Kameron McGusty: Odrzuciłem ofertę z Chin. Z Legią po mistrzostwo!

– Miałem propozycję z Chin, ale od razu ją odrzuciłem, bo nie chciałem odchodzić z Legii. Jestem lojalnym gościem, który podpisał umowę na cały sezon. Tu się rozwijam jako lider zespołu, który ma szansę zdobyć mistrzostwo Polski. Rozmowy o MVP mnie nie interesują – mówi Kameron McGusty, zawodnik Legii Warszawa. Karol Wasiek: Jesteś liderem w […] Artykuł Kameron McGusty: Odrzuciłem ofertę z Chin. Z Legią po mistrzostwo! pochodzi z serwisu Z Krainy NBA.

Maj 5, 2025 - 13:56
 0
Kameron McGusty: Odrzuciłem ofertę z Chin. Z Legią po mistrzostwo!

– Miałem propozycję z Chin, ale od razu ją odrzuciłem, bo nie chciałem odchodzić z Legii. Jestem lojalnym gościem, który podpisał umowę na cały sezon. Tu się rozwijam jako lider zespołu, który ma szansę zdobyć mistrzostwo Polski. Rozmowy o MVP mnie nie interesują – mówi Kameron McGusty, zawodnik Legii Warszawa.

Karol Wasiek: Jesteś liderem w klasyfikacji strzelców w ORLEN Basket Lidze. Jak do tego podchodzisz? Czy to ma dla ciebie znaczenie?

Kameron McGusty, zawodnik Legii Warszawa: Nie popadam z tego powodu w hurraoptymizm. Dla mnie – jako zawodnika – nie ma to większego znaczenia, bo najważniejsze są zwycięstwa i pomaganie kolegom w dążeniu do wspólnego celu. Indywidualne osiągnięcia – bez sukcesów drużynowych – nic tak naprawdę nie znaczą. Mam tego świadomość.

Twoje nazwisko pojawia się również w wyścigu po MVP sezonu zasadniczego. Czy to też nie ma dla ciebie znaczenia? Pytam, bo słyszałem, że taki temat czasami pojawia się w szatni Legii Warszawa.

Koledzy wiedzą, żeby mnie nie denerwować, więc za często nie podejmują tego tematu (śmiech). W trakcie gry na wielkich uczelniach nauczyłem się tego, by w ogóle nie brać udziału w takich dyskusjach i odciąć się od mediów społecznościowych. Ludzie zawsze będą o tobie gadać dobrze lub źle po każdym meczu. Ty – jako zawodnik – nie możesz w tym uczestniczyć, bo to ma wpływ na twoje funkcjonowanie na co dzień. Ja staram się żyć według zasady: “never too high, never too low”.

Powtórzę: dla mnie – jako zawodnika – najważniejsze jest to, by mocno zakończyć ten sezon w koszulce Legii Warszawa. Ja dążę do tego, by wygrać mistrzostwo Polski.

Czy to możliwe z tym składem? Wierzysz w to? Pytam, bo w sezonie zanotowaliście sporo wpadek – np. ostatnio u siebie z Tauron GTK Gliwice.

Zacznę od tego, że rozgrywki PLK są bardzo wyrównane. Tym faktem jestem bardzo zaskoczony. Nie będę tego ukrywał. Spójrz na to, że w ostatnich kolejkach każdy o coś walczy: o utrzymanie, o udział w fazie play-in, czy o jak najlepsze miejsce przed fazą play-off. W PLK nie ma meczów o nic. Każdy może ograć każdego. Po raz pierwszy biorę udział w takich rozgrywkach. Uważam, że to cenne doświadczenie, które na pewno zaprocentuje w przyszłości.

Nasza liga jest trochę jak nasze życie. Są dobre i złe dni. Nie zawsze jesteśmy najlepszą wersją samych siebie. Pracujemy – jako zespół – nad tym, by w grać na najwyższych obrotach w maju i w czerwcu, czyli w najważniejszych momentach sezonu.

Wracając do pytania. Jestem zdania, że mamy drużynę, która może zdobyć mistrzostwo Polski. Mamy ku temu potencjał, by zapisać się w historii tego klubu. Uważam, że mamy odpowiednich graczy, by to zrobić. Nasza mentalność też jest na bardzo dobrym poziomie. Lubimy się na co dzień, tworząc zgraną paczkę ludzi.

