"The Walking Dead: Dead City" wreszcie w Polsce. Sprawdzamy, czy warto oglądać – recenzja serialu

Premiera serialu w Polsce niemal dwa lata po USA? Brzmi... The post "The Walking Dead: Dead City" wreszcie w Polsce. Sprawdzamy, czy warto oglądać – recenzja serialu appeared first on Serialowa.

Kwi 30, 2025 - 19:35
 0
"The Walking Dead: Dead City" wreszcie w Polsce. Sprawdzamy, czy warto oglądać – recenzja serialu

Premiera serialu w Polsce niemal dwa lata po USA? Brzmi jak powrót do początku XXI wieku, ale to prawda. Jednakże cierpliwi właśnie zostali wynagrodzeni i „The Walking Dead: Dead City” wreszcie można obejrzeć legalnie. Czy warto?

Dostępność, a właściwie niedostępność spin-offów „The Walking Dead” w Polsce była najlepszym dowodem na to, że w kwestii dostępu do seriali wykonaliśmy w ostatnich latach spory krok w tył. O ile fani „The Walking Dead” od początku mogli cieszyć się nim dzień po premierze w USA, o tyle seriale z Darylem, Rickiem i Michonne czy Maggie i Neganem uporczywie nie pojawiały się w naszym kraju. Ale powoli wychodzimy z mroków. Ten ostatni, czyli „The Walking Dead: Dead City” właśnie – na kilka dni przed premierą 2. sezonu – pojawił się w serwisie CANAL+ online. Czy warto było czekać?

The Walking Dead: Dead City – o czym jest serial?

„The Walking Dead: Dead City” to jedna z kilku prób odświeżenia uniwersum, które w pewnym momencie zaczęło łapać wyraźną zadyszkę, przynajmniej jeśli chodzi o sukces artystyczny, bo z komercyjnym z pewnością nie było problemów. Wraz z dobrze znanymi nam już z oryginału bohaterami – Maggie (Lauren Cohan) i Neganem (Jeffrey Dean Morgan) – wybierzemy się w podróż do postapokaliptycznego Nowego Jorku, gdzie niekoniecznie szwendacze są największym zagrożeniem dla człowieka.

the walking dead dead city recenzja opinie serial canal+
„The Walking Dead; Dead City” (Fot. AMC)

Oczywiście nie będzie to wycieczka krajoznawcza – Maggie będzie chciała odzyskać syna, który został porwany podczas ataku na dawne Hilltop, obecnie Cegielnię. Za porwaniem chłopca stoi mężczyzna o pseudonimie Chorwat (Željko Ivanek, „Madam Secretary”), którego łączy z Neganem skomplikowana przeszłość. I właśnie z tego powodu Maggie zwraca się o pomoc do człowieka, który niegdyś brutalnie zamordował jej męża. Tych dwoje, w towarzystwie Ginny (Mahina Napoleon), milczącej nastolatki, ruszy do Nowego Jorku, w którym oczywiście będzie na nich czyhało wiele pułapek.

Z pozoru wymarłe miasto będzie skrywało niebezpieczeństwa, z którymi do tej pory bohaterowie jeszcze nie mieli okazji się zmierzyć. Dobra, pewnie trochę przesadzam, bo choć twórcy wciąż potrafią być kreatywni w tworzeniu opanowanego przez zombie świata, to jednak każdy ludzki czarny charakter jest tylko kolejnym podkręconym do granic możliwości psycholem. Nie inaczej ma się sprawa z Chorwatem, jednak Željko Ivanek tak bardzo pasuje do tego typu ról, że jego obecność na ekranie wynagradza mi wszelkie stereotypy, na których oparto jego postać.

