
Przeprowadziliśmy wielkie zmiany polityczne i uwolniliśmy mnóstwo pieniędzy, ale często zbyt późno – przyznaje w rozmowie z DW Robert Habeck pytany o politykę Niemiec po rosyjskim ataku na Ukrainę.
DW: Czy Zeitenwende* się powiodła?
Robert Habeck**: – Połowicznie. Jako Europejczycy, wówczas także w sojuszu z Amerykanami, dokonaliśmy po rosyjskiej wojnie napastniczej wielkich zmian politycznych, zapewniliśmy (Ukrainie) wsparcie militarne, Europa się zjednoczyła, uruchomiliśmy mnóstwo pieniędzy. Ale trzeba też samokrytycznie stwierdzić, że działania te często były podejmowane zbyt późno, że poparcie społeczeństwa czy też społeczeństw słabnie. Zwłaszcza z uwagi na nadchodzące wyzwania nie widać już tego entuzjazmu i tej samej determinacji. Tak więc nie, Zeitenwende nie została zakończona.
Jaka nauka płynie dla Pana z tych trzech lat wojny?
Że świat się dramatycznie zmienił, a założenia, które uznawaliśmy za pewniki, stanęły pod znakiem zapytania. Globalizację zastąpiła geopolityka, czyli polityka sfer wpływu. Łańcuchy dostaw nie są już mocną stroną, lecz potencjalnym zagrożeniem. Coraz więcej autorytarnych rządów łączy siły, by przeciwstawić się liberalnym demokracjom.
Konsekwencją tego jest, że poczynając od energii, poprzez surowce, aż generalnie po politykę gospodarczą potrzebujemy nowego paradygmatu, a mianowicie bezpieczeństwa gospodarczego, bezpieczeństwa energetycznego i rezyliencji, czyli odporności na stres. Ale bezpieczeństwo jak zawsze ma swoją cenę. Nie można jej określić w kategoriach ekonomicznych, ale jako społeczeństwo płacimy jednak więcej, jeśli o naszym bezpieczeństwie nie myślimy we właściwej chwili.
Jaka jest to lekcja dla samych Niemiec?
Przez ostatnich 30 lat Niemcy żyły z eksportu. Jednak w świecie, w którym handel i nadwyżki bilansu handlowego uznawane są za źródła konfliktu, jak robi to obecnie Donald Trump, dobrze byłoby inwestować więcej we własnym kraju lub w Europie. Tędy wiedzie moim zdaniem droga do dobrobytu i wzrostu. Oczywiście powinniśmy nadal prowadzić wymianę handlową, ale musimy zadbać o własną infrastrukturę. Musimy więcej robić na rzecz naszej konkurencyjności, jak najwięcej produkować sami, we własnym kraju i w Europie, promować naukę i badania, a nie tylko trudnić się outsourcingiem, tanio produkować gdzieś indziej i skądś indziej kupować tanią energię.
A co się udało, pomimo tych wszystkich doświadczeń z wojną?
Udało nam się uwierzyć, że Putin chciał rzucić Niemcy na kolana, a wraz z nimi Europę, zburzyć ją, wywołać ciężki kryzys gospodarczy, doprowadzić do braku gazu i do tego, że gospodarstwa domowe nie będą już w stanie ogrzewać swoich domów, że przemysł zostanie wyłączony. Niebezpieczeństwo było wówczas realne, ale zostało zażegnane.
Poza tym Europie i Niemcom udało się dojść do wniosku, że muszą robić więcej na rzecz własnych zdolności obronnych, czyli inwestować we własny potencjał militarny. Trzy lub cztery lata temu było zupełnie inaczej, nie było to w ogóle tematem ówczesnej kampanii wyborczej do Bundestagu. Teraz, w ostatniej chwili, udało się w Niemczech zapewnić niezbędne środki finansowe na ten cel. Ale to na razie, w cudzysłowie, "tylko" pieniądze. Nie zostały jeszcze wydane, teraz trzeba to zrobić szybko. Niemcy i Europa nie mogą zapominać, że sytuacja się dramatycznie zmieniła.
A niemieckie społeczeństwo? Ludność?
Jak każde społeczeństwo w otwartych, demokratycznych krajach, tak i społeczeństwo niemieckie jest rozdarte. W Niemczech obserwujemy także narastanie prawicowego populizmu. Ale nie możemy zapominać, że nawet jeśli niemiecka partia populistyczno-prawicowa AFD ma 25 procent, co jest zdecydowanie zbyt wysokim wynikiem i złowieszczym znakiem, to jest to tylko 25 procent. Oznacza to, że 75 procent ludzi ma odmienne poglądy.
Jeśli partie demokratyczne – te, które wspierają rządy prawa – uznają, że mają w rękach wszystkie środki niezbędne do obrony demokracji i zdadzą sobie sprawę, że zawsze łączy je coś więcej niż to, co łączy je z prawicowymi populistami, wówczas będziemy mogli rozwiązać każdy problem w Niemczech i w Europie. Warunkiem koniecznym jest, żeby demokratyczni politycy nie uczynili środków prawicowego populizmu swoimi własnymi, czy wręcz ich nie przejęli.
Czy Zieloni będą nadal się angażować tak, jak to robili do tej pory, nie tylko na rzecz Ukrainy, ale całej Europy Wschodniej?
Co do tego mam pewność. Moja partia nauczyła się tego, gdyż uważamy się przecież za ugrupowanie proeuropejskie. Ponieważ walka Ukraińców o wolność jest koniec końców walką o wartości europejskie, o wolność, o praworządność. O wolność wyboru własnego rządu, o wolność przystąpienia do Unii Europejskiej. A solidarność i lojalność dla mojej partii, ale myślę, że także dla następnego rządu Niemiec, polega na zadawaniu sobie pytań.
Rozmowa została przeprowadzona 23 kwietnia 2025 roku podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach
*Zeitenwende to historyczny przełom w niemieckiej polityce wschodniej, zapowiedziany przez kanclerza Olafa Scholza w czwartym dniu wielkoskalowej wojny Rosji przeciw Ukrainie.
**Literaturoznawca, poeta, pisarz i tłumacz Robert Habeck (ur. 1969) stał się po wyborach do Bundestagu w 2021 roku wicekanclerzem w koalicyjnym gabinecie kanclerza Olafa Scholza, a także federalnym ministrem gospodarki i ochrony klimatu. Był wtedy jednym z dwojga przewodniczących partii Sojusz 90/Zieloni, wraz z Annaleną Baerbock, która została szefową niemieckiej dyplomacji. Razem ze swoją żoną Andreą Paluch, lub też samodzielnie, Habeck wydał szereg powieści, książek dla dzieci, tłumaczeń poezji angielskiej i pozycji z zakresu literaturoznawstwa.
Autor: Aureliusz M. Pędziwol