
Znasz to – gotujesz "na dwa dni", a potem makaron czy ryż zostają w lodówce jeszcze dwa kolejne. "Nic się nie zmarnuje" – mówisz sobie, podgrzewasz na szybko i zjadasz z poczuciem odpowiedzialności za planetę. Brzmi fajnie, ale... to czasami naprawdę ryzykowna gra.
Ryż i makaron w lodówce – ile można je trzymać? Jeden to tykająca bomba
Tu nie ma miejsca na kompromisy. Gotowany ryż, który "poleży za długo", to potencjalne siedlisko Bacillus cereus – bakterii, która potrafi przetrwać gotowanie i świetnie czuje się, gdy ryż powoli stygnie na kuchennym blacie. A potem nawet chłodna lodówka jej niestraszna.
Efekt? Nudności, wymioty, bóle brzucha, a czasem nawet ostre zatrucie pokarmowe. I to nie po tygodniu – często wystarczą 2-3 dni, żeby zrobiło się niebezpiecznie. Ale uwaga: czasem wystarczą już 24 godziny, jeśli ryż był przechowywany w złych warunkach (czytaj: w ciepłej kuchni przez pół dnia, zanim trafił do lodówki).
Zasada jest prosta:
Ryż maksymalnie 1–2 dni w lodówce. I to pod warunkiem, że trafił tam szybko – najlepiej w ciągu godziny od ugotowania. Jeśli leżał długo na blacie, nawet lodówka go nie uratuje.
Makaron do 3-5 dni, pod warunkiem przechowywania w szczelnym pojemniku i szybkim schłodzeniu. Z nim ryzyko jest mniejsze, ale też nie jest niezniszczalny.
Co robić, żeby nie wpaść w kulinarne tarapaty?
Szybkie chłodzenie – włóż ryż lub makaron do pojemnika, zostaw otwarty aż do ostygnięcia, a potem wstaw do lodówki.
Nie podgrzewaj drugi raz – serio, to nie rosół. Podgrzewasz raz i zjadasz. Albo wyrzucasz.
Nie sugeruj się wyglądem i zapachem – bo najgorsze bakterie są niewidzialne i bezwonne.
Z makaronem jeszcze możesz sobie pozwolić na odrobinę luzu. Ale ryż? To nie jest danie, które lubi czekać. Traktuj go jak mleko – nie trzymaj za długo, bo może się "zepsuć" szybciej, niż się spodziewasz.