„To wyglądało jak porwanie nieletniego”. Ojciec ucznia o interwencji kontrolerów. ZTP nie widzi uchybień
– Niedopuszczalne jest zatrzymywanie nieletniego w autobusie, straszenie go policją i wywożenie dziesięć kilometrów dalej, niż powinien wysiąść. Zwłaszcza gdy ojciec jest na miejscu, chce zapłacić i nie ma mowy o ucieczce. W innym wypadku wygląda to jak porwanie nieletniego – mówi w rozmowie z krakowską „Wyborczą” pan Tomasz, ojciec 17-letniego Michała. Do incydentu doszło […] Artykuł „To wyglądało jak porwanie nieletniego”. Ojciec ucznia o interwencji kontrolerów. ZTP nie widzi uchybień pochodzi z serwisu KRKnews.

– Niedopuszczalne jest zatrzymywanie nieletniego w autobusie, straszenie go policją i wywożenie dziesięć kilometrów dalej, niż powinien wysiąść. Zwłaszcza gdy ojciec jest na miejscu, chce zapłacić i nie ma mowy o ucieczce. W innym wypadku wygląda to jak porwanie nieletniego – mówi w rozmowie z krakowską „Wyborczą” pan Tomasz, ojciec 17-letniego Michała.
Do incydentu doszło 6 marca na linii 204, jadącej z Wieliczki do Krakowa. Michał, który wracał ze szkoły, został zatrzymany przez kontrolerów biletów, ponieważ nie miał przy sobie szkolnej legitymacji uprawniającej do ulgi. Choć miał ważny bilet okresowy, kontrolerka nie zgodziła się wystawić wezwania do zapłaty bez dokumentu tożsamości i wezwała policję. Zamiast zakończyć interwencję na najbliższym przystanku, chłopiec został zatrzymany w autobusie i zawieziony aż na pętlę Czerwone Maki – 10 km dalej.
– Michał zadzwonił do mnie z informacją, że muszę mu szybko przelać 143 zł, bo inaczej kontrolerzy nie pozwolą mu wysiąść. Myślałem, że to próba wyłudzenia pieniędzy, oszustwo na Blika – relacjonuje pan Tomasz. – Potem w słuchawce usłyszałem kobietę, która żądała płatności i groziła policją. Odmówiłem, poprosiłem o wystawienie mandatu kredytowanego. Usłyszałem, że to niemożliwe.
Ojciec ucznia przyjechał na węzeł wielicki, wsiadł do autobusu i zapłacił żądaną kwotę kartą. – Pokazałem potwierdzenie transakcji, ale usłyszałem, że płatność nie przeszła. Kontrolerka stwierdziła, że trzeba ją wykonać jeszcze raz. Nie zgodziłem się. Poprosiłem o mandat kredytowany. Usłyszałem, że to możliwe tylko na przystanku końcowym – opowiada.
Tam już czekała policja, która potwierdziła dane nastolatka. Michał dostał wezwanie do zapłaty 203 zł. Cała interwencja trwała ponad godzinę.
– W sytuacji, w której młody człowiek ma bilet, nie ucieka, nie stawia oporu, ma kontakt z rodzicem gotowym do współpracy, obowiązkiem kontrolerów jest zastosować najmniej inwazyjne rozwiązanie. Tymczasem mój syn został potraktowany jak przestępca. Wywieziono go daleko od domu, choć nie miał 18 lat – podkreśla pan Tomasz.
– Zmuszono go do dalszej jazdy mimo uiszczenia należności. To było bezzasadne, nieproporcjonalne ograniczenie wolności osobistej. Brak potwierdzenia płatności wynikał z awarii systemu kontrolerskiego – tłumaczy ojciec ucznia. – Pasażer nie może ponosić konsekwencji błędów technicznych.
– Zastanawiam się, co by było, gdyby nie miał ze sobą telefonu albo nie mógł się do mnie dodzwonić? Gdyby był młodszy? Wywieźliby go samego na drugi koniec miasta – mówi. – Tego dnia nie doszło do dramatu tylko dlatego, że byłem akurat w okolicy. Ale takich sytuacji nie może być.
– Domagam się od ZTP wyciągnięcia konsekwencji wobec kontrolerki, przeprosin i zadośćuczynienia. Oraz zmiany procedur – mówi pan Tomasz.
ZTP: działanie kontrolerki było prawidłowe
O komentarz poprosiliśmy Zarząd Transportu Publicznego. Odpowiedź nadeszła w formie obszernego wyjaśnienia. ZTP nie uznaje działań kontrolerki za nieprawidłowe, choć przyznaje, że incydent z 6 marca był nietypowy: „Ciąg zdarzeń (…) wynikał z podróżowania 17-letniego pasażera (…) bez posiadania przy sobie dokumentu potwierdzającego uprawnienie do przejazdów ulgowych. Zachowanie kontrolerki było zgodne z obowiązującymi regulacjami prawnymi” – tłumaczy w imieniu ZTP Sebastian Kowal.
Podkreśla, że pasażer nie posiadał dokumentu tożsamości ani środków płatniczych. „Kontrolerka poinformowała go o konieczności podróżowania do przystanku końcowego, na który zostanie wezwany patrol policji (…). Aby uniknąć takiej sytuacji, zasugerowała pasażerowi uiszczenie płatności za pośrednictwem systemu BLIK np. przez rodzica”.
Zgodnie z odpowiedzią urzędu, kontrolerka nie mogła przychylić się do prośby ojca, by zakończyć kontrolę wcześniej: „wszystkie formalności z pasażerami powinny być załatwiane wyłącznie w pojeździe. (…) kontroler nie mógł zejść z pasażerem, który nie okazał dokumentu tożsamości”.
ZTP przyznaje, że wystąpiła chwilowa awaria systemu płatniczego: „urządzenie (…) uległo chwilowej awarii i nie wygenerowało ani potwierdzenia płatności, ani nie przesłało logów do głównego serwera”.
W tej sytuacji polecono wystawienie nowego wezwania do zapłaty. „Pasażer został poinformowany, iż w razie potwierdzenia dwukrotnego pobrania płatności (…) zdublowana należność wróci na rachunek bankowy”.
ZTP zapewnia, że „błąd systemu (…) nie powinien mieć miejsca i nie może obciążać pasażera” i deklaruje prace nad rozwiązaniami zapobiegającymi podobnym sytuacjom. Urzędnicy przeprosili ojca Michała za niedogodności, ale uznali działania kontrolerki za „sumienne i transparentne”. „Nie stanowiły nieuprawnionego zatrzymania nieletniego (…) ani tym bardziej jego porwania”.
Zarząd Transportu Publicznego przypomniał, że w przypadku kontroli dzieci poniżej 15. roku życia stosuje się inne zasady – kontroler powinien umożliwić im dojazd do przystanku docelowego. Michał miał 17 lat, więc – jak zaznacza ZTP – został potraktowany zgodnie z ustawą Prawo Przewozowe.
Jarek Strzeboński
Artykuł „To wyglądało jak porwanie nieletniego”. Ojciec ucznia o interwencji kontrolerów. ZTP nie widzi uchybień pochodzi z serwisu KRKnews.