Konflikt w Modlińska 6D. Kupcy: Gazują nas i pałują, ale nie odpuścimy. Walczymy nie tylko o nasze mienie, ale i o zasady
Sprawa nie wymaga już mediacji, lecz egzekucji obowiązującego prawa. W tej chwili walczymy nie tylko o boksy i nasz towar, ale o zasady. O to, czy prawo w Polsce działa, czy można je omijać, gdy stoi się po stronie silniejszego – mówi Chau ThanhPhan, pzedstawiciel kupców z warszawskiego centrum handlowego Modlińska 6D.

Mamy postanowienie sądu z klauzulą wykonalności – nikt nie może nam zabronić wstępu. Tymczasem po opuszczeniu przez komornika terenu hali policjanci zablokowali nam możliwość wejścia na halę. Tłumacząc, że nie chcą, żeby doszło do eskalacji z wynajętą ochroną przez firmę Mitran. Tym samym postanowienia sądów nie są respektowane, a przecież sama firma Mirtan nie jest nawet właścicielem budynku, tylko najemcą do czerwca 2025 – mówi ChauThanh Phan, przedstawiciel kupców i prezes spółki T-Groupe.
Konflikt w Modlińska 6D - o co chodzi?
Kupcy nie kryją frustracji – od początku maja nie mogą wejść do budynku i prowadzić działalności, mimo że, jak podkreślają, są w posiadaniu prawomocnych decyzji sądu. Do hali – zgodnie z decyzją sądu z 8 maja – powinny wrócić klienci i kupcy. Sąd nakazał usunięcie zabezpieczeń na drzwiach i umożliwienie handlujących normalnej pracy do czasu rozstrzygnięcia sporu. Jednak zarządca nie wykonał tego postanowienia, argumentując, że koliduje ono z wcześniejszą decyzją inspektoratu nadzoru budowlanego.
Jak słyszymy od kupców na specjalnie zwołanej konferencji prasowej, nie brali oni czynnego udziału w postępowaniu legalizacyjnym, w którym Mazowiecki Wojewódzki Inspektorat Nadzoru Budowlanego utrzymał w mocy nakaz przywrócenia funkcji wystawienniczo-targowej hali (decyzja nr 440/25). Wcześniej, zgodnie z art. 29 ust. 1 pkt. 4 prawa budowalnego, dokonali przebudowy obiektu, na co nie potrzeba było ani pozwolenia na budowę ani zgłoszenia. Prace wykonane zostały w oparciu i zgodnie z projektem przygotowanym przez uprawnione biuro architektoniczne, który to projekt został uzgodniony z odpowiednimi rzeczoznawcami, w tym z zakresu bhp i p.poż. Wojewódzki Komendant Straży Pożarnej również wydał potrzebne zgody dotyczące warunków pożarowych.
- Nie mogliśmy przedstawić żadnych dokumentów oraz faktów przed WINB, który być może nieumyślnie został wprowadzony w błąd. Tymczasem prace wykonano zgodnie z prawem a hala spełnia wszelkie standardy. Jesteśmy przekonani, że gdyby PINB lub WINB wiedziały o wszystkich okolicznościach – decyzja byłaby inna. Wygląda, że zabrakło komunikacji między instytucjami - mówi Mateusz Mickiewicz, prawnik reprezentujący część kupców.
Ujawnił, że złożonych zostało już 21 jeden pozwów o przywrócenie naruszonego posiadania, które dokumentują skalę nadużyć i łamania prawa przez Mirtan.
- To nie jest spór o interpretację przepisów, ale o ich stosowanie. Zgodnie z posiadaną przeze nie wiedzą sąd w czterech sprawach wydał już postanowienia, które nakazują przywrócenie posiadania w trybie zabezpieczenia – podkreśla prawnik.
Niespodziewana podwyżka czynszów w CH Modlińska 6D
Tło konfliktu sięga połowy 2024 roku, kiedy to kupcy – głównie przeniesieni po pożarze hali przy Marywilskiej 44 – podpisali umowę z ówczesnym zarządcą obiektu przy Modlińskiej 6D, firmą GeOperator, reprezentowaną przez Sebastiana Bogusza i jego ojca. Zgodnie z ustaleniami kupcy mieli zainwestować we własnym zakresie w remont hali i budowę stoisk – co też uczynili, wydając na ten cel łącznie około 15 mln zł.
W zamian mieli być zwolnieni z czynszu do końca 2024 roku, a od stycznia 2025 płacić 50 zł/mkw. przez 10 lat. Na przełomie 2024 i 2025 roku zarząd nad halą przejęła jednak spółka Mirtan, która wypowiedziała dotychczasowe ustalenia, domagając się czynszu wyższego w kwocie 60 zł/m kw. Kupcy nie zgodzili się na zmianę warunków.
W styczniu sytuacja nagle mocno zaostrzyła się, kiedy do hali weszli uzbrojeni ochroniarze pochodzenia czeczeńskiego, którzy chcieli przejąć fizycznie kontrolę nad obiektem. Zarządca i wynajęta przez niego ochrona regularnie utrudniali funkcjonowanie kupców, co zniechęcało również klientów do odwiedzania hali. Dochodziło do spięć i fizycznych incydentów, w których interweniowała policja. W końcu obiekt został całkowicie odcięty od zasilania. Wielu z kupców zamieszkało na terenie hali, a w nocy około 30 osób pełniło wartę, chroniąc dobytek przed interwencjami wynajętej „ochrony”.
O co walczą kupcy z Modlińska 6D?
Kupcy podkreślają, że nie chcą konfrontacji. Chcą jedynie jako przedsiębiorcy móc prowadzić działalność, za którą zapłacą podatki i która stanowi źródło utrzymania dla ich rodzin.
Niektórzy z nas mają tu całe życie – to nie tylko biznes, to nasze jedyne źródło dochodu. Walczymy o przetrwanie, nasze mienie i o szacunek. Nie godzimy się na to, żeby traktowano nas jak intruzów we własnym miejscu pracy i kraju. Sprawa nie wymaga już mediacji, lecz egzekucji obowiązującego prawa. W tej chwili walczymy nie tylko o boksy i towar, ale o zasady. O to, czy prawo w Polsce działa, czy można je omijać, gdy stoi się po stronie silniejszego – mówi Chau ThanhPhan.
Do czasu wykonania postanowienia sądu z 8 maja kupcy deklarują gotowość do pozostania na miejscu i dalszego monitorowania działań zarządcy. Nie wykluczają także dalszych kroków prawnych.