Podatek od nieistniejących psów? Wszystko przez Facebooka

Mężczyzna z Hilden został zobowiązany do zapłacenia podatku od psów, mimo że nie posiada ani jednego. Sprawa znalazła finał w sądzie. Długotrwały spór między miastem Hilden w Nadrenii Północnej-Westfalii a mężczyzną, który miał zapłacić podatek od psów, mimo że nie był ich właścicielem, dobiegł końca. W sądzie administracyjnym w Düsseldorfie przedstawiciel miasta Hilden, które zostało pozwane, wycofał się i umorzył podatek w wysokości 1404 euro.  Wcześniej miasto żądało, aby mężczyzna, który nie posiada ani jednego psa, zapłacił "psi podatek" za cztery lata wstecz. Powód? Mężczyzna zamieszczał na Facebooku zdjęcia z psami należącymi do jego córki, przyjaciela, znajomych i sąsiada. Urzędnicy jednak uznali, że zwierzeta należą do niego. Spór trwał latami W związku z tym administracja miasta wysłała w 2022 roku mężczyźnie kwestionariusze dotyczące dwóch zidentyfikowanych psów. Ponieważ odpowiedź nie nadeszła, urząd słał kolejne listy. W końcu mężczyzna odpowiedział, stwierdzając, że nie ma żadnych psów, ale urząd tego nie zaakceptował, ponieważ na dokumencie zabrakło ważnego podpisu. Kolejnym krokiem było zawiadomienie o naliczeniu ponad 1400 euro "psiego podatku". Miasto Hilden nie uznało też sprzeciwu mężczyzny, z powodu niedotrzymania terminu. Chociaż urzędnicy uznali, że mieszkaniec rzeczywiście nie posiada psa, i tak żądali od niego zapłaty. Sprawa znalazła swój finał w sądzie. W piątek (28.03.2025) sędzia sądu administracyjnego orzekła, że zawiadomienie o naliczeniu podatku było niezgodne z prawem, ponieważ nie było jasne, czy mężczyzna posiada psy. Urzędnicy mogli w tym celu przeprowadzić np. wizytę domową. "Bezczelne działania miasta" Podczas rozprawy sędzia wezwała przedstawiciela pozwanego miasta do wycofania się i anulowania podatku. Mężczyzna musi teraz tylko zapłacić tylko połowę kosztów za swojego adwokata. – Jestem całkiem zadowolony – powiedział Marianus Krall, od którego Hilden domagało się zapłacenia podatku. Przyznał, że ostatnie dwa i pół roku nie były dla niego łatwe, a działania administracji miasta opisał jako bezczelne. Także inne decyzje miasta wzbudzały jego irytację, co sprawiło, że postanowił sam działać. – Dlatego teraz kandyduję na burmistrza – zapowiedział. (DPA/stef) Opracowanie: Monika Stefanek

Mar 28, 2025 - 20:57
 0
Podatek od nieistniejących psów? Wszystko przez Facebooka
Mężczyzna z Hilden został zobowiązany do zapłacenia podatku od psów, mimo że nie posiada ani jednego. Sprawa znalazła finał w sądzie. Długotrwały spór między miastem Hilden w Nadrenii Północnej-Westfalii a mężczyzną, który miał zapłacić podatek od psów, mimo że nie był ich właścicielem, dobiegł końca. W sądzie administracyjnym w Düsseldorfie przedstawiciel miasta Hilden, które zostało pozwane, wycofał się i umorzył podatek w wysokości 1404 euro.  Wcześniej miasto żądało, aby mężczyzna, który nie posiada ani jednego psa, zapłacił "psi podatek" za cztery lata wstecz. Powód? Mężczyzna zamieszczał na Facebooku zdjęcia z psami należącymi do jego córki, przyjaciela, znajomych i sąsiada. Urzędnicy jednak uznali, że zwierzeta należą do niego. Spór trwał latami W związku z tym administracja miasta wysłała w 2022 roku mężczyźnie kwestionariusze dotyczące dwóch zidentyfikowanych psów. Ponieważ odpowiedź nie nadeszła, urząd słał kolejne listy. W końcu mężczyzna odpowiedział, stwierdzając, że nie ma żadnych psów, ale urząd tego nie zaakceptował, ponieważ na dokumencie zabrakło ważnego podpisu. Kolejnym krokiem było zawiadomienie o naliczeniu ponad 1400 euro "psiego podatku". Miasto Hilden nie uznało też sprzeciwu mężczyzny, z powodu niedotrzymania terminu. Chociaż urzędnicy uznali, że mieszkaniec rzeczywiście nie posiada psa, i tak żądali od niego zapłaty. Sprawa znalazła swój finał w sądzie. W piątek (28.03.2025) sędzia sądu administracyjnego orzekła, że zawiadomienie o naliczeniu podatku było niezgodne z prawem, ponieważ nie było jasne, czy mężczyzna posiada psy. Urzędnicy mogli w tym celu przeprowadzić np. wizytę domową. "Bezczelne działania miasta" Podczas rozprawy sędzia wezwała przedstawiciela pozwanego miasta do wycofania się i anulowania podatku. Mężczyzna musi teraz tylko zapłacić tylko połowę kosztów za swojego adwokata. – Jestem całkiem zadowolony – powiedział Marianus Krall, od którego Hilden domagało się zapłacenia podatku. Przyznał, że ostatnie dwa i pół roku nie były dla niego łatwe, a działania administracji miasta opisał jako bezczelne. Także inne decyzje miasta wzbudzały jego irytację, co sprawiło, że postanowił sam działać. – Dlatego teraz kandyduję na burmistrza – zapowiedział. (DPA/stef) Opracowanie: Monika Stefanek