NBA playoffs: przeprośmy Indiana Pacers | Shai i Joker jadą na remis!
Witam serdecznie w nowym tygodniu, gdzie chęć rzucenia wszystkiego w diabły miesza się z nadzieją na lepsze jutro. Jak się macie? Patronami dzisiejszego odcinka są Dmn Dzik oraz Młody 1112, ja nazywam się Bartek Gajewski, światowy rekord w szybkości ułożenia kostki Rubika wynosi 3.47 sekundy, a to są GWBA, czyli gwiazdy basketu. Swego czasu nauczyłem […]

Witam serdecznie w nowym tygodniu, gdzie chęć rzucenia wszystkiego w diabły miesza się z nadzieją na lepsze jutro. Jak się macie? Patronami dzisiejszego odcinka są Dmn Dzik oraz Młody 1112, ja nazywam się Bartek Gajewski, światowy rekord w szybkości ułożenia kostki Rubika wynosi 3.47 sekundy, a to są GWBA, czyli gwiazdy basketu.
Swego czasu nauczyłem się potrzebnych sekwencji, żeby móc kostkę Rubika układać (Olkowi zależało) a potem zobaczyłem nastolatka z Kolumbii układającego trzy kostki naraz… równocześnie nimi żonglując. Uznałem, że jak to w życiu: można do pewnych rzeczy dojść rzetelną pracą, taką nazwijmy to rzemieślniczą akumulacją, ale w zderzeniu z iskrą bożą, wrodzonym talentem (któremu choć trochę zależy) nie mam szans.
Jestem kaznodzieją na pół etatu, więc powiem tak: grunt to w sobie cień talentu rozpoznać i go rozwinąć, w miarę możliwości. To chyba ważny element, tak zwanego „spełnionego życia”. Więc proszę bardzo, jaki jest Twój talent? Podziel się w komentarzu, heh.
Cavs 109 Pacers 129 [1-3]
Kompletna dominacja z ich strony w pierwszej połowie, w każdym elemencie. Tu nie chodziło o taktykę, ale siłę, intensywność, energię, której nie sprostaliśmy, której nie ogarnęliśmy. Wiedzieliśmy, że mocno zaczną, ale z jakiegoś powodu, mentalnie a może fizycznie, nie byliśmy się w stanie wspiąć na odpowiedni poziom, poziom potrzebny by im dorównać [Kenny Atkinson]
Można już się rozejść, Donovan Mitchell i Evan Mobley nie wywalczą pierścienia w tym sezonie. Jednocześnie można się ustawić w kolejce do przeprosin, ja zacznę:
Przepraszam, że wątpiłem w Indiana Pacers! Nie ufałem, nie wierzyłem w ich zbilansowanie, wszechstronność ofensywną, szybkość i współpracę. Pomyliłem się i teraz się kajam. Okazuje się, że finał konferencji w zeszłym sezonie nie był dziełem przypadku. Podopieczni pana trenera Ricka Carlisle’a, który przypomina mi nieco mojego śp. ojca, są na najlepszej drodze do awansu do najlepszej czwórki NBA sezonu 2024/2205.
Po porażce poprzednim razem zeszli na Cleveland jak burza. Oto zapis pierwszej kwarty, wygranej przez gospodarzy 38 do 23:
- 12-7 na tablicach
- 13-2 w asystach (!!)
- 3-7 w stratach
- 6/10 zza łuku
- 11 rzutów z gry więcej
- 100% bezpańskich piłek wywalczonych
Tym razem Pacers nie dali się zaskoczyć obroną strefową Cleveland, jaką ci ponownie próbowali przed nimi rozwinąć jak Wojski kunszt swój przed uszami myśliwców w Panu Tadeuszu. Znacie to na pewno, ten fragment: „zasunął wpół powieki, wciągnął w głąb pół brzucha I do płuc wysłał z niego cały zapas ducha, I zagrał…”
Tak sami zrobili gospodarze, którzy do przerwy prowadzili uwaga… 80:39 (to ex aequo największa przewaga do przerwy w historii playoffs!!) trafiający przy tym 12/18 zza łuku. Przepięknie wyłuskiwali mismatch, wrzucali piłki w środek do Siakama, Turnera, Toppina, a ci niespecjalnie nagabywani, umieszczali piłki w koszu. Siakam nie pudłował na starcie drugiej kwarty, a co zebrali i przeszli przez połowę, to kończyło się trójką. Toppin jakieś reverse layupy serwował publice, ta ryczała w ekstazie. No, tak było!
