Sonderkommando. W piekle komór gazowych
Autor: Béatrice Prasquier, Shlomo Venezia Shlomo Venezia (1923–2012) urodził się w Grecji w rodzinie żydowskiej. W kwietniu 1944 roku trafił do Oświęcimia razem z pierwszym transportem Żydów. Tam przydzielono go do oddziału Sonderkommanda obsługującego Krematorium III obozu w Brzezince. W chwili publikacji swoich wspomnień Venezia był ostatnim żyjącym członkiem Sonderkommanda. W 1940 roku rozpoczęła się budowa obozu w Oświęcimiu, już w tym samym roku zostali w nim osadzeni pierwsi więźniowie z polskich terenów okupowanych. W 1941 roku pierwsze pomyślne testy przeszedł gaz Cyklon B. Kiedy tylko okazało się, że jest on w pełni skuteczny, obok Auschwitz bardzo szybko wyrósł nowy obóz

Autor: Béatrice Prasquier, Shlomo Venezia
-
Tytuł oryginalny: Sonderkommando. Dans l`enfer des chambres a gas
Wydawnictwo: Prószyński Media
Tłumaczenie: Krystyna Szeżyńska-Maćkowiak
Data wydania: 2025
ISBN: 9788383910512
-
Wydanie: papierowe, e-book
Oprawa: miękka
Format: 130 x 200 mm
Liczba stron: 272
z opisu wydawcy„Sonderkommando” to wstrząsająca relacja bezpośredniego uczestnika wydarzeń – członka komanda specjalnego w Oświęcimiu. Komando to było wykorzystywane przez Niemców jako siła robocza w procesie ludobójstwa. To jego członkowie towarzyszyli więźniom od momentu przyjazdu do obozu aż do chwili śmierci w komorach gazowych. Wykonywali niemalże wszystkie zadania – od dopilnowania, by ofiary się rozebrały, przez przeszukiwanie nowo przybyłych, usuwanie im protez, po transportowanie ciał i umieszczanie ich w piecach. Esesmani nadzorowali tylko machinę zagłady i robili wszystko, by nikt nie dowiedział się o całym procederze.
Autor szczegółowo opowiada o swoich doświadczeniach. Przedstawia techniczną stronę funkcjonowania krematoriów oraz własną wiedzę o zbrodniczym systemie i zagładzie Żydów. Nie ukrywa, że sam otwierał pokrywę otworu komory gazowej, przez którą Niemcy wrzucali cyklon B. Shlomo Venezia dzieli się z nami bardzo tragicznymi, a zarazem intymnymi przeżyciami. Przedstawia swoje stanowisko wobec zarzutów współudziału w zbrodni. Składa wstrząsające świadectwo z życia w „fabryce śmierci”.
Shlomo Venezia (1923–2012) urodził się w Grecji w rodzinie żydowskiej. W kwietniu 1944 roku trafił do Oświęcimia razem z pierwszym transportem Żydów. Tam przydzielono go do oddziału Sonderkommanda obsługującego Krematorium III obozu w Brzezince. W chwili publikacji swoich wspomnień Venezia był ostatnim żyjącym członkiem Sonderkommanda.
W 1940 roku rozpoczęła się budowa obozu w Oświęcimiu, już w tym samym roku zostali w nim osadzeni pierwsi więźniowie z polskich terenów okupowanych. W 1941 roku pierwsze pomyślne testy przeszedł gaz Cyklon B. Kiedy tylko okazało się, że jest on w pełni skuteczny, obok Auschwitz bardzo szybko wyrósł nowy obóz zagłady, Birkenau. W obozie tym zginęło około 1 mln ludzi, w zdecydowanej większości (ponad 90%) byli to Żydzi.
Książka stanowi świadectwo tego, co w latach 1942 – 1944 działo się w obozie Brzezinka (Birkenau). Narracja obejmuje doświadczenia autora od samego początku wojny – od okupacji Salonik, w których wychowywał się mężczyzna, poprzez trudy transportu pociągiem wraz z innymi pobratymcami do obozu, aż do okoliczności wcielenia do Sonderkommando. Nazistowskie obozy były nazywane mianem anus mundi albo piekłem na ziemi i czytając wspomnienia Venezii szybko przychodzi czytelnikowi zrozumieć, jak dużo prawdy kryje się w tych metaforycznych określeniach. Mężczyzna opowiada bez ubarwiania o tym, czego był świadkiem i uczestnikiem w obozie; o tatuowaniu numerów na ręce, o biciu, zamęczaniu i znęcaniu się nad więźniami, przymusowej i bezsensownej pracy, głodzie i wszystkich innych aspektach życia obozowego. Jego świadectwo jest o tyle ważne, że był on w samym centrum wydarzeń, widział to, czego być może ocalali więźniowie nie widzieli, i składa obszerne świadectwo tego, czego doświadczył.
Siła książki tkwi w dwóch aspektach: po pierwsze – jest ona relacją osoby, która przeszła przez obóz. Nie jest to reportaż, nie jest to forma fabularyzowana, ale bezpośrednie świadectwo, spisane w formie wywiadu. Trzeba mocno zaznaczyć również fakt, że stanowi ona zapis relacji „z drugiej strony”, ze strony osoby, która była członkiem tej formacji, która pilnowała więźniów obozu, a nie – jak w większości książek o tej tematyce – stanowi relację więźnia obozu.
Druga rzecz, która stanowi o jej sile, to szczerość i otwartość osoby relacjonującej. Zazwyczaj, jeżeli mamy do czynienia z relacją „kata” (i mowa tu nie tylko o holocauście) jest to relacja pełna relatywizmu, wybielania własnych czynów, przeinaczania albo co najmniej rozmywania narracji, aby oddalić od siebie winę. Shlomo Venezia nie ma tendencji do takich zachowań. Mówi otwarcie o wszystkim, co widział, oraz o wszystkim, czego dokonał; również te czyny, o których czytelnik nie spodziewałby się przeczytać, ponieważ w większym lub mniejszym stopniu stanowią samooskarżenie. Autor nie boi się opowiadać o tym, co być może świadczyłoby o nim samym i widać, że pewne zdarzenia przez długie lata ciążyły mu na sumieniu.
Właśnie nie mniej interesującą i nie mniej ważną część książki stanowi próba wejrzenia we własne wnętrze i poszukiwanie szczerej odpowiedzi na pytania o moralność i człowieczeństwo wobec zastanych warunków. Venezia sam sobie zadaje najtrudniejsze pytania: co zrobiłby, gdyby jemu samemu rozkazano zabijać? Dlaczego nie popełnił samobójstwa, kiedy zorientował się, jaką pracę będzie musiał wykonywać? Tłumaczy czytelnikowi motywy, które kierowały nim, kiedy zmusił starą, zawstydzoną kobietę do zdjęcia ubrania w rozbieralni, co czuł, kiedy dotykał martwych ciał bądź gdy odprowadzał swoich bliskich do komory gazowej. Czy człowiek zrobi wszystko, aby przetrwać…
Jak napisałem wyżej, Sonderkommando to książka napisana w formie wywiadu, natomiast interlokutorka Shlomo Venezii jest niemal niewidoczna [1], jej pytania są krótkie, ale konkretne. Służą raczej temu, aby zachęcać Greka do dalszych wyznań albo doprecyzować pewne kwestie, niż tworzeniu dialogu. Co oczywiście jest bardzo dobre dla książki i jej narracji, ponieważ koncentruje się na jej bohaterze i jego świadectwie. Sonderkommando jest uzupełniona o dwie przedmowy, jedna specjalnie do wydania polskiego autorstwa Piotra Cywińskiego, dyrektora Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau; druga natomiast autorstwa Simone Veil, francuskiej polityczki i prawniczki, która również przeżyła holocaust. Ponadto na końcu książki czytelnik znajdzie noty historyczne, jedna dotyczy Holocaustu i roli oddziałów Sonderkommando, druga natomiast historii wojny Włosko-Greckiej.
Jest to książka ważna i cenna ze względów głównie historiograficznych, ale też stanowi bardzo ciekawe świadectwo do studiowania przez psychologów. Natomiast z pewnością nie tylko dla naukowców jest to interesująca pozycja. Sądzę, że będzie ona jednakowo pasjonującą lekturą dla każdego czytelnika.
[1] Szukałem w internecie, kim jest współautorka książki, Beatrice Prasquier, spodziewałem się, że być może jest ona dziennikarką, jednak nie znalazłem tego potwierdzenia. Wyszukiwanie przyniosło jedynie artykuły i noty, w których Prasquier występuje tylko w kontekście opisywanej książki.