Mediolan-San Remo 2025: Van der Poel wygrywa spektakularny wyścig!
Takiego Mediolan-San Remo nie było już bardzo dawno. Po trójkowym odjeździe na Cipressie z udziałem Filippo Ganny, Mathieu van der Poela i Tadeja Pogačara, po zwycięstwo sięgnął Holender. O Mediolan-San Remo często mówi się, że jest to najłatwiejszy wyścig do ukończenia, ale najtrudniejszy do wygrania. Nie jest to prawda, ponieważ kolarska historia najnowsza pokazuje, że […] The post Mediolan-San Remo 2025: Van der Poel wygrywa spektakularny wyścig! first appeared on Kolarstwo szosowe - Tour de France, Tour de Pologne - Wiadomości sportowe - naszosie.pl.

Takiego Mediolan-San Remo nie było już bardzo dawno. Po trójkowym odjeździe na Cipressie z udziałem Filippo Ganny, Mathieu van der Poela i Tadeja Pogačara, po zwycięstwo sięgnął Holender.
O Mediolan-San Remo często mówi się, że jest to najłatwiejszy wyścig do ukończenia, ale najtrudniejszy do wygrania. Nie jest to prawda, ponieważ kolarska historia najnowsza pokazuje, że to właśnie tu najłatwiej pokonać Tadeja Pogačara. Po 3 października 2023 roku przejechał 14 wyścigów – 12 z nich wygrał z ogromną przewagą, najczęściej przynajmniej ocierającą się o jakiś rekord. Jednym z dwóch, których nie udało mu się wygrać była „Primavera”.
Na trasie, która jak zwykle wiodła przez Passo del Turchino, Capo Mele, Capo Cervo, Capo Berta i przede wszystkim Cipressę oraz Poggio na powtórkę sprzed roku liczyli m.in. Mathieu van der Poel, Tom Pidcock, Jasper Philipsen oraz Mads Pedersen.
Wyścig jak zwykle rozpoczął się bardzo spokojnie – przynajmniej dla faworytów, którzy, jak zwykle podczas pierwszego z monumentów, mieli mnóstwo czasu na rozgrzanie nóg przed decydującymi momentami wyścigu. Swoje wyjątkowo długie pięć minut mieli zatem uciekinierzy. Już po trzech kilometrach zaatakował Frederik Dversnes (Uno-X), do którego później dołączali kolejni zawodnicy. W końcu utworzona została ośmioosobowa grupa, w której oprócz niego znaleźli się także: Mathis Le Berre, Alessandro Verre (Arkea-B&B Hotels), Baptiste Veistroffer (Lotto), Kristian Sbaragli, Tommaso Nencini, Mark Stewart (Team Solution Tech-Vini Fantini), Martin Marcellusi i Filippo Turconi (VF Group-Bardiani-Faizane).
Pogacar nie atakuje na Passo del Turchino
W 1946 roku Fausto Coppi wygrał Mediolan-San Remo po ataku na Passo del Turchino. Dziś podobny wyczyn nie wydaje się dziś możliwy – kolarstwo było mniej wyrównane niż dziś, zaś trasa wyścigu zdecydowanie inna. Nie było na niej ani Cipressy, ani Poggio, zaś Turchino oddalone było od mety nie o 150, a nieco mniej kilometrów*. Są jednak tacy, którzy wierzą (nawet jeśli nie do końca na poważnie), że jeśli ktoś miałby jeszcze kiedyś w porównywalnym stylu wygrać „Primaverę”, to musi być to Tadej Pogačar.
Cóż, nie tym razem. Nawet jeśli obecność w ucieczce Tommaso, dalekiego krewnego Gastone’a Nenciniego – zwycięzcy Giro d’Italia (1957) i Tour de France (1960), sprawiała, że niektórzy mogli się przez chwilę poczuć tak, jakby oglądali wyścig sprzed kilkudziesięciu lat, a deszcz, który zresztą w połowie wyścigu przestał padać, mógł uczynić bieg wydarzeń nieco bardziej nieprzewidywalnym, przejazd przez słynną przełęcz obyła się bez żadnych fajerwerków. Podobnie jak przez kolejne kilometry – jednym z najbardziej interesujących momentów tamtej fazy wyścigu był ten, gdy na 60 km przed metą na czoło peletonu wyszedł pracujący na Filippo Gannę Geraint Thomas.
*Na trasie znajdowały się za to Capo Mele, Capo Cervo i Capo Berta, które do dziś są nieodłącznym elementem wyścigu.
