Westa jednak nie jest niedokończoną planetą. W jej wnętrzu czegoś brakuje
Przez lata uważano, że Westa, jeden z największych obiektów w Pasie Głównym, to coś więcej niż tylko duża planetoida. Jego skład i budowa skłaniały naukowców do klasyfikowania go jako protoplanety – zarodka planetarnego posiadającego skorupę, płaszcz i jądro, który po prostu nigdy nie przekształcił się w pełnoprawną planetę. Teraz jednak najnowsze badania przeprowadzone przez badaczy […] Artykuł Westa jednak nie jest niedokończoną planetą. W jej wnętrzu czegoś brakuje pochodzi z serwisu PULS KOSMOSU.

Przez lata uważano, że Westa, jeden z największych obiektów w Pasie Głównym, to coś więcej niż tylko duża planetoida. Jego skład i budowa skłaniały naukowców do klasyfikowania go jako protoplanety – zarodka planetarnego posiadającego skorupę, płaszcz i jądro, który po prostu nigdy nie przekształcił się w pełnoprawną planetę. Teraz jednak najnowsze badania przeprowadzone przez badaczy z Michigan State University wskazują, że rzeczywistość może być inna.
Najnowsze badanie opublikowane w periodyku Nature Astronomy przez zespół kierowany przez Jet Propulsion Laboratory (JPL) wskazują na coś interesującego. Otóż we wnętrzu Westy nie ma żadnego jądra. Odkrycie to podważa podstawowe założenie, że Westa przeszła całkowitą dyferencjację, tj. proces, w którym topnienie powoduje, że gęstsze materiały, takie jak metale, opadają do wnętrza obiektu i tworzą tam jądro, a lżejsze pozostają na powierzchni i z czasem tworzą skorupę. Według badaczy jest to fundamentalna zmiana w naszym rozumieniu natury i historii Westy.
Zespół badawczy bada obecnie dwie główne hipotezy, które mają wyjaśnić zaskakującą strukturę Westy. Pierwsza hipoteza głosi, że proces różnicowania rozpoczął się we wnętrzu Westy, ale nigdy nie został dokończony. Druga, bardziej intrygująca teoria zakłada, że Westa jest w rzeczywistości fragmentem większej, rozwijającej się planety, która została zniszczona w wyniku potężnej kolizji w chaotycznym okresie formowania się planet. Taka hipoteza była już wcześniej stawiana, aczkolwiek spotykała się ona ze sceptycyzmem środowiska naukowego.
W przeciwieństwie do większości planetoid, które składają się z pierwotnego materiału kosmicznego, powierzchnia Westy jest pokryta bazaltowymi skałami wulkanicznymi. Już wcześniej sugerowało to, że uległ on wewnętrznemu stopieniu i utworzył strukturę warstwową. Sonda kosmiczna Dawn, wystrzelona w 2007 r., miała na celu zbadanie Westy i sąsiadującej z nią olbrzymiej planetoidy Ceres, co miało na celu lepsze zrozumienie wczesnego rozwoju planet. W latach 2011–2012 sonda Dawn krążyła wokół Westy, mapując jej powierzchnię i mierząc jej pole grawitacyjne. Misja zakończy się w 2018 roku po zakończeniu podobnych zadań na orbicie wokół Ceres.
Z biegiem czasu, w miarę jak naukowcy udoskonalali sposób przetwarzania danych z misji Dawn, naukowcy pozyskiwali coraz dokładniejszą wiedzę o strukturze wewnętrznej Westy. Ryan Park, starszy naukowiec badawczy w JPL, wyjaśnia, że wczesne dane grawitacyjne były sprzeczne. Lata przetwarzania danych przy użyciu stale udoskonalanych technik pozwoliły w końcu uzyskać spójność między pomiarami radiometrycznymi sondy kosmicznej a danymi obrazowymi. Wynik: wnętrze Westy nie wykazuje śladów obecności jakiegokolwiek metalowego jądra.
Aby dojść do tego wniosku, naukowcy przyjrzeli się momentowi bezwładności Westy, czyli w skrócie, sposobowi, w jaki masa jest rozłożona w obracającym się obiekcie. Dane dotyczące obrotu Westy i jej grawitacji ujawniły, że nie posiada ona gęstego centrum, typowego dla ciał niebieskich z metalowym jądrem.
Konsekwencje tego odkrycia wykraczają poza samą Westę. Jeśli planetoida jest pozostałością po rozbitej planecie, może stanowić wgląd w gwałtowne zderzenia, które ukształtowały wczesny Układ Słoneczny, a nawet oferować wgląd w to, jak Ziemia mogła wyglądać w okresie swojego powstawania.
Jednak obie teorie na temat pochodzenia Westy wciąż mają pewne problemy. Model niepełnego różnicowania jest sprzeczny ze składem meteorytów, które z całą pewnością można powiązać z Westą i które wykazują oznaki pełnego różnicowania. Z drugiej strony hipoteza o zniszczonej planecie lepiej pasuje do danych obserwacyjnych, ale brakuje na nią ostatecznego dowodu.
Jacobson i jego zespół, w tym studentka Emily Elizondo, skupiają się obecnie na modelowaniu tych uderzeń o wysokiej energii, aby ustalić, czy fragmenty przypominające fragmenty Westy mogły powstać w okresie formowania się planet. Badacze uważają, że dalsze badania meteorytów i ciągła analiza danych z sondy Dawn mogą potwierdzić lub obalić obie teorie.
Najnowszego artykułu nie należy traktować jako ostatecznej odpowiedzi, lecz jako początek nowego rozdziału w nauce o planetach. Meteoryty z Westy mogą już nie być reprezentacją nieudanej planety, lecz raczej fragmentami starożytnej planety, która nigdy nie uformowała się w pełni. Tożsamość tej planety pozostaje jednak tajemnicą.
Artykuł Westa jednak nie jest niedokończoną planetą. W jej wnętrzu czegoś brakuje pochodzi z serwisu PULS KOSMOSU.