Frakcja „konserwatywna” na konklawe. Czym jest – i co może osiągnąć?
Kolegium Kardynalskie można w 2025 roku podzielić na trzy zasadnicze frakcje: „konserwatywną”, progresywną oraz dyplomatyczno-kurialną. W poprzednim tekście opisywałem działania Nowego Sankt Gallen, które zastanowi zasadniczy trzon frakcji progresywnej. Dziś przyjrzę się bliżej frakcji „konserwatywnej”. Na początku konieczne wyjaśnienie: przynależność do kardynalskiej „frakcji konserwatywnej” nie musi wcale łączyć się z autentycznym konserwatyzmem ani tym więcej […] Artykuł Frakcja „konserwatywna” na konklawe. Czym jest – i co może osiągnąć? pochodzi z serwisu PCH24.pl.

Kolegium Kardynalskie można w 2025 roku podzielić na trzy zasadnicze frakcje: „konserwatywną”, progresywną oraz dyplomatyczno-kurialną. W poprzednim tekście opisywałem działania Nowego Sankt Gallen, które zastanowi zasadniczy trzon frakcji progresywnej. Dziś przyjrzę się bliżej frakcji „konserwatywnej”.
Na początku konieczne wyjaśnienie: przynależność do kardynalskiej „frakcji konserwatywnej” nie musi wcale łączyć się z autentycznym konserwatyzmem ani tym więcej z tradycjonalizmem. Kardynałowie z tej frakcji są po prostu zdecydowanie przeciwni radykalnej agendzie frakcji progresywnej, zresztą z różnych przyczyn. Nie są zarazem zwolennikami Pietro Parolina, który dominuje we frakcji dyplomatyczno-kurialnej. To sprawia, że mogą ze sobą współpracować – i faktycznie to robią, tworząc pewien konkretny blok. Frakcja „konserwatywna” ma z prawdziwym konserwatyzmem mniej więcej tyle wspólnego, co Prawo i Sprawiedliwość jako całość. Owszem, są tam prawicowcy – ale są też liberałowie „wolnego marszu”. To zatem umowne, raczej polityczne określenie grupy kardynałów, a nie opis ich faktycznego stanowiska doktrynalnego.
Frakcja „konserwatywna” dzieli się na trzy podgrupy.
Pierwszą stanowią kardynałowie „tradycyjni”, którzy wyznaczają „prawe skrzydło” tej frakcji. Można do niej zaliczyć takich purpuratów jak Robert Sarah z Gwinei, Gerhard Müller z Niemiec, Raymond Burke z USA czy Willem Eijk ze Stanów Zjednoczonych. Kardynałowie ci nie mają większych szans na bycie wybranymi, ale mogą być w dyskusjach przed i na konklawe ważnym głosem, wskazując na pryncypia doktrynalne i moralne.
Drugą podgrupą są konserwatyści XXI wieku, to znaczy ludzie chcący „zachowywać” tradycyjną postać Kościoła, ale z pewną otwartością na zmiany oraz bez tendencji do kontrrewolucji. Najbardziej znanym przykładem takiej postawy jest papież Benedykt XVI i można powiedzieć, że wyznacza on profil tej grupy. Do niej należą tacy ludzie jak szwajcarscy kardynałowie Kurt Koch i Paul Tscherrig, niemiecki purpurat Rainer Maria Woelki, Amerykanin Timothy Dolan, Kongijczyk Fridolin Ambongo Besungu czy Pierrbattista Pizzaballa z Jerozolimy.
Trzecia grupa to kardynałowie, których kojarzylibyśmy raczej ze stroną liberalną, ale którzy w obecnej sytuacji są zdecydowani, by przeciwstawić się kardynałowi Nowego Sankt Gallen. Według moich informacji należą do nich na przykład Austriak Christoph Schönborn (nie głosuje, ale odgrywa ogromną rolę na spotkaniach prekonklawe) czy Angelo De Donatis.
Mówi się, że tak rozumiana frakcja konserwatywna może liczyć na co najmniej 43 głosy. Jeżeli uzyskałaby jeszcze pewne wsparcie, mogłaby w sumie mieć 45 „szabel” – i stanowić w ten sposób mniejszość blokującą. Uzyskując taką mniejszość, frakcja konserwatywna mogłaby zablokować kandydata Nowego Sankt Gallen.
Na kogo stawia frakcja „konserwatywna”?
Wszystko wskazuje na to, że jednym z jej głównych kandydatów może być Szwajcar Kurt Koch – zarazem oś tej frakcji i jej główny organizator. Kurt Koch w młodości był bardzo liberalny, jeszcze silniej, niż na przykład Józef Ratzinger. Brał pod uwagę święcenia kobiet oraz poluzowanie celibatu. W miarę upływu lat oraz uzyskiwania kolejnych urzędów – biskupstwa Bazylei, później prefektury w Papieskiej Radzie ds. Jedności – odchodził od dawnej progresywnej linii, wpisując się raczej w model myślenia właściwy Benedyktowi XVI. Przy tym Kurt Koch wydaje się rzeczywiście być człowiekiem wiary – modlącym się, głęboko szanującym Eucharystię.
