Najlepsze filmy, seriale, animacje i gry w świecie STAR WARS. Wybory redaktorów

Z okazji corocznego, przypadajacego na 4 maja święta fanów Star Wars, triumfalnego powrotu do kin Zemsty Sithów i premiery drugiego sezonu doskonałego Andora prezentujemy nasze ulubione odsłony kultowej marki. Wśród filmów, seriali, animacji i gier. Oto nasze typy. Filip Pęziński 1. Imperium kontratakuje – wciąż szczytowe osiągnięcie w całej historii uniwersum. Na mocnych fundamentach pierwowzoru powstał sequel […]

Maj 4, 2025 - 08:29
 0
Najlepsze filmy, seriale, animacje i gry w świecie STAR WARS. Wybory redaktorów

Z okazji corocznego, przypadajacego na 4 maja święta fanów Star Wars, triumfalnego powrotu do kin Zemsty Sithów i premiery drugiego sezonu doskonałego Andora prezentujemy nasze ulubione odsłony kultowej marki. Wśród filmów, seriali, animacji i gier.

Oto nasze typy.

Filip Pęziński

1. Imperium kontratakuje – wciąż szczytowe osiągnięcie w całej historii uniwersum. Na mocnych fundamentach pierwowzoru powstał sequel idealny, który nie tylko doskonale wpisuje się w gwiezdnowejenną narrację o wewnętrznej walce dobra i zła, opiera na niezapomnianej galerii protagonistów i być może najlepszym villainie w historii kina, ale też po 45 latach (!) od premiery wizualnie zachwyca do tego stopnia, że mógłby bez cienia zawahania zostać wprowadzony do kin dzisiaj jako współczesna premiera.

2. Andor (sezon 1 i… pół) – zostało nam pół sezonu do końca drugiego i ostatniego sezonu najwybitniejszych Gwiezdnych wojen od 1980 roku. Andor to dojrzały polityczno-wojenny thriller, który okazuje Imperium jako aparat ucisku i zbrodni wojennych, a rodzącą się Rebelię jako zbiór odważnych jednostek motywowanych przez strach, ból i ledwo tlącą się nadzieję.

3. Gwiezdne wojny (Nowa nadzieja) – tam na Tatooine wszystko się zaczęło. To nie tylko święta księga każdego wyznawcy uniwersum George’a Lucasa, ale też nigdy nienudzące kino przygodowe. Proste, szybkie, pełne humoru, z wyrazistymi bohaterami, klarownym scenariuszem. Kocham ten film i już zawsze będę.

4. Star Wars Jedi: Ocalały – przepiękna wizualnie, nieludzko satysfakcjonująca i emocjonalnie poruszająca gra, która podobnie jak część pierwsza w pełni i w końcu oddaje doświadczenie bycia Jedi, ale też znakomicie buduje unikalny klimat będący połączeniem prequeli, starego kanonu (legend) i… Diuny.

5. Gwiezdne wojny: Wojny klonów (finałowy sezon) – serial, który zaczynał jako niezbyt atrakcyjny zapychacz dla dzieci, w swym (dopisanym po latach) zwieńczeniu domknął okres Wojen klonów w sposób podniosły, emocjonujący i łamiący serce nie mniej niż Zemsta Sithów.

Łukasz Budnik

star wars

1. Imperium kontratakuje – pełen dramatyzmu i niezapomnianych sekwencji sequel, idealnie skonstruowany, zachwycający do dziś efektami specjalnymi i niewymuszonym mrokiem. Bezbłędnie wprowadzony Yoda, perfekcyjnie poprowadzony Darth Vader. Wspaniały film, nie tylko w kategorii „Gwiezdne wojny”, ale po prostu jako space opera.

2. Andor – zachwyca mnie, jak „namacalny” jest świat Star Wars Andorze. Ukazane z detalami wnętrza pomieszczeń i pojazdów, życie codzienne, struktury Imperium, ciągłe poczucie zagrożenia wśród rebeliantów – wszystko to winduje Andora na zupełnie inny poziom. Jestem zachwycony, że w uniwersum Gwiezdnych wojen powstała tak znakomicie napisana i zrealizowana produkcja.

3. Zemsta Sithów – to moje pierwsze Star Wars w kinie, zatem już tylko z tego powodu wzbudzają niezwykły sentyment. Nawet bez tego czynnika uważam, że to jedna z najlepszych odsłon uniwersum, bardzo emocjonalna, udanie łącząca obie trylogie, zachwycająca sekwencjami akcji i wy-bi-tnym soundtrackiem Johna Williamsa (jego opus magnum w serii). Doceniam też książkową adaptację Matthew Stovera.

4. Łotr 1 – uważam, że to najlepsza filmowa produkcja z czasów Star Wars u Disneya. Doskonale zrealizowana, poruszająca, także wchodząca „głębiej” w to uniwersum i pozwalająca zobaczyć je z bliska. Wiadoma scena z Darthem Vaderem to jedno z najlepszych kinowych doświadczeń w moim życiu. Poza tym, Łotr 1 dał nam Andora, tak że już za to warto go docenić.

5. Gry z serii Jedi Knight – postanowiłem uwzględnić na koniec właśnie gry, bo Jedi Outcast i (zwłaszcza) Jedi Academy dały mi swego czasu mnóstwo radości i stały się niesamowitym sposobem na to, żeby samemu poeksplorować świat Gwiezdnych wojen. Do dziś pamiętam emocje, które czułem, gdy mogłem posterować postacią dzierżącą miecz świetlny.

