Paweł Chmielewski: Aborcja to morderstwo – i kropka. Przypadek wiceminister Urszuli Demkow

Wiceminister zdrowia Urszula Demkow wie, że w Oleśnicy zamordowano 9-miesięczne dziecko, które mogło dalej żyć. Przyznaje, że jest tym moralnie wstrząśnięta. Używa jednak języka, który opisuje tę zbrodnię tak, jakby chodziło o coś ostatecznie normalnego. Jak to możliwe? Wiceminister zdrowia Urszula Demkow udzieliła wywiadu dziennikarzowi Polsatu, Wojciechowi Dąbrowskiemu. Mówiła w nim o zabójstwie 9-miesięcznego dziecka […] Artykuł Paweł Chmielewski: Aborcja to morderstwo – i kropka. Przypadek wiceminister Urszuli Demkow pochodzi z serwisu PCH24.pl.

Kwi 10, 2025 - 15:03
 0
Paweł Chmielewski: Aborcja to morderstwo – i kropka. Przypadek wiceminister Urszuli Demkow

Wiceminister zdrowia Urszula Demkow wie, że w Oleśnicy zamordowano 9-miesięczne dziecko, które mogło dalej żyć. Przyznaje, że jest tym moralnie wstrząśnięta. Używa jednak języka, który opisuje tę zbrodnię tak, jakby chodziło o coś ostatecznie normalnego. Jak to możliwe?

Wiceminister zdrowia Urszula Demkow udzieliła wywiadu dziennikarzowi Polsatu, Wojciechowi Dąbrowskiemu. Mówiła w nim o zabójstwie 9-miesięcznego dziecka w szpitalu w Oleśnicy. Chodzi o dziecko nazywane w mediach Felkiem, któremu wstrzyknięto w serce truciznę.

Urszula Demkow kilkukrotnie podkreśliła, że można było postąpić inaczej. Jeżeli matka go nie chciała, dziecko mogło trafić do adopcji. Przyznawała, że nie potrafi pogodzić się z tym, co się stało. Podczas wywiadu sprawiała wrażenie moralnie wstrząśniętej.

Z jakichś przyczyn próbowała jednak na różne sposoby racjonalizować to wydarzenie. Oglądając jej wystąpienie można było odnieść wrażenie, że ta racjonalizacja pozwala pani wiceminister na chwilę uspokoić poruszony zmysł moralny.

Nie dziwię się wstrząsowi. Ostatecznie zamordowanie 9-miesięcznego dziecka stało się możliwe tylko dlatego, że minister zdrowia Izabela Leszczyna wydała wytyczne, które akceptują uśmiercanie chorych dzieci, jeżeli matka będzie mieć zaświadczenie od psychiatry. Bez politycznej decyzji Leszczyny 9-letni chłopiec mógłby się urodzić i żyć.

Chciałbym zwrócić tu uwagę na racjonalizację, po którą sięgała pani Demkow. Posłużyła się kilkukrotnie językiem, który stał się już, niestety, częścią społecznej i medycznej normy. Chodzi o język i sposób rozumowania, który promują środowiska aborcjonistyczne, żeby znormalizować aborcję.

Ostatecznie aborcja polega po prostu na mordowaniu dzieci. Dla każdego zdrowego psychicznie człowieka mordowanie dzieci jest czymś strasznym. Żeby przekonać ludzi, że mordowanie dzieci jest czymś akceptowalnym, trzeba wykonać dużą pracę propagandową.

Zacytuję kilka wypowiedzi pani Demkow, żeby pokazać te miejsca, które odzwierciedlają przekaz aborcjonistyczny. Nie wiem, czy pani Demkow utożsamia się z tym przekazem, czy nie. Chodzi mi wyłącznie o prezentację skuteczności propagandy aborcjonistycznej dla normalizacji takich zbrodni, jak zabicie 9-miesięcznego chłopca w Oleśnicy.

„To dziecko urodziłoby się żywe i zdolne do życia. Dlatego neonatolodzy, zgodnie z polskim prawem, natychmiast przystąpiliby do ratowania tego dziecka. Jedyny sposób, żeby ono nie urodziło się żywe, to wykonanie zastrzyku z chlorku potasu, dosercowo, jeszcze jak to dziecko znajduje się w łonie matki”.

„Jedyny sposób, żeby ono nie urodziło się żywe”, powiedziała wiceminister. Gdyby określić rzecz precyzyjnie, należałoby powiedzieć: „jedyny sposób, żeby je zabić”. Elementem racjonalizacji narzuconej przez środowiska aborcyjne jest jednak unikanie mówienia wprost o zabijaniu dzieci.

„Wykonanie zastrzyku z chlorku potasu, dosercowo”. Brzmi to jak opis jakiejś rutynowej procedury medycznej. W istocie nie mówimy jednak o „wykonaniu zastrzyku”, ale o celowym zamordowaniu dziecka. Każdą zbrodnię da się opisać technicznym językiem. Łatwo przywołać  oczywiste przykłady z historii Polski XX wieku. 

„Jest to dla mnie ogromnie trudne jako dla człowieka, natomiast mogę powiedzieć tak, że w wielu krajach, na przykład we Francji, takie są przepisy i tak to się robi”.