Legia – w trakcie sezonu – zmieniła trenera. Ivicę Skelina zastąpił Heiko Rannula. Co takiego zmienił estoński szkoleniowiec? Jak postrzegasz pracę z tym szkoleniowcem?

Największą zmianę, którą zrobił trener Rannula, to poprawa atmosfery w zespole. To bardzo dobry i spokojny człowiek. To mi w nim najbardziej imponuje. Nigdy się nie podpala, nigdy nie krzyczy bez powodu. Stara się wszystko wyjaśnić i wytłumaczyć, nawet jak przegrywamy różnicą 15-20. Myślę, że swoimi działaniami sprawił, że poprawiło się także nasze podejście do gry. Nasza mentalność jest na wyższym poziomie.

To trener, który podąża za wcześniej przygotowanym planem. Pomaga nam, przygotowując różne rozwiązania. Zmienił też naszą grę. Chce, by Legia grała szybciej i zdobywała więcej punktów z kontrataków. Nie ukrywam, że bardzo mi odpowiada praca z tym szkoleniowcem.

Czy znakiem rozpoznawczym w grze Kamerona McGusty’ego jest rzut z półdystansu?

Tak! Świetna obserwacja. Rzut z półdystansu jest moim znakiem rozpoznawczym. Chciałbym, by wszyscy mnie z tym kojarzyli i łączyli. Rzuty z półdystansu są naturalną częścią mojej gry. Nie zastanawiam się, gdy jestem na półdystansie. Po prostu wychodzę w górę i rzucam. Wygląda to wszystko płynnie. Korzystam ze swoich warunków fizycznych i atletyzmu.

Rzucanie z półdystansu daje mi dużą przewagę nad rywalami, którzy najczęściej robił wszystko, żebym z piłką nie dostał się pod samą obręcz. Dają mi przestrzeń do rzutu na 3-4 metry do kosza. Dla mnie to idealna sytuacja!

Uwielbiasz rzuty, które wyszły nieco z mody.

Zgadza się, ale to moja gra i moje ulubione rzuty. Na pewno z nich nie zrezygnuję. W Stanach Zjednoczonych, gdzie ludzie bardzo patrzą na statystyki i procenty, wszyscy mówią: rzucaj z dystansu lub penetruj. Byłem tam często krytykowany. Ja jestem innego zdania: bierz to, co masz najlepsze w swojej grze. Oczywiście mogę też przymierzyć z dystansu, ale nie ukrywam, że wolę rzuty z półdystansu po koźle. To moja tożsamość.

Na kim się wzorowałeś w latach młodości?

Kevin Durant. Obejrzałem mnóstwo meczów z jego udziałem. Starałem się go naśladować i grać w podobnym stylu. Mam na myśli: poruszanie się po parkiecie, kreowanie pozycji dla siebie, rzucanie po koźle z półdystansu.

Mi nasuwa się Dwyane Wade jako gracz, który był świetny na półdystansie.

Tak. Też go sporo oglądałem w dzieciństwie. U niego podobał mi się fakt, że grał bardzo dobrze po obu stronach parkietu. Był świetnym obrońcą. Tu widzę jeszcze spore rezerwy w mojej grze. Mam przed sobą do zrobienia jeszcze kilka kroków. Chcę być dobrym i solidnym obrońcą. Do tego dążę. Każdego dnia na tym ciężko pracuję.

W trakcie sezonu kilka gwiazd opuściło ORLEN Basket Lidzę i trafiło do mocniejszych lig – m.in. Tarik Phillip, Souley Boum czy Angel Nunez. Czy telefon Kamerona McGusty’ego również był rozgrzany do czerwoności?

Miałem jedną opcję. To była propozycja z Chin. Od razu ją odrzuciłem, bo nie chciałem i nie chcę odchodzić z Legii. Czuję więź z tym klubem, który jest bardzo profesjonalnie zarządzany. Jestem lojalnym gościem, który podpisał umowę na cały sezon. To idealna dla mnie sytuacja pod kątem koszykarskiego rozwoju, by dostać się do miejsca, w którym chcę być w przyszłości. Rozwijam się w roli jednego z czołowych zawodników tego klubu, który ma wpływ na funkcjonowanie zespołu. Tego mi bardzo we Francji brakowało, dlatego cieszę się, że latem zaufałem Aaronowi, który przekonywał mnie: “przyjdź i bądź naszym liderem”.

