Toalety w samolotach będą płatne? Rocznie linie lotnicze tracą przez nie majątek

Każdy zna chyba ten moment, kiedy znika komunikat o konieczności zapięcia pasów, a podróżni wstają i ruszają w kierunku toalety. Zajmowanie wówczas miejsca w jej pobliżu jest horrorem, bo obok was nieustannie stoją ludzie. Eksperci policzyli, ile to sikanie w samolocie kosztuje przewoźników. Kwota jest szokująco wysoka. Toaleta w samolocie jest miejscem dosłownie obleganym. Pasażerowie udają się do niej od początku do końca lotu. Nieustanna kolejka jest frustrująca zwłaszcza w momencie, kiedy lot trwa np. 1,5 godziny. Zirytowani są pasażerowie siedzący w pobliżu toalety, a być może także linie lotnicze, które tracą przez to setki milionów złotych. Tak przynajmniej wynika z wyliczeń przytoczonych przez niemiecki serwis aerotelegraph.com. Gdyby nie sikanie w samolocie, bilety lotnicze mogłyby być tańsze Zastanawialiście się kiedyś, jakie znaczenie dla linii lotniczych ma to, że pasażerowie tak licznie korzystają z toalet na pokładach? Dla załogi na pewno irytujący jest fakt kolejek, ale i ciągłe pytania o to, jak otworzyć te drzwi, czy znikającego wyposażenia, czyli m.in. papieru toaletowego, który kradną podróżni. Jeszcze w innym świetle kwestię toalet stawiają wyliczenia Luke'a Jensena i Briana Yutko. Obaj eksperci ds. lotnictwa w 2013 roku policzyli, ile linie lotnicze płacą za to, że pasażerowie, zamiast skorzystać z toalety na lotnisku, robią to w samolocie. Pod uwagę nie wzięto cen zużycia wody, papieru toaletowego, czy nawet czasu, jaki trzeba poświęcić na opróżnienie zbiornika z nieczystościami. Jedynym analizowanym aspektem było to, że z powodu nieoddania moczu na lotnisku każdy pasażer jest średnio o 200 gramów cięższy. W jego pęcherzu jest bowiem 200 ml moczu. Biorąc pod uwagę te 200 gramów, wyliczono, że rocznie linia lotnicza mogłaby oszczędzić 100 milionów dolarów, czyli ok. 385,5 mln zł zamykając toalety. Wtedy pasażerowie musieliby korzystać z tych na lotniskach. Liczbę tę wyliczono, biorąc pod uwagę trasę z Bostonu do Denver, realizowaną na pokładzie Boeinga 737-700, który byłby wypełniony w 85 proc. Nie tylko toaleta problemem. Nasze bagaże też nie są dla przewoźników tanie Choć kwota 100 mln dolarów wygląda bardzo okazale, to ostatecznie na każdym locie przewoźnik oszczędziłby tylko 2,66 dolara, gdybyśmy nie korzystali z toalet. I warto tu pamiętać, że są to wyliczenia z 2013 roku, które dziś mogłyby wyglądać zupełnie inaczej dzięki nowszym samolotom, które są bardziej ekologiczne. Gdyby linie lotnicze chciały oszczędzić jeszcze więcej, mogłyby zakazać nam wnoszenia bagażu na pokład. Tym pewnie byłby zainteresowany Ryanair, który już teraz pilnuje, żeby plecaki i walizki miały odpowiednie rozmiary. Analitycy wskazali, że gdyby samoloty latały bez bagażu i pasażerów, każdy lot byłby o 1300 dolarów tańszy. Gdyby w samolotach nie było rozrywki pokładowej (filmów i gier na ekranach wbudowanych w siedzenia), przewoźnicy zaoszczędziliby rocznie 40 mln dolarów na paliwie. A gdybyśmy na pokład nie wnieśli telefonów, wówczas loty byłyby o 1,2 mln dolarów rocznie tańsze. Ostatecznie, gdyby loty były tańsze, wówczas moglibyśmy płacić mniej za bilety lotnicze. Dlatego, kiedy następnym razem będziecie lecieć na urlop, z toalety lepiej skorzystajcie na lotnisku, zamiast czekać do wejścia na pokład.

