in. Bam Adebayo czy Tyler Herro i to m.in. dzięki nim Heat schodzili do szatni z komfortową zaliczką (57:40).
- Po powrocie na parkiet ofensywa GSW finalnie nabrała tempa. Dobrze spisywał się Brandin Podziemski, który w końcowym rozrachunku zapisał na swoim koncie 14 “oczek”, cztery asysty i dwa przechwyty (6/16 z gry). Swojego rytmu do końca odnaleźć nie mógł jednak Butler, autor zaledwie 11 punktów i sześciu zbiórek. W czwartej odsłonie przyjezdni z San Francisco zdobyli jedynie 16 punktów i sami pozbawili siebie szansy na zwycięstwo tej nocy.
- — To nie była nasza najlepsza gra. Nie mogliśmy trafić niczego, byliśmy 9/38 za trzy, podczas gdy oni trafili 17 z 25 trójek. [Heat] zasługują na uznanie, zagraliśmy bardzo słabo. Popełniliśmy kilka błędów 24 sekund, bo ich defensywa była niezwykle szczelna — podsumował po meczu trener Steve Kerr.
- Najwięcej punktów w zespole Warriors zdobył rezerwowy Jonathan Kuminga (15 punktów, 2 asysty, 2 przechwyty). Po stronie Heat wyróżnili się przede wszystkim wspominani już Bam Adebayo (27 punktów, 8 zbiórek) i Tyler Herro (20 punktów, 7 asyst; 4/4 za trzy), a także autor double-double Kel’el Ware (14 oczek, 10 zbiórek).
- Po ostatniej syrenie Andrew Wiggins — autor 10 punktów, pięciu zbiórek, trzech bloków, dwóch przechwytów — zamienił kilka ciepłych słów z byłymi już partnerami z GSW. Jimmy Butler, jak można się było spodziewać, udał się prosto do szatni.
New York Knicks – Dallas Mavericks 128:113
- Starcie z fatalnie dysponowanym w ostatnim czasie rywalem było dla New York Knicks doskonałą okazją na odnalezienie swojego rytmu i powrotu do regularnego wygrywania. W ostatnich dniach podopieczni Toma Thibodeau przegrali z m.in. San Antonio Spurs czy Charlotte Hornets i choć ekipa z Wielkiego Jabłka cały czas plasowała się na 3. miejscu w tabeli Konferencji Wschodniej, to wątpliwości zaczęły napływać z niemal każdej strony.
- Nie obyło się jednak bez problemów. Do przerwy ofensywa Dallas Mavericks była świetnie dysponowana i zdobywała kolejno 35 i 33 punkty. Świetną noc ma za sobą przede wszystkim Naji Marshall, który w końcowym rozrachunku ustanowił nowy rekord swojej kariery (38 oczek, 17/25 z gry; do tego 7 zbiórek). Na przerwę obie strony schodziły z remisem (68:68).
- Dopiero trzecia odsłona w dużej mierze przesądziła o ostatecznym rezultacie. Marshall zgubił swoje tempo i nie otrzymał wsparcia ze strony partnerów. Klay Thompson, dla przykładu, przez całą noc trafił 2 z 11 rzutów z gry, zdobywając ostatecznie sześć punktów. Mavs pozwolili Knicks odskoczyć z wynikiem (98:84), a nowojorczycy już do końcowej syreny nie dali wyrwać sobie prowadzenia.
- Oprócz Marshalla solidne zawody rozegrał rozgrywający Brandon Williams, autor 22 punktów i trzech asyst. Po stronie Knicks błysnął OG Anunoby, zdobywca 35 oczek, ale na wyróżnienie zasługują również autorzy triple-double: Karl-Anthony Towns (26 punktów, 12 zbiórek, 11 asyst) i Josh Hart (16 punktów, 12 zbiórek, 11 asyst). To pierwszy taki przypadek w historii NYK, by dwóch partnerów z zespołu wypracowało potrójną zdobycz w jednym spotkaniu.