Jak wyglądają relacje z dyrektorem sportowym, który do niedawna był jeszcze aktywnym zawodnikiem, grającym na bardzo wysokim poziomie?

Mamy znakomitą relację. Pamiętam naszą pierwszą rozmowę, która odbyła się latem. Szybko złapaliśmy nić porozumienia. Rozmawiamy na wiele tematów. Aarona bardzo szanuje za to, że ma świetne podejście do zawodników. Zna ich mentalność, wie, jak funkcjonuje szatnia. Sam grał na bardzo wysokim poziomie. Aaron umie rozmawiać z graczami, potrafi dać wskazówkę, rozwiązać pewne sytuacje. To świetny ruch Legii, że ma takiego człowieka w swoich strukturach. On wykonuje kapitalną pracę.

Jak oceniasz funkcjonowanie Legii – jako klubu – na co dzień?

To dobre pytanie. Chętnie rozwinę ten wątek. Legia jest klubem rozpoznawalnym w całej Polsce. Także w Europie ludzie znają ten klub. Legia znaczy wielka marka. Wiem, że piłkarski klub jest jednym z najbardziej utytułowanych w Polsce. To o czymś świadczy. To duże wyróżnienie grać w takim klubem, a jednocześnie duża odpowiedzialność, bo każdy na ciebie patrzy i wymaga. Mi osobiście to bardzo pasuje, bo lubię, gdy jest presja.

Doświadczam tego praktycznie na każdym kroku. Gdy zatrzymujemy się na stacji benzynowej, to ludzie proszą o zdjęcia, pokazując znak Legii “L” (Kameron w tym momencie robi ten znak prawą ręką). Na początku nie wiedziałem, o co chodzi z tym znakiem, ale ludzie w klubie szybko mi to wytłumaczyli. Zdałem sobie później sprawę, że trafiłem do dużego klubu w Polsce, który wzbudza spore zainteresowanie w całym kraju.

Czy miałeś już okazję odwiedzić stadion piłkarski?

Byliśmy z całym zespołem na meczu piłki nożnej na początku sezonu. W Stanach Zjednoczonych piłka nożna nie jest aż tak bardzo popularna, ale Amerykanie zdają sobie sprawę z tego, że w Europie to dyscyplina, którą interesuje się najwięcej ludzi. Mecz Legii przy Łazienkowskiej 3 było niezapomnianym przeżyciem. Nigdy czegoś takiego nie doświadczyłem. Kibice krzyczeli przez cały mecz. Uwielbiam tę atmosferę na Legii. Gdy wszyscy zaczynają krzyczeć: “Legiaaaa Warszawaaaa”, to aż ciarki przechą po plecach. Podobnie jest na meczach koszykówki w Legii.

Czy lubisz życie w Warszawie?

Tak. Warszawa bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Jestem pod wrażeniem. Przypomina to życie w dużych miastach w Stanach Zjednoczonych. Nowoczesne miasto z dużą liczbą atrakcji, możliwościami i restauracjami. Ludzie mogą wybrać, jak i gdzie chcą spędzić czas. Sam często chodzę do różnych restauracji z moimi kolegami z zespołu. Moją ulubioną restauracją jest “Reina”. Ludzie w Warszawie na pewno znają to miejsce. Uwielbiam tam spędzać czas.

Czy Legia Warszawa zdobędzie medal w tym sezonie?
340 użytkowników już oddało swój głos Ankieta
  • Tak – złoty
  • Tak – srebrny
  • Tak – brązowy
  • Nie
  • Tak – złoty
    62 głosów
  • Tak – srebrny
    24 głosów
  • Tak – brązowy
    53 głosów
  • Nie
    201 głosów
Wczytywanie…

Artykuł Kameron McGusty: Odrzuciłem ofertę z Chin. Z Legią po mistrzostwo! pochodzi z serwisu Z Krainy NBA.