Oczywiście mógłbym spróbować wytłumaczyć Cavs. Evan Mobley (10 punktów 5 zbiórek) wygląda jak fajtłapa po kontuzji, nie łapie piłek, sztywny jest, za manewrami się cofnął w rozwoju, pod presją niepewny. Darius Garland jak przyspieszy i za mocno oprze ciężar ciała na kontuzjowanym dużym paluchu, to mu się nogi same uginają i ląduje na glebie.
Donovan Mitchell (12 punktów 3/11 z gry) uszkodził kostkę na rozgrzewce (o czym nikt nie wiedział!) a co za tym idzie, również stracił dynamikę (zresztą on po trzech meczach granych na 100% miał prawo czuć się dojechany) DeAndre Hunter (0/4 z gry) o mały włos nie wyleciał z parkietu (wyleciał gamoń Ben Mathurin)… ostatecznie grał do końca, ale ze zwichniętym kciukiem nie prezentuje się dobrze:
Ty Jerome, zawód chyba największy, najcięższy. Pacers mu nie leżą, ok rozumiem. Bardzo dużą uwagę zwracają, przykładają do i na ball-handlera, ale serio, on w tej serii nie istnieje. Jako free-agent stracił ogromnie w oczach rynku, niestety.
Myles Turner (20 punktów 7 zbiórek 4/4 trójki) raz jeszcze kozak. Gra najlepszą koszykówkę w karierze, cała grupa zresztą ma swoje miejsce i wie po co wchodzi na parkiet. Równie dynamicznej co zbilansowanej ekipy trudno szukać poza najlepszą czwórką NBA, hehe. Toppin i Siakam również przekroczyli dwadzieścia oczek, nad czym pieczę trzymał Haliburton (11/5/4 po pierwszej połowie).
Jeszcze jedna ważna sprawa, kiedy Mathurin i Hunter się spięli, sędziowie przeszli w tryb apteka i przez kolejne pięć minut gwizdali każdy niemal kontakt. W tym układzie Cavs naprawdę byli bez szans do odrobienie strat. Nie mówię o niesprawiedliwości, bo w pierwszej kwarcie sami nie schodzili z linii wolnych, mówię o tym, że jeśli odebrać Cavaliers fizyczność, w stricte ofensywnej grze, zdrowsza i szybsza Indiana wygląda po prostu lepiej.
Cavs zapewne coś jeszcze chłopakom urwą u siebie, ale na awans nie ma co liczyć, chyba. Pobawimy się w predykcję finałów konferencji? Pacers vs Celtics (powtórka z zeszłego roku i oby nie 4:0)? W drugiej parze zaś Thunder vs Wolves i OKC w finale? Jak myślicie? A propos!
Thunder 92 Nuggets 87 [2-2]
Ależ dramat… po pierwszej kwarcie Denver 0/14 zza łuku, Oklahoma 1/11. Do przerwy 3/22 vs 3/22, łącznie 6/44, czyli trzynaście procent skuteczności. Śmiech na sali. Może inaczej, skrzywdzeni zostali gracze… obu stron. Poprzednie spotkanie zakończyli (dogrywką) w sobotę o siódmej rano (czasu polskiego rzecz jasna) aby następnie spotkać się w niedzielę o 21:30. To ile to będzie, 38 godzin przerwy? Czyli dostaliśmy de facto mecz back-to-back w NBA playoffs!
O ile młodzi Thunder wytłumaczenia nie mają (średnia wieku wynosi tutaj nieco ponad 25 lat, a 31-letni Alex Caruso nazywany jest przez kolegów „wujkiem”) to nieco starsi Nuggets, na dodatek grający w ósemkę (!) mieli prawo wyglądać ociężale. I wyglądali. Obrona strefowa serwowana w większości po obu stronach, aby wykluczyć dominujące postaci. Efekt widzicie.
Prawdziwe granie zaczęło się po przerwie, obie strony miały swojej momenty, ale ostatecznie przeważyła witalność OKC. Witalność i znów… podejście arbitrów. Posłuchajcie (popatrzcie) co mówi trener gospodarzy David Adelman:
Jeśli Shai (25 punktów 6 zbiórek 6 asyst) może używać drugiej ręki by się odepchnąć przed rzutem, a jest w tym bardzo dobry, to masz nadzieję, że pewien minimalny kontakt obrońcy z jego ciałem będzie dopuszczalny. Albo chociaż niech to działa w obie strony. Facet jest niezwykle trudny do upilnowania. To prawdziwy artysta gry na faul.
Powiedzcie proszę, czym się różnią te dwa zagrania? W pierwszej akcji otrzymaliśmy 2+1, w drugiej byłaby piłka z boku, gdyby nie bonus. Szok!
