Na co szły pieniądze ze zbiórek dla fundacji? Mieszkanka Puław oskarżona o oszustwa

Kolejne już śledztwo wobec działalności puławskiej fundacji zajmującej się pomocą zwierzętom zakończyło się aktem oskarżenia. Chodzi o oszustwa, a dokładnie przeznaczanie pieniędzy ze zbiórek na inne cele. Anna F. nie przyznaje się do winy.

Maj 14, 2025 - 20:26
 0
Na co szły pieniądze ze zbiórek dla fundacji? Mieszkanka Puław oskarżona o oszustwa

Prokuratura przedstawiła zarzuty Annie F. z Puław, która od wielu lat organizowała w sieci zbiórki pieniędzy na bezdomne zwierzęta. Chodzi o stowarzyszenie „Uszy do Góry”. Od pewnego czasu zaczęły się jednak pojawiać podejrzenia co do właściwego wykorzystania wpłacanych przez społeczeństwo środków. O wszystkim powiadomiona została policja.

Kiedy pod koniec kwietnia skontaktowaliśmy się w tej sprawie z Komendą Powiatową Policji w Puławach potwierdzono nam, że obecnie wobec Anny F. prowadzone jest postępowanie. Dotyczy ono przejrzystości finansowej Puławskiej Fundacji Pomocy Zwierzakom Uszy do Góry. Jak wyjaśniała nam komisarz Ewa Rejn-Kozak, czynności nadzorowane są przez Prokuraturę Rejonową w Puławach, przy czym ze względu na dobro postępowania, nie udzielano wówczas szczegółowych informacji dotyczących tej sprawy.

Dziś już wiadomo, że kobiecie zarzucono liczne oszustwa. Zebrany materiał dowodowy, w tym przesłuchania świadków sprawiły, że śledczy sporządzili akt oskarżenia, który przekazano właśnie do sądu.

Jak się okazuje, to nie pierwsze postępowanie, jakie było prowadzone wobec Anny F. i fundacji. Wcześniejsze jednak z braku dowodów zostały umorzone. W 2022 roku Fundacja „Uszy do góry” została wykreślona z rejestru stowarzyszeń. Decyzję taką podjął wydział gospodarczy Sądu Rejonowego w Lublinie, a powodem było uchylanie się od składania wymaganych prawem sprawozdań finansowych.

Na Annie F. nie zrobiło to żadnego wrażenia i w dalszym ciągu prowadziła zbiórki pieniędzy na zwierzęta. Później zmieniła jednak nazwę na „Ekipa Uszy do góry”.

Wśród mieszkańców Puław nie brakuje jednak osób, które znają bliżej działalność kobiety. Wskazują, że owszem, początkowo fundacja działała normalnie i rzeczywiście niosła pomoc zwierzętom. Później jednak miały zacząć się kombinacje.

– Na Facebooku, co chwila pojawiały się kolejne posty mające wzbudzić litość wśród osób wrażliwych na los zwierząt. Wpłacający pieniądze byli nieświadomi, iż trafiają one do osoby prywatnej, a nie stowarzyszenia czy fundacji, jak to było przedstawiane. Nawet teraz „Ekipa” ma sugerować, że za wszystkim stoi jakaś większa grupa osób poświęcających swój czas na pomaganie puławskim zwierzakom – mówi nam anonimowo jeden z mieszkańców.

Także w sieci można znaleźć liczne wpisy wskazujące, iż fundacją może być problem: „To nie jest żadna fundacja nie ma KRS posługuje się nazwą i wyłudza na zwierzęta”, „Fundacja została wykreślona z rejestru stowarzyszeń 23 września 2022 roku i nie na prawa używać nazwy fundacja”, „Pseudo fundacja, nie leczą zwierząt i kłamią jak najęte, nie polecam”, „Obiecali, ze dziś odbiorą kota. Nie odebrali i oczywiście zero kontaktu. Na co wiec zbiórka? Na co ludzie wpłacają pieniądze?”, „Ta Pani zamiast ratować to najpierw fotografie żeby mieć ładne zdjęcia później nie wiadomo co się dzieje ze zwierzątkami”. To tylko kilka z wpisów.

Mieszkańcy dodają również, że wiele z poruszających historii, jakie kobieta umieszczała na profilu fundacji czy później ekipy „Uszy do góry”, miała zostać zmyślona. Co więcej, niektóre zwierzęta, na leczenie których zbierano pieniądze, wcale nie były bezdomne, lecz miały normalnie właścicieli. Policja nie odnosi się jednak do szczegółów oszustw, o jakie Anna F. została oskarżona.

Skontaktowaliśmy się z Anną F., zapewnia ona, że zarzuty, jakie jej przedstawiono, mają być „wyssane z palca”. Kobieta podkreśla, że fundacja cały czas istnieje, gdyż nigdy nie została rozwiązana. Wskazuje również, że na etapie postępowania świadkowie mieli być osaczani, czy też sugerowano im odpowiedzi. Dlatego też złożyła na to zażalenie.

– Nie można nikomu sugerować odpowiedzi, nazywać mnie oszustem, czy też mówić, że zabiłam psa i zakopałam w centrum miasta. Jest to skandaliczne zachowanie. Natomiast, co do oszustw, które mi zarzucono, posiadam dokumenty i faktury na zakup karmy, żwirku, czy też leczenie zwierząt w lecznicach weterynaryjnych. Są to duże kwoty. Często dokładałam też swoje pieniądze do działalności fundacji, gdyż dla mnie zwierzęta są priorytetem – mówi nam Anna F.

Za oszustwo grozi kara do 8 lat pozbawienia wolności. Teraz sprawą zajmie się sąd.