„Jezus pragnie, byśmy byli święci”. Wielki Czwartek oczami kapłanów

Wielki Czwartek to dzień, w którym w sposób szczególny wyrażamy wdzięczność osobom duchownym za ich obecność, posługę i świadectwo życia. W tym ważnym dniu, specjalnie dla nas, księża podzielili się refleksjami jakie budzi w nich Wielki Czwartek.   – Jeśli tu jesteśmy, to dlatego, że Jezus bardzo nas kocha. Pragnie, byśmy powrócili do Eucharystii. Pragnie, […] Artykuł „Jezus pragnie, byśmy byli święci”. Wielki Czwartek oczami kapłanów pochodzi z serwisu PCH24.pl.

Kwi 17, 2025 - 12:13
 0
„Jezus pragnie, byśmy byli święci”. Wielki Czwartek oczami kapłanów

Wielki Czwartek to dzień, w którym w sposób szczególny wyrażamy wdzięczność osobom duchownym za ich obecność, posługę i świadectwo życia. W tym ważnym dniu, specjalnie dla nas, księża podzielili się refleksjami jakie budzi w nich Wielki Czwartek.  

– Jeśli tu jesteśmy, to dlatego, że Jezus bardzo nas kocha. Pragnie, byśmy powrócili do Eucharystii. Pragnie, by życie naszych rodzin pulsowało Eucharystią. Bo ona jest miejscem, w którym Jezus dokonuje rewolucji przemiany serc – mówi JE Ks. Bp Arkadiusz Okroj, członek Komisji ds. Instytutów Życia Konsekrowanego i Stowarzyszeń Życia Apostolskiego, członek Podkomisji ds. Indywidualnych Form Życia Konsekrowanego. – Rewolucji przemiany postaw ludzi, współtworzących Kościół i współtworzących społeczeństwo. Społeczeństwo, które chce się inspirować Ewangelią.

– Jezus pragnie, byśmy — wpatrzeni w Niego – robili karierę w Kościele. Byśmy byli święci. Ale też pragnie by inni, patrząc na nas, mogli powiedzieć: „Ten człowiek chodzi do Kościoła, chodzi na Mszę świętą i chyba dlatego jest zupełnie inny od wszystkich ludzi, których znałem. On jest taki, jaki teoretycznie powinien być chrześcijanin. Tylko mi się nie udało dotąd spotkać chrześcijanina takiego, jakim powinien być. A właśnie ten człowiek jest pierwszym”. I być może dzięki takim ludziom, których postawę kształtuje Eucharystia, dzięki nam – rozpocznie się rewolucja przemiany serc, która będzie miała szansę na to by zmienić nasz świat – mówi JE. Ks. Bp Arkadiusz Okroj.

 

Ks. Proboszcz Kan. dr Tomasz Kokornaczyk

Wielki Czwartek

Już w godzinach przedpołudniowych uczestniczmy z Ks. Arcybiskupem we Mszy św. Krzyżma, co jest złączone z odnowieniem naszych kapłańskich przyrzeczeń. To zawsze powoduje wzruszenie i sięgnięcie do wspomnień, do tego dnia, kiedy się wszystko zaczęło, kiedy się zaczęło moje kapłaństwo, pamiętnego dnia 26 maja 1994 roku…

W parafii, to jeszcze w ciągu dnia ostatnie przygotowania do początku Triduum. Zbiórka ministrantów, poprawki w dekoracji, przygotowanie kazania itp.. A później wieczorem – Najważniejsza Msza św. w roku… Wieczerzy Pańskiej. Tylko raz byłem w Ziemi Świętej, ale właśnie w tym dniu najwyraźniej mogę dostrzec, przeżyć i doświadczyć Wieczernika, tej sali na górze i poczuć się w centrum Wydarzenia. Jezus, Apostołowie, posiłek, Kapłaństwo i Eucharystia, ale też i zdrada. I słowa Konsekracji brzmią dziś jeszcze bardziej uroczyście a i tragicznie zarazem w łączności z dalszym biegiem losu Syna Bożego. Ave verum Corpus… Vere passum, immolatum in cruce pro homine…

Na co dzień…

Praca duszpasterska w niewielkiej parafii podpoznańskiej. Najwięcej satysfakcji przynosi posługa wobec ludzie, którzy się nawracają,  czasami po wielu latach, którzy gdzieś i jakoś poczuli powiew Ducha Świętego i chcą już świadomie, z wielką wiarą trwać przy Jezusie. Również praca z dziećmi, wspólne nabożeństwa, przygotowanie do I Spowiedzi i Komunii św.., spotkania z młodzieżą, pielgrzymki… Najtrudniej i najboleśniej przeżywam oziębłość duchową i powierzchniowość religijną niektórych moich parafian. To wtedy się czuje, gdy przychodzą takie osoby do Kościoła jedynie, gdy coś potrzebują lub coś się wydarzyło i należy zadbać o sprawy Boże. Potem znikają i żyją jakby Boga nie było… To smutne.

Poza posługą duszpasterską jest jeszcze praca w Sądzie Duchownym, jako sędzia diecezjalny w sprawach o nieważność małżeństwa lub innych dotyczących także kapłanów. To takie „babranie się” w mętnej wodzie, w trudnych i bolesnych dla wielu sferach życia, ale ktoś to przecież musi robić.