Houston Rockets – Atlanta Hawks 121:114
- Houston Rockets wracają na zwycięską ścieżkę po wpadce z Denver Nuggets, z kolei seria wygranych Atlanta Hawks kończy się na trzech. Gospodarze od pierwszych minut prezentowali się lepiej i jeszcze przed przerwą odskoczyli z wynikiem na dwucyfrowy, bardzo komfortowy pułap (65:48). Przewaga Rakiet wzrosła również w trzeciej odsłonie, ale w ostatniej części gry Jastrzębie błysnęły w ofensywie i zbliżyły się do rywala na zaledwie pięć oczek (102:97)
- .W porę dwiema trójkami odpowiedział jednak Jabari Smith Jr., po chwili trafienia dorzucili jeszcze Jalen Green i Alperen Sengun, ale popisowa seria Dysona Danielsa zza łuku, a następnie trójka Georgesa Nianga przy 22,2 sekundy na zegarze pozwoliły przyjezdnym raz jeszcze nawiązać walkę z rywalem (117:114).
- Z uwagi na presję czasu zawodnicy gości musieli decydować się na taktyczne przewinienia, ale z linii nie zawiódł Fred VanVleet, który wykorzystał wszystkie cztery próby i przypieczętował tym samym zwycięstwo Houston. — Co pozwoliło Hawks wrócić do gry? Wiele naszych błędów, opieszałość i brak instynktu zabójcy — mówił po meczu trener Ime Udoka.
- Rockets do zwycięstwa poprowadzili przede wszystkim Jalen Green (32 punkty, 11 zbiórek, 4 asysty), Fred VanVleet (21 punktów) oraz Alperen Sengun (18 punktów, 9 zbiórek, 5 asyst). Po drugiej stronie wyróżniali się głównie autorzy double-double: Trae Young (19 punktów, 12 asyst; 7/17 z gry), Dyson Daniels (19 punktów, 10 asyst, 4 przechwyty) i Onyeka Okongwu (14 punktów, 15 zbiórek).
Utah Jazz – Memphis Grizzlies 103:140
- Pomimo tego, że Memphis Grizzlies grali bez Ja Moranta, byli w stanie zdominować Utah Jazz w drugiej połowie spotkania i w efekcie odnieść wysokie zwycięstwo. Dla ekipy z Salt Lake City to 13 porażka w ostatnich 14 meczach. Najlepsi strzelcy Utah – John Collins (kostka), Lauri Markkanen (choroba) i Jordan Clarkson (stopa) – nie byli dla trenera dostępni.
- Jaren Jackson Jr opuścił parkiet po uderzeniu w twarz i udał się do szatni na 7:39 przed końcem trzeciej kwarty, ale wrócił na ławkę pod koniec spotkania. Jego pomoc nie była jednak potrzebna, ponieważ Grizzlies zdeklasowali Jazz 76:38 w drugiej połowie, odnosząc swoje drugie zwycięstwo w ostatnich sześciu meczach. Jazz byli niezwykle skuteczni zza łuku w pierwszej połowie, trafiając 13 z pierwszych 19 prób. Przy wyniku 61:47 dla Jazz, Grizzlies wymusili pięć kolejnych niecelnych rzutów za trzy punkty. Seria 17:2 dała Grizzlies prowadzenie 64:63 tuż przed przerwą.
- Pozostała część meczu należała już tylko i wyłącznie do graczy z Tennessee. 21 punktów, cztery zbiórki i sześć asyst Desmonda Bane’a oraz kolejne 16 punktów, 10 asyst i pięć zbiórek Scotty’ego Pippena Jr’a. Jaren Jackson dołożył 19 punktów, trzy zbiórki i dwa bloki. Dla Jazz 21 punktów, trzy zbiórki i cztery asysty Isaiah Colliera oraz 15 punktów, pięć asyst, trzy zbiórki i dwa przechwyty Collina Sextona.
