Na Lubelszczyźnie przybywa bocianich gniazd. Mieszkańcy chcą pomagać ptakom „na siłę”
Organizacje i stowarzyszenia zajmujące się niesieniem pomocy bocianom otrzymują w ostatnim czasie szereg zgłoszeń od mieszkańców zaniepokojonych losem tych ptaków. Tymczasem okazuje się, że obecnie jakiekolwiek działania mogą jedynie zaszkodzić.


Bociany są jednymi z najbardziej rozpoznawalnych i lubianych ptaków w Polsce. Do tego silnie zakorzenionymi w tradycji, kulturze i przyrodzie naszego kraju. Co roku z początkiem wiosny ich powrót z ciepłych krajów staje się symbolem odradzającej się natury i nadchodzących cieplejszych dni. Do tego cieszą się ogromną sympatią społeczeństwa, co przekłada się na troskę nad nimi. Ta jednak, jak wskazują specjaliści, często spotykają się z nadopiekuńczością.
Nie brakuje bowiem zgłoszeń o „cierpiących” bocianach, kiedy to okazuje się, że pomoc wcale nie jest im potrzebna. Szczególnie ma to miejsce jesienią i w okresie zimowym. Zimy są obecnie łagodne, a w związku z tym z roku na rok coraz więcej tych ptaków nie odlatuje na zimowiska. W Polsce pozostaje już kilka procent bocianów. Wówczas telefony w ośrodkach zajmujących się niesieniem pomocy ptakom dosłownie się urywają.
Za każdym razem rozmówcom jest tłumaczone, że nie ma konieczności interwencji w przypadku osobników zdrowych, gdyż bez problemu sobie one poradzą. To właśnie próba pomagania im „na siłę” może zaszkodzić, gdyż podczas próby schwytania będą uciekać, a tym samym tracić cenną energię. Jednak to nie wszystko. Obecnie interwencje dotyczą bocianich gniazd.
– W ostatnim czasie obserwujemy bardzo duży wysyp nowych bocianich gniazd. Jednak obecnie ptaki te nie zakładają ich, tak jak 40 lat temu na dachach budynków, lecz często wybierają słupy energetyczne. To sprawia, że mieszkańcy dzwonią z interwencjami, aby jak najszybciej ustawić platformę, gdyż gniazdo spadnie lub też bociany zostaną porażone rzez prąd – wyjaśnia Kamil Piwowarczyk ze Stowarzyszenia „Szansa dla Bociana”.
Tymczasem tego typu prace wykonuje się tylko i wyłącznie w okresie jesienno-zimowym, maksymalnie do końca lutego. Wszystko dlatego, że obecnie trwa okres lęgowy i jakiekolwiek działania mogłyby jedynie zaszkodzić. Spłoszone ptaki mogą bowiem porzucić gniazdo pozostawiając w nim jaja czy nawet młode.
– Takich zgłoszeń mam bardzo dużo. Teraz wpłynęły z Bochotnicy koło Kazimierza Dolnego czy z Bystrzycy Starej. Każdemu wyjaśniam, że należy poczekać do września. Wówczas trzeba na adres mailowy Stowarzyszenia Szansadlabociana@gmail.com przysłać zdjęcie z informacją o lokalizacji gniazda. Ja następnie będę się kontaktował z właściwymi posterunkami energetycznymi, celem podniesienia gniazda i umieszczenia go na specjalnej platformie – dodaje Kamil Piwowarczyk.
Wyjątkiem są sytuacje, kiedy np. gniazdo runie wraz z młodymi. Wówczas natychmiast podejmowane są działania w celu pomocy ptakom.