Koch pracował u boku Franciszka w roli prefekta wspomnianej Rady, przekształconej później w Dykasterię. Można robić mu z tego zarzut. Z drugiej strony wiele razy nie tylko krytykował, ale również interweniował w sprawie niemieckiej Drogi Synodalnej. Zablokował interkomunię dla protestantów oraz zatrzymywał plany radykalnej demokratyzacji niemieckiego Kościoła. Przez Nowe Sankt Gallen jest traktowany jako przeciwnik. Niestety, w 2015 roku autoryzował dokument pt. „Bo dary łaski i wezwania Boże są nieodwołalne”, w którym zawarto niezwykle rozmiękczone nauczanie Kościoła na temat ewangelizacji Żydów, wskazując, że należy odejść od jakiejkolwiek zorganizowanej próby nawrócenia ich na wiarę w Chrystusa. Dokument nie twierdzi, że Żydzi mają własną drogę zbawienia, wskazując, że także dla nich zbawieniem jest Chrystus. Nie wiadomo jednak, jak miałoby to się w praktyce realizować w związku z „blokadą” dla strukturalnych kościelnych wysiłków ewangelizacyjnych.
Gdyby Kurt Koch został papieżem, nie byłoby żadnej kontrrewolucji, ale Kościół wszedłby na zdecydowanie spokojniejsze wody. Pomimo braków, w obecnym klimacie mogłoby to zrodzić wiele dobra. Nie wydaje się jednak, by Kurt Koch, jako dość mało charyzmatyczny Szwajcar z pewnymi defektami zdrowotnymi, mógł rzeczywiście pozyskać większość na konklawe. Może służyć raczej za „flagę”, wokół której zbierze się frakcja konserwatywna, po to, by zatrzymać kandydata progresistów od Marxa i Hollericha. Później frakcja konserwatywna mogłaby wystawić innego kandydata. Kogo, nie do końca wiadomo: panuje tutaj informacyjny chaos, co może wiązać się z brakiem jednego wyboru. Wskazywałem wyżej, że frakcję konserwatywną łączy raczej sprzeciw wobec Nowego Sankt Gallen niż plan pozytywny. W efekcie po uzyskaniu celu w postaci „obalenia” Sanktgalleńczyka, frakcja konserwatywna może się rozpaść. Znaczna jej część może ją po prostu opuścić, wspierając kandydata, którego wystawi frakcja kurialno-dyplomatyczna Pietro Parolina.
Inną możliwością jest wyłonienie z frakcji konserwatywnej innego kardynała niż Kurt Koch, który z różnych powodów mógłby liczyć na szersze poparcie. Mówi się niekiedy, że mógłby być nim Pierbattista Pizzaballa z Jerozolimy. To Włoch o raczej tradycyjnych poglądach, krytycznie nastawiony do ideologii LGBT czy obłędu synodalnego. Pizzaballa ma jednak 61 lat. Kardynałowie mogą uznać, że jest zbyt młody. Poza tym jego raczej autentycznie konserwatywny profil może działać odstraszająco i sprawiać, że będzie jednak niewybieralny.
Wtedy wracalibyśmy do scenariusza fragmentaryzacji frakcji „konserwatywnej”, która w dalszej części konklawe podzieliłaby się na dwie zasadnicze grupy: tradycjonalistów i konserwatystów w duchu Benedykta XVI oraz centrowców z odchyłem ku liberalizmowi w duchu Christopha Schönborna.
Analogiczny proces mógłby zajść we frakcji progresywnej, która podzieliłaby się na „twarde jądro” reprezentowane przez Marxa, Tagle’a czy Grecha oraz na „umiarkowanych rewolucjonistów”, jak Jean-Marc Aveline czy Jean-Paul Vesco albo William Goh. Ci drudzy mogliby poprzeć kandydaturę wysuniętą przez kurialno-dyplomatyczną frakcję Pietro Parolina, którą nie musiałby jednak być sam Parolin, ale raczej ktoś, kogo namaści na swojego faworyta.
W efekcie frakcja konserwatywna nie osiągnęłaby „pozytywnych” celów, a jedynie cel „negatywny”, czyli zniweczyłaby działalność Nowego Sankt Gallen. To niewiele – ale dobre i to.
Oczywiście powinniśmy modlić się o to, by kardynałowie wybrali jednego z nielicznych kardynałów naprawdę bliskich katolickiej Tradycji, takich jak Raymond Burke, Robert Sarah czy Gerhard Müller. Z racji na dominację Kolegium Kardynalskiego przez purpuratów o bardziej rewolucyjnym nastawieniu, wydaje się to jednak bardzo wątpliwe. Nie oznacza to jednak, że rzecz jest wykluczona. Trzeba pamiętać, że na konklawe dużą rolę odgrywają również naciski polityczne. Pod rządami Donalda Trumpa ich charakter zmienił się zasadniczo względem tego, co było jeszcze w roku 2013. To może doprowadzić do jakichś niespodzianek – również w duchu prawdziwie tradycyjnym.
Paweł Chmielewski
Artykuł Frakcja „konserwatywna” na konklawe. Czym jest – i co może osiągnąć? pochodzi z serwisu PCH24.pl.