Tomasz Raczkowski

star wars

1. Imperium kontratakuje – bezdyskusyjnie najlepszy do dziś epizod gwiezdnej sagi i moim zdaniem jedyny z oryginalnej trylogii, który bez mrugnięcia okiem broni się po latach. Sequel przełomowej Nowej nadziei rozwija uniwersum, podbija stawki i skręca w kierunku mroczniejszej opowieści. Realizacyjnie również film Kreshnera wyznacza złoty standard balansu między precyzyją scenariusza i efektowną oprawą, którego w kinowych Gwiezdnych Wojnach później już się nie doczekaliśmy.

2. Han Solo – jeśli chodzi o filmy kinowe, to moja ulubiona produkcja z ery Disneya i uważam, że niesłusznie spotkała się z niechętnym przyjęciem. Prequel skoncentrowany wokół Hana Solo dostarcza bezpretensjonalnego i dającego sporo frajdy space westernu, fajną dynamikę między postaciami (specjalna wzmianka dla Lando Carlissana) i opowieść, która ciekawie rozwija uniwersum. Niczego więcej nie chcę od tego świata i szkoda, że ścieżka Solo to niewykorzystany kierunek w rozwoju franczyzy.

3. Andor – jeśli aktualnie coś mnie przyciąga do Gwiezdnych Wojen, to właśnie Andor. Serial Tony’ego Gilroya dowozi niespodziewane świeże spojrzenie na odległą galaktykę, z dala od mocy, Jedi, Sithów i proroctw, zamiast tego skupiające sie na szpiegowskiej intrydze rozwoju Rebelii. Serial jest prequelem i duchową kontynuacją Łotra 1, ale koryguje jego niedoskonałości, dając świetną rozrywkę, która traktuje widza bez napinki, ale poważnie – co obecnie w LucasFilms jest niemal niespotykane.

4. Mandalorian (sezon 1-2) – zanim zachwyciłem się Andorem, „mesjaszem” unwiersum zdawał się inny serialowy hit z zamaskowanym Pedro Pascalem i urocznym stworkiem w rolach głównych. Pierwsze dwa sezony Mandalorianina przynosiły – trochę podobnie jak Solo – czysty space western, skoncentrowany na rubieżach Galaktyki i bardziej osobistych stawkach. Później wszystko poszło w pełen Ewoków las, ale początki serialu to dalej czołówka moich ulubionych elementów sagi, przy której rozbudziłem w sobie trochę uśpioną sympatię do unwiersum.

5. Zemsta Sithów – wybór nieoczywisty i sentymentalny. To nie jest właściwie udany film, popełnia większość grzechów prequeli i trochę własnych. Ale ma też świetne sceny, a jego memiczność to w zasadzie zaleta. Również ze względu na osobiste wspomnienia mam wiele uczucia do trzeciej części sagi i lubię do niej wracać.

Jędrzej Paczkowski

star wars

1. Imperium kontratakuje – z Gwiezdnymi wojnami zapoznawałem się w wieku 8 lat, w kolejności powstawania kolejnych filmów. Niestety, o legendarnym twiście z Imperium… dowiedziałem się jeszcze przed seansem od szkolnego kolegi, który – słuchając moich dziecięcych zachwytów nad Nową nadzieją – rzucił od niechcenia: „A wiesz, że Vader jest ojcem Luke’a?”. Oczywiście, słynna scena to niejedyny powód, dla którego film Irvina Kershnera to wciąż najlepsza odsłona sagi. Mamy tu przecież szereg ikonicznych scen, pogłębienie świata przedstawionego, ekranowy debiut Yody… Nie ma co ukrywać – Imperium… to wciąż niedościgniony wzór dla twórców większości filmowych sequeli.

2. Andor – chociaż do finału serialu Tony’ego Gilroya zostało jeszcze parę odcinków, to Andor już ma zagwarantowane miejsce wśród najlepszych gwiezdnowojennych produkcji. To przykład na to, że wciąż da się w tej serii opowiedzieć złożone, niejednoznaczne historie z wyraziście zarysowanym politycznym tłem, jednocześnie (wbrew temu, co twierdzą niektórzy) nie odwracając się plecami do dotychczasowej historii sagi i honorując jej tradycję.

3. Ostatni Jedi – tak, dobrze widzicie. Nie będę udawał, że film Riana Johnsona nie ma swoich problemów (fruwająca Leia – bez komentarza), ja jednak wciąż jestem gotów go bronić. Podobał mi się pomysł na rozwój postaci Luke’a, Rey i Kylo Rena, podobała mi się estetyczna strona filmu, a Porgi… cóż, byłem w stanie je zignorować. Z perspektywy czasu największym problemem z Ostatnim Jedi nie jest dla mnie sam film, lecz fakt jego zanegowania przez kolejną odsłonę sagi.

4. Nowa nadzieja – był w moim życiu taki moment, w którym oglądałem Nową nadzieję codziennie przez cały miesiąc. Tak, jako dzieciak miałem na punkcie Gwiezdnych wojen absolutną obsesję. Na szczęście seanse po latach nie odebrały filmowi Lucasa nic z jego uroku – początek sagi wciąż ujmuje narracyjną szlachetnością i świetnie zarysowanymi bohaterami.

5. Łotr 1 – to chyba jedyna kinowa odsłona sagi z ostatnich lat, o którą trudno się z kimkolwiek pokłócić. Film Garetha Edwardsa pogłębia znany nam z poprzednich filmów świat, ma jedne z najlepszych scen akcji w całej serii i, wreszcie, naprawdę angażuje emocjonalnie. A podczas finałowej sceny z Vaderem wciąż mam ciary.