Pogacar atakuje na Cipressie
Mniej więcej wtedy, gdy do roboty zabrał się zwycięzca Tour de France z 2019 roku, tempo peletonu wyraźnie wzrosło. Gdy wychodził na czoło, przewaga ucieczki wynosiła około 3 minut i 50 sekund. Około 10 km później, gdy opuszczał swój posterunek, który przez jakiś czas dzielił z Kamilem Gradkiem, było to już o minutę mniej. Wyścig powoli się rozkręcał – wkrótce kolarze przejechali przez Capo Mele i Capo Cervo (przed którym defekt złapał ubiegłoroczny zwycięzca – Jasper Philipsen. Belg szybko jednak wrócił do peletonu) i Capo Berta.
Nim kolarze dojechali do Cipressy, ucieczka została niemal całkowicie zneutralizowana – przed peletonem pozostawał już tylko Martin Marcellusi. Czwarty zawodnik Karpackiego Wyścigu Kurierów z 2022 roku mógł być bardzo zadowolony ze swojej postawy, jednak nie miał co liczyć na niespodziankę i dojazd do mety przed peletonem. Doścignięto go u podnóża przedostatniego podjazdu.
Przed rokiem Tadej Pogačar mówił, że jeśli peleton przejedzie Cipressę w czasie poniżej 9 minut, jego szanse na zwycięstwo wyraźnie wzrosną. Wtedy zabrakło mu do tego 27 sekund – teraz też wiele wskazywało, że osiągnięcie tego będzie bardzo trudne. Choć już u samego podnóża swoją pracę rozpoczął Tim Wellens, to za nim nie było wówczas żadnych białych koszulek – wyglądało na to, że UAE Team znów zawiedzie swojego lidera. Dla Tadeja Pogačara nie był to jednak żaden problem. Słoweniec najpierw został doprowadzony do przodu przez drugiego z niezawodzących kolegów – Jonathana Narvaeza i… zaatakował na 3 km przed szczytem podjazdu.
Na jego koło wskoczył Mathieu van der Poel, za którym podążyli Filippo Ganna i Romain Gregoire, ale reszta została daleko z tyłu. Szybko na czele z przodu została tylko trójka Pogačar-Ganna-Van der Poel, zaś Gregoire wrócił do peletonu. Na szczycie grupa traciła już do szalenie mocnej trójki ponad pół minuty.
Pogacar atakuje na Poggio…
Jako że gwiazdorska trójka bardzo zgodnie przejechała kolejne kilometry, sprawiedliwie dzieląc między siebie kilometry na czele grupki, ich przewaga szybko urosła do minuty, więc stało się jasnym, że po raz pierwszy od wielu lat kwestia pierwszej trójki rozstrzygnęła się jeszcze przed Poggio. Najsłynniejszy podjazd na trasie mógł teraz rozstrzygnąć tylko najważniejszą wątpliwość: „Kto wygra Mediolan-San Remo?”.
Pogačarowi zależało na tym, by odpowiedź na to pytanie poznać jak najszybciej, dlatego już u samego podnóża zaatakował raz jeszcze. Zgubił jednak tylko Gannę – Mathieu van der Poel za żadne skarby nie chciał jednak puścić koła. Gdy po chwilowym zwolnieniu Włoch niemal z powrotem dojechał do dwójki, Słoweniec przyspieszył raz jeszcze – znów bez powodzenia. Tym razem Holender zdradził pierwsze oznaki słabości, toteż Pogačar spróbował jeszcze dwa razy, ale tym atakom brakowało już dynamiki poprzednich.
W momencie, gdy wszyscy czekali na kolejny atak Pogačara, niespodziewaną szarżę przeprowadził Van der Poel. Zaskoczył Słoweńca, który momentalnie stracił kilka metrów, jednak gdy pierwszy szok minął, dołączył do rywala, po czym obaj rozpoczęli zjazd w kierunku Via Roma, na którym większą aktywnością znów wykazywał się Słoweniec. Kolarzowi UAE Team wyraźnie bardziej zależało na tym, by do ich duetu nie dołączył Filippo Ganna.
… ale wygrywa Van der Poel!
To mu się nie udało – Włoch dołączył do nich na ostatnim kilometrze, jednak na wygranie wyścigu nie miał już szans, ponieważ na finiszu kapitalną dynamikę po raz kolejny pokazał Mathieu van der Poel. W dodatku Holender wybrał idealny moment na finisz: przyspieszył akurat wtedy, gdy sprint z najazdu planował Pogačar. Zaskoczył Słoweńca, a dodatkowo pociągnął za sobą Filippo Gannę, którego kolarz UAE Team nie był już w stanie wyprzedzić. W efekcie to właśnie Włoch zajął miejsce tuż za zwycięzcą, zaś Pogačar musiał zadowolić się trzecim miejscem.
Wyniki Mediolan-San Remo 2025:
Results powered by FirstCycling.comThe post Mediolan-San Remo 2025: Van der Poel wygrywa spektakularny wyścig! first appeared on Kolarstwo szosowe - Tour de France, Tour de Pologne - Wiadomości sportowe - naszosie.pl.