"Siedział między nami cały na czarno. A potem zabił". Ostatnie chwile przed tragedią w Szpitalu Uniwersyteckim
- Siedział między nami w poczekalni. Trzydzieści, czterdzieści minut. Cały na czarno. W końcu wstał, zapukał do gabinetu, szybko wszedł. Do głowy mi nie przyszło, że zaraz usłyszę przeraźliwy krzyk. Że pan doktor Solecki kilkadziesiąt metrów ode mnie umrze. I że ja jego oprawcy patrzyłem chwilę wcześniej w oczy.