Portland Trail Blazers – Cleveland Cavaliers 111:122
- Cleveland Cavaliers w dalszym ciągu próbują zmazać plamę, którą pozostawiła po sobie seria czterech kolejnych porażek. Podopieczni Kenny’ego Atkinsona wykorzystują w tym celu sprzyjający terminarz i minionej nocy ograli Portland Trail Blazers, notując tym samym drugie zwycięstwo z rzędu. Na 10 meczów przed końcem sezonu regularnego, Cleveland Cavaliers mają pięć meczów przewagi nad drugimi w tabeli Wschodniej Konferencji Boston Celtics. Do starcia z Portland Trail Blazers przystępowali w charakterze faworyta, pomimo faktu, że grali bez Donovana Mitchella, który leczy uraz pachwiny.
- Po kiepskiej drugiej kwarcie w wykonaniu Blazers przyjezdni zdołali wypracować sobie dwucyfrową zaliczkę (48:60). Losy spotkania rozstrzygnęły się jednak dopiero w końcówce, bo Blazers udało się niemal w pełni zniwelować straty (104:106). Fantastyczną końcówkę zaliczył jednak Darius Garland, który ze wsparciem Jarretta Allena przypieczętował zwycięstwo lidera Konferencji Wschodniej.
- Wspomniany Garland zaliczył popisowy występ, który zwieńczył 27 punktami i ośmioma asystami. Double-double w postaci 21 punktów i 12 zbiórek dorzucił Evan Mobley, z kolei rezerwowy Ty Jerome zaaplikował rywalom 25 oczek. Po strugiem stronie wyróżnili się przede wszystkim Donovan Clingan (18 punktów, 12 zbiórek), Shadeon Sharpe (18 punktów) oraz Scoot Henderson (18 punktów, 6 asyst, 6 zbiórek).
Sacramento Kings – Oklahoma City Thunder 105:121
- Oklahoma City Thunder stali się minionej nocy pierwszym zespołem w tym sezonie, który może pochwalić się dorobkiem 60 zwycięstw. Podopieczni Marka Daigneaulta wygrali siódmy mecz z rzędu i po raz kolejny na uznanie zasłużyła ich defensywa. Przyjezdni skutecznie ograniczyli Sacramento Kings do zaledwie 41 punktów do przerwy, dzięki czemu schodzili do szatni z komfortową przewagą (41:64).
- Gospodarze odpowiedzieli z przytupem, bo w trzeciej części zaaplikowali rywalom aż 39 oczek i choć wciąż musieli gonić wynik, to do pewnego stopnia wrócili do rywalizacji (81:89). Na początku czwartej kwarty serię trafień zaliczyli jednak Alex Caruso, Chet Holmgren oraz Isaiah Joe. OKC znów odskoczyli i nie pozwolili już rywalowi stworzyć realnego zagrożenia.
- — Przed rozpoczęciem drugiej połowy powiedziałem moim zawodnikom “To jest zespół, z którym zmierzycie się w play-offach i pewnym momencie będziecie musieli się postawić”. Zasługują na uznanie, bo zdołali tego dokonać — mówił po meczu trener Doug Christie.
- Kolejny dobry występ do swojego dorobku dopisał Shai Gilgeous-Alexander, autor 32 punktów, siedmiu zbiórek i pięciu asyst (10/23 z gry). Double-double w postaci 18 oczek i 10 zbiórek zaliczył wspomniany Chet Holmgren. Thunder trafili tej nocy aż 59,4% rzutów za trzy (19/32).
- Po stronie Kings wyróżnił się przede wszystkim Keegan Murray, który również błysnął zza łuku (28 punktów, 6 zbiórek; 9/13 za trzy). Wspierał go głównie Zach LaVine, autor 19 oczek i siedmiu asyst. Porażka sprawiła, że Sacramento zrównali się bilansem z Phoenix Suns (35-37), z którymi prawdopodobnie do końca sezonu zasadniczego będą walczyli o miejsce, a zarazem rozstawienie w turnieju play-in.
Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!
Wspieraj PROBASKET
The post Wyniki NBA: Triple-double Townsa i Harta, Butler przegrał w Miami, 60 zwycięstw Thunder first appeared on PROBASKET.