Nie będzie niczego. „Newsweek” i absurdy klimatycznej paniki

Ze zmian klimatycznych nie wyniknie nic dobrego – ogłasza prof. Zbigniew Karaczun, współzałożyciel Koalicji Klimatycznej. Ale jego argumentacja, choć ubrana w alarmistyczne tony, trąci groteską i absurdem. Wywiad dla „Newsweeka” spokojnie można określić hasłem: wszyscy zginiemy. Karaczun dokłada wszelkich starań, by środowiska zajmujące się problemem zmian klimatu określić mianem apokaliptycznej sekty. Czytając jego wywody dla […] Artykuł Nie będzie niczego. „Newsweek” i absurdy klimatycznej paniki pochodzi z serwisu PCH24.pl.

Maj 8, 2025 - 09:48
 0
Nie będzie niczego. „Newsweek” i absurdy klimatycznej paniki

Ze zmian klimatycznych nie wyniknie nic dobrego – ogłasza prof. Zbigniew Karaczun, współzałożyciel Koalicji Klimatycznej. Ale jego argumentacja, choć ubrana w alarmistyczne tony, trąci groteską i absurdem. Wywiad dla „Newsweeka” spokojnie można określić hasłem: wszyscy zginiemy.

Karaczun dokłada wszelkich starań, by środowiska zajmujące się problemem zmian klimatu określić mianem apokaliptycznej sekty. Czytając jego wywody dla lewicowego tygodnika nie sposób doszukać się tam jakichkolwiek oznak nadziei. Mięso? Czas się pożegnać. Ziemniaki, buraki, jabłka? Będą, ale drogie. Dłuższy okres wegetacyjny? Niespodziewane przymrozki zniszczą uprawy. Kaczeńce w górach w lutym? Niepokojące. 

No to chociaż urlop nad morzem? Cieplejszy Bałtyk to przecież gotowy przepis na sukces turystyczny. No ale nie pokąpiemy się, bo zakwitną sinice. Zaś morze powyżej 20 st. C to dla profesora pewna śmierć – w takiej wodzie „rozwija się mięsożerna bakteria Vibrio vulnificus, która przenika do organizmu poprzez skaleczenia i powoduje m.in. sepsę”. To także zmiany klimatyczne, a nie migrujący milionami imigranci z Afryki, mają odpowiadać za pojawienie się w Europie dengi. 

Ale chyba najlepszy fragment dotyczy przemysłowej produkcji mięsa. W ocenie profesora, schab jest zbyt tani, a jego produkcja zabójcza dla wsi. Krowie gazy z kolei odpowiadają za ogromne emisje metanu. Ale jednocześnie… nie powinniśmy rezygnować z hodowli zwierząt, ponieważ jej owocem jest doskonały nawóz.

No, ale po co utrzymywać hodowlę, skoro zdaniem profesora już w 2050 r. w Polsce praktycznie nie będzie czego uprawiać. W województwach łódzkim, wielkopolskim i kujawsko-pomorskim „zabraknie wody i nie będą mieli skąd jej wziąć. Skupią się na ochronie tego, co zostanie, żeby coś leciało, jak odkręci się kran”. W ogóle cieplejsze lata oznaczają powrót szkodników i chorób, a susza grozi całkowitym zniknięciem świerka i sosny.

I podobnie jak w przypadku przeróżnych apokaliptycznych sekt, prof. Karaczun uzależnia „uzdrowienie” od nadejścia katastrofy. Tylko bowiem jakaś tragedia w wymiarze globalnym będzie w stanie wyrwać nas z letargu i na poważnie wziąć dzisiejsze hamletyzacje klimatystów.

„Myślę, że zanim nastąpi punkt zwrotny w globalnym podejściu do ochrony środowiska, musi się coś wydarzyć” – przyznaje. I wymienia bardzo głęboką suszę, ale „taką w skali globalnej. Bardzo duży deficyt żywności”.

Ciężko oprzeć się wrażeniu, że klimatyści takiej katastrofy oczekują z wytęsknieniem.

 

PR

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Artykuł Nie będzie niczego. „Newsweek” i absurdy klimatycznej paniki pochodzi z serwisu PCH24.pl.