„Jest to dla mnie ogromnie trudne jako dla człowieka, natomiast…”. W tym przypadku dochodzi do rozdzielenia własnej postawy moralnej od postawy urzędowej. To klasyczny zabieg aborcjonistów twierdzących, że można mieć różne poglądy na temat życia dzieci nienarodzonych, ale obowiązki urzędowe i medyczne to osobna sprawa. Historycznie, jak wiadomo, taka postawa umożliwiała oficjelom państwowym na rozmaite zbrodnie. Każdy człowiek może twierdzić, że „osobiście” nigdy by czegoś nie zrobił, ale „skoro takie jest prawo”…

„…w wielu krajach, na przykład we Francji, takie są przepisy i tak to się robi”. Ruch aborcyjny zwykle przekonuje, że aborcja jest normalnością. Przecież wszyscy zabijają dzieci, dlaczego więc my nie mielibyśmy robić tego samego? Ot, norma światowa. Zbrodniczość innych państw bynajmniej nie zdejmuje z własnego państwa odpowiedzialności moralnej. Wielokrotnie w historii różne państwa prowadziły głęboko przestępczą działalność. Wystarczy przypomnieć „politykę jednego dziecka” w Chinach, w ramach której przymusowo mordowano dzieci nienarodzone milionów kobiet. Upowszechnienie zbrodni nie czyni jej moralną.

„Nie jesteśmy kompetentni, żeby ją oceniać”.

Tak powiedziała wiceminister Demkow o matce, która zdecydowała się na zabicie dziecka. Ruch aborcyjny przekonuje, że nikt nie ma prawa oceniać ludzi, którzy zabijają własne dzieci. Zabicie dziecka nienarodzonego jest jednak czynem par excellence nacechowanym moralnie i jak najbardziej musi podlegać moralnej ocenie. Jeżeli nie mamy kompetencji, żeby ocenić zabicie 9-miesięcznego chłopca, to nie mamy kompetencji, żeby ocenić jakąkolwiek inną zbrodnię. Prowadzi to do paraliżu moralnego.

„To jest konflikt dwóch ludzkich wolności, z jednej strony wolności tej mamy do wyboru całego swojego dalszego życia, z drugiej strony wolności tego człowieka, tego dziecka, do tego, żeby żyć”.

Środowiska aborcyjne zawsze przekonują, że nawet jeżeli aborcja jest dla kobiety dramatycznym wyborem, to ostatecznie chodzi tutaj o jej osobistą wolność. Jak zauważyła Urszula Demkow, z drugiej strony jest „wolność dziecka do tego, żeby żyć”. Pozbawienie kobiety „wolności wyboru całego swojego dalszego życia” nie jest jednak równoważne z odebraniem wolności do życia. Obie wolności są niewspółmierne.

Jeżeli uznać, że są współmierne, to nie ma żadnych przeszkód, żeby zabijać również te dzieci, które są już narodzone. Człowiek, który obarczony jest koniecznością opieki nad jednorocznym dzieckiem mógłby uznać, że ta konieczność ogranicza jego wolność wyboru. Skoro na drugiej szali byłaby wolność dziecka do życia, to jako strona silniejsza mógłby je po prostu uśmiercić.

Jeżeli odrzucamy scenariusz, w którym silniejszy zabija słabszego dla własnej wygody, to nie możemy dopuścić również zabijania 9-miesięcznego dziecka ze względu na „wolność wyboru” jego matki. Dziecko można oddać do adopcji. To wybór dramatyczny i trudny, ale nieskończenie lepszy niż zamordowanie dziecka.

Niestety, propaganda aborcjonistyczna odnosi dziś szerokie sukcesy. Ludzie zaczynają używać kategorii, które przez lata wprowadzała do naszego myślenia i języka. Poprzez uporczywe zmienianie pojęć przestaje się rozumieć zło, do którego dochodzi w aborcji. Urszula Demkow w cytowanym wywiadzie wyraźnie wskazała, że sprawa jest dla niej trudna, dając w ten sposób jakiś wyraz wewnętrznej niezgody na zamordowanie 9-miesięcznego chłopca. Jednak mając na podorędziu cały arsenał argumentów środowiska aborcyjnego, mogła próbować odsuwać od siebie całą nagą brutalność tego, co się wydarzyło.

Dlatego nie można używać aborcjonistycznego języka. Aborcja to zamordowanie dziecka nienarodzonego. Miejsca, w których morduje się dzieci, to nie szpitale czy kliniki, ale katownie czy ludzkie rzeźnie. Zamordowanie dziecka to nie wybór matki, tylko zbrodnia dzieciobójstwa.

Gdybyśmy mówili o zabijaniu dzieci nienarodzonych tylko w ten sposób, byłoby o wiele łatwiej walczyć z pseudo-lekarskim procederem uśmiercania niewinnych dzieci.

Paweł Chmielewski

Artykuł Paweł Chmielewski: Aborcja to morderstwo – i kropka. Przypadek wiceminister Urszuli Demkow pochodzi z serwisu PCH24.pl.