The Walking Dead: Dead City – zombie w Nowym Jorku

Tym, co wyróżnia „The Walking Dead: Dead City”, jest z pewnością miejsce akcji serialu. Przeniesienie jej do metropolii daje twórcom wiele nowych możliwości w kreowaniu postapokaliptycznego świata. Opanowany przez zombie Nowy Jork w niczym nie przypomina Atlanty z pilota „The Walking Dead”. Miasto nie jest już zalane przez hordy zombie, można powiedzieć, że na swój sposób panowanie przejęli nad nim ludzie. Tylko że to wcale nie musi być dobra wiadomość, bo ci potrafią być znacznie bardziej niebezpieczni, o czym główni bohaterowie serialu przekonają się bardzo szybko.

the walking dead dead city recenzja opinie serial canal+
„The Walking Dead; Dead City” (Fot. AMC)

Ani Maggie, ani Negan nie są zachwyceni faktem, że muszą ze sobą współpracować. Wyjątkowo brutalna śmierć, jakiej Glenn (Steven Yeun) doznał z ręki Negana w „The Walking Dead”, wciąż wisi nad nimi jak ta strzelba u Czechowa, która prędzej czy później musi wystrzelić. Możemy zatem być pewni, że chwilowo zawieszony konflikt tej dwójki w końcu znów wybuchnie, bo przecież o takiej rzeczy nie można zapomnieć, prawda? Szkoda tylko, że napięcie między nimi jest tak kiepsko budowane, scenarzyści wyraźnie zmarnowali potencjał tego wątku.

Z jednej strony słyszymy i widzimy, że Negan jest już zupełnie innym człowiekiem niż wtedy, gdy za pomocą Lucille masakrował czaszkę Glenna. Świadczyć ma o tym chociażby fakt, że pod swoje skrzydła przygarnął Ginny, ale wciąż zdarzają się momenty, gdy widzimy, że stary Negan wciąż w nim tkwi. Co najwyżej ukrył się głęboko i tylko od czasu do czasu wychodzi na światło dzienne. Ale te sceny, w których możemy zobaczyć jego dawne oblicze, to jedne z najlepszych momentów całego serialu.

The Walking Dead: Dead City – czy warto oglądać serial?

Choć „The Walking Dead: Dead City” jest pewnym odświeżeniem nieco zatęchłej formuły, to w dużej mierze cierpi na grzechy swoich poprzedników – tempo akcji jest tutaj bardzo nierówne i to mimo faktu, że mówimy o jedynie sześciu 40-minutowych odcinkach. W serialu brakuje także nieco większej atmosfery grozy i klaustrofobii, skoro całą akcję zamknięto na relatywnie małej powierzchni Manhattanu. Zdarzają się jednak momenty, gdy twórcy, na czele z Elim Jorne’em, który napisał scenariusze czterech odcinków, swoją kreatywnością potrafią zaskoczyć widzów.

the walking dead dead city recenzja opinie serial canal+
„The Walking Dead; Dead City” (Fot. AMC)

Spadające z nieba szwendacze, nowe społeczności ludzi i bronie, jakimi się posługują czy dobrze znane krajobrazy w wersji po apokalipsie – to wszystko jest bardzo dobrym dodatkiem do całości, ale główną zaletą „The Walking Dead: Dead City” jest fakt, że skupia się na dwójce bohaterów. Drugoplanowe postacie, jak Chorwat, Ginny czy podążający za Neganem szeryf Armstrong (Gaius Charles, „Chirurdzy”) są istotne, ale tylko momentami. Wszystko kręci się wokół Maggie, Negana i ich naznaczonej przeszłością relacji i właśnie takie skoncentrowanie się na wąskim gronie bohaterów jest pozytywną zmianą względem oryginału, którego obsada była wręcz przeładowana

Finalnie „The Walking Dead: Dead City” jest całkiem udanym spin-offem, który bardzo dobrze spełnia swoją rolę, rozbudowując znany widzom świat i opowiadając zupełnie nową historię z udziałem dobrze znanych – i lubianych przez widzów – bohaterów. Dobrze, że tuż przed premierą 2. sezonu ten serial wreszcie trafił do Polski, bo choć absolutnie nie rewolucjonizuje świata, to fani uniwersum „The Walking Dead” powinni być nim jak najbardziej usatysfakcjonowani.

The Walking Dead: Dead City jest dostępne w serwisie CANAL+ online

The post "The Walking Dead: Dead City" wreszcie w Polsce. Sprawdzamy, czy warto oglądać – recenzja serialu appeared first on Serialowa.