 

Ks. dr Mateusz Markiewicz IBP

Wielki Czwartek

Wielki Czwartek przypomina nam o najważniejszych wydarzeniach z życia naszego Zbawiciela. Wtedy wszystko toczy się bardzo szybko, tak jakby Jezus Chciał nam pokazać, że Wielki Czwartek łączy się z Wielkim Piątkiem, że Ostatnia Wieczerza, ustanowienie Eucharystii i kapłaństwa są nierozerwalnie złączone z cierpieniem, z krzyże. Już wtedy Chrystus ofiarowując samego siebie Apostołom w sposób bezkrwawy zapowiada swoją śmierć, gdyż ciało i krew są rozdzielone. Do cielesnego oddzielenia tych dwóch nadejdzie zaś w piątek. Tak więc jako kapłan nie mogę zapominać o tym, że moje kapłaństwo pochodzi od Chrystusa, który ofiarowuje samego siebie na chwałę Bożą i dla zbawienia ludzi.

Na co dzień…

Od niedawna posługuję w sądzie biskupim w Sydney. Owszem jako kapłan codziennie odprawiam Mszę świętą i odmawiam mój brewiarz, lecz większość mojego czasu spędzam nad sprawami małżeńskimi. Niektórym może to się wydawać pracą czysto biurową, lecz ona takową nie jest kiedy się pamięta o tym, że za tymi historiami są ludzie, ich dzieci, rodziny, które potrzebują modlitwy, kapłańskiego słowa. Codzienne obcowanie z trudnymi losami ludzi, ich nieudanymi związkami jest ciężkie, gdyż nie daje zbyt wielu okazji do zobaczenia jak wiele małżeństw, pomimo trudności, kroczy odważnie drogą do świętości. Jednocześnie odczuwam satysfakcję z tego, że wraz z innymi osobami posługującymi w sądzie, pracujemy nad tym, aby ludzie odkryli prawdę o małżeństwie, zarówno o ich własnym, konkretnym, lecz i również o tym, które zaplanował Bóg. Ta ostatnia rzeczywistość jest piękna, więc warto ją podkreślać.

 

Ks. Stanisław SJ

Wielki Czwartek

Wielki Czwartek – myślimy słusznie przede wszystkim o Ostatniej Wieczerzy. Jednak to nie tylko uroczysty obrzęd paschalny i ustanowienie Eucharystii. W tym wydarzeniu zawiera się głęboka treść. Gest umycia nóg Apostołom, słowa mowy pożegnalnej Pana Jezusa, czyli mowy arcykapłańskiej, przekazanej nam przez św. Jana Apostoła, wskazują na głęboki „ładunek” emocjonalny tych wydarzeń. Dlatego Wielki Czwartek kojarzy mi się z objawieniem wielkiej miłości Boga Zbawiciela do nas ludzi, a w tym do nas kapłanów. To znak wielkiej troski Pana Boga o każdego z nas. Eucharystia została ustanowiona przecież po to, abyśmy mogli żyć coraz pełniej dzięki łasce Bożej. Ale Wielki Czwartek przywołuje na pamięć także zdradę ze strony człowieka, wyraz niewdzięczności i niezrozumienia tego, co Bóg nam okazuje. tym doświadczeniem Wielkiej Miłości. Jest to przestroga również dla mnie, bo zdradzili Pana ci z najbliższego otoczenia.

Na co dzień…

Jako kapłan pracuję częściowo w duszpasterstwie, ale przede wszystkim uczę młodych studentów i alumnów. Oczywiście uczę teologii i staram się przekazać chociaż trochę z tej troski Pana Boga o człowieka. Problem, który pojawia się ostatnio coraz częściej, to brak zrozumienia ze strony dzisiejszego człowieka jak bardzo Panu Bogu zależy na nas, na naszym ludzkim rozwoju. Że On, objawiając swoją miłość do nas, oczekuje odpowiedzi, nie byle jakiej, powierzchownej, ale miłości ofiarnej. Szczególnie dotyczy to młodych alumnów w seminariach, których chciałoby się zapalić do gorliwej służby dla naszego Pana. Wiemy, że gorliwość to jest łaska, dar Boży. Jest wynikiem działania ognia Ducha Świętego, ale człowiek musi się poddać Jego działaniu. Dlatego służąc w Kościele cieszę się najwięcej, gdy spotykam gorliwych braci kapłanów, którzy ofiarnie poświęcają się na służbę dla Pana, wpatrzeni w Jego Serce. Którzy nie oglądają się na jakiekolwiek profity.

 

Ks. Mateusz Szerszeń CSMA

Wielki Czwartek – dzień, w którym Chrystus powierzył Kościołowi dwa najcenniejsze dary: Eucharystię i kapłaństwo. Co roku, gdy w tym dniu staję przed ołtarzem, uświadamiam sobie, jak głęboko osobiste jest to święto. Podczas gdy cały Kościół składa Bogu dziękczynienie za dar kapłaństwa, ja dziękuję za to, że właśnie mnie – słabemu i grzesznemu człowiekowi – pozwolił wejść w tę tajemnicę. Obdarzył mnie łaską służby w kapłaństwie. Nie zrezygnował ze mnie, mimo moich słabości i błędów. Sam trwa przy mnie i pozwala mi w tej drodze trwać.

Kapłaństwo, jakiego doświadczam, jest rzeczywistością pełną paradoksów. Z jednej strony bardzo prostą. Chodzi o to, aby głosić Ewangelię