Nikola Jokic (27 punktów 13 zbiórek) jest zmęczony, sfrustrowany gwizdkami. Popełnia błędy, rzuca nieskutecznie, jak zwykły śmiertelnik, All-Star, ale nie MVP: 7/22 z gry, 4 asysty 4 straty. Ogrom energii wydatkuje w obronie, gra na wysokości linii rzutów wolnych, pomaga przy wjazdach, rotuje. Śmiem twierdzić, że to dla niego najcięższa seria w karierze.
Thunder nie zachwycają, ich taktyka jest prosta jak włos Mongoła, najlepszych ludzi przyklejają do Jamala Murraya, murem stoją w polu trzech sekund, pozwalają Westbrookowi, Gordonowi, Braunowi, Jokerowi, nawet Porterowi rzucać z odległości. Dopóki ten ostatni ma problem z barkiem, strategia przynosi efekty.
Tu i tam ich chłopaki ukarają serią trafień, ale koniec końców Joker nie jest w stanie efektywnie zagrać tyłem do kosza, ucieczki za plecy nie istnieją, a każda zbiórka to jazda na obręcz Denver. Kreatywności wymaga uwolnienie Jokera, aby mógł choć raz złapać piłkę w ruchu, ale nie jestem pewien czy to możliwe, ani czy on sam ma na to energię…
No nic, walka trwa, seria best-of-seven przemieniła się w serię best-of-three. Akcja przenosi się z powrotem do Oklahomy i niech wygra lepszy! Aha, nie byłoby dzisiejszego zwycięstwa bez wkładu Alexa Caruso, gość jest wszędzie, walczy jak lew, 10 punktów 4 zbiórki i najwyższe w zespole +12 wskaźnika plus/minus.
Other NBA news
-> Giannis Antetokounmpo po raz pierwszy w karierze myśli realnie nad zmianą klubu. Kontrakt w Milwaukee co prawda ma ważny do lata 2028 roku, ale wiemy doskonale, że z niewolnika nie ma pracownika i jeśli taka będzie wola Greek Freaka (nie czuję że rymuję) włodarze Bucks jedynie strzelą sobie w kolano stając na drodze jego pragnieniom przeprowadzki.
Umówmy się, Bucks są pozamiatani na lata wprzód, wszystkie plany poszły w łeb wraz z zerwaniem Achillesa przez Damiana Lillarda. Trzeba zamknąć, wyprzedać wielkie kontrakty graczy niegrywalnych (Lopez, Kuzma, Lillard, Connaughton) zaorać, zacząć budowę składu od nowa.
-> Skoro mowa o transferach to Lakers powinni niestety (przy całej sympatii) wyhandlować Austina Reavesa. Hehe, nie, nie przymierzam Giannisa do Lakers, bo uważam że to niedobry byłby fit z LeBronem. Jeden i drugi potrzebują piłki w rękach, to oni generują największe przewagi, a przecież piłką najlepiej zawiaduje Luka. Wszyscy trzej to samce alfa, więc by się jedynie pogryźli. Więc sorry, ale nie. No chyba, że oddajemy LeBrona i Reavesa do Milwaukee, ale to na 99% niemożliwe.
No dobra, niemożliwy był też transfer Luki, ale naprawdę to byłaby rażąca niekompetencja (po stronie Bucks). Wyobraźcie sobie natomiast do czego zdolny byłby tandem Luka x Giannis. Grube wióry by leciały jak by ich mądrze obtoczyć w prochu strzelniczego. To byłaby grecko-słoweńska bomba atomowa.
-> Dziś wieczorem loteria draftu NBA! Największe szanse na wylosowanie „jedynki” mają oczywiście trzy najsłabsze ekipy ligi po minionej rundzie zasadniczej, czyli: Utah, Washington i Charlotte. Obyśmy byli świadkami niespodzianki, bo wszystkie trzy jak leci zmarnują dokumentnie Coopera Flagga. Nie mają struktury, odpowiedniego otoczenia, charyzmy na ławce trenerskiej. Najchętniej oglądałbym Flagga na Brooklynie, o San Antonio nie śmiem nawet myśleć, ale szanse to odpowiednio 9 i 6%.
-> Rockets interesują się pozyskaniem Devina Bookera, a niech go bronią razem z całym dobrodziejstwem inwentarza, vintage furami i minami cierpiętnika. Amen Thompson nie dostanie piłki najwyżej, a Alperen Sengun będzie stawiał zasłony. Zrobi się z tego drugie Sacramento. No nic, dobrego wieczoru ferajna! B