Kwi 10, 2025 - 20:42
 0
Toalety w samolotach będą płatne? Rocznie linie lotnicze tracą przez nie majątek
Każdy zna chyba ten moment, kiedy znika komunikat o konieczności zapięcia pasów, a podróżni wstają i ruszają w kierunku toalety. Zajmowanie wówczas miejsca w jej pobliżu jest horrorem, bo obok was nieustannie stoją ludzie. Eksperci policzyli, ile to sikanie w samolocie kosztuje przewoźników. Kwota jest szokująco wysoka. Toaleta w samolocie jest miejscem dosłownie obleganym. Pasażerowie udają się do niej od początku do końca lotu. Nieustanna kolejka jest frustrująca zwłaszcza w momencie, kiedy lot trwa np. 1,5 godziny. Zirytowani są pasażerowie siedzący w pobliżu toalety, a być może także linie lotnicze, które tracą przez to setki milionów złotych. Tak przynajmniej wynika z wyliczeń przytoczonych przez niemiecki serwis aerotelegraph.com. Gdyby nie sikanie w samolocie, bilety lotnicze mogłyby być tańsze Zastanawialiście się kiedyś, jakie znaczenie dla linii lotniczych ma to, że pasażerowie tak licznie korzystają z toalet na pokładach? Dla załogi na pewno irytujący jest fakt kolejek, ale i ciągłe pytania o to, jak otworzyć te drzwi, czy znikającego wyposażenia, czyli m.in. papieru toaletowego, który kradną podróżni. Jeszcze w innym świetle kwestię toalet stawiają wyliczenia Luke'a Jensena i Briana Yutko. Obaj eksperci ds. lotnictwa w 2013 roku policzyli, ile linie lotnicze płacą za to, że pasażerowie, zamiast skorzystać z toalety na lotnisku, robią to w samolocie. Pod uwagę nie wzięto cen zużycia wody, papieru toaletowego, czy nawet czasu, jaki trzeba poświęcić na opróżnienie zbiornika z nieczystościami. Jedynym analizowanym aspektem było to, że z powodu nieoddania moczu na lotnisku każdy pasażer jest średnio o 200 gramów cięższy. W jego pęcherzu jest bowiem 200 ml moczu. Biorąc pod uwagę te 200 gramów, wyliczono, że rocznie linia lotnicza mogłaby oszczędzić 100 milionów dolarów, czyli ok. 385,5 mln zł zamykając toalety. Wtedy pasażerowie musieliby korzystać z tych na lotniskach. Liczbę tę wyliczono, biorąc pod uwagę trasę z Bostonu do Denver, realizowaną na pokładzie Boeinga 737-700, który byłby wypełniony w 85 proc. Nie tylko toaleta problemem. Nasze bagaże też nie są dla przewoźników tanie Choć kwota 100 mln dolarów wygląda bardzo okazale, to ostatecznie na każdym locie przewoźnik oszczędziłby tylko 2,66 dolara, gdybyśmy nie korzystali z toalet. I warto tu pamiętać, że są to wyliczenia z 2013 roku, które dziś mogłyby wyglądać zupełnie inaczej dzięki nowszym samolotom, które są bardziej ekologiczne. Gdyby linie lotnicze chciały oszczędzić jeszcze więcej, mogłyby zakazać nam wnoszenia bagażu na pokład. Tym pewnie byłby zainteresowany Ryanair, który już teraz pilnuje, żeby plecaki i walizki miały odpowiednie rozmiary. Analitycy wskazali, że gdyby samoloty latały bez bagażu i pasażerów, każdy lot byłby o 1300 dolarów tańszy. Gdyby w samolotach nie było rozrywki pokładowej (filmów i gier na ekranach wbudowanych w siedzenia), przewoźnicy zaoszczędziliby rocznie 40 mln dolarów na paliwie. A gdybyśmy na pokład nie wnieśli telefonów, wówczas loty byłyby o 1,2 mln dolarów rocznie tańsze. Ostatecznie, gdyby loty były tańsze, wówczas moglibyśmy płacić mniej za bilety lotnicze. Dlatego, kiedy następnym razem będziecie lecieć na urlop, z toalety lepiej skorzystajcie na lotnisku, zamiast czekać do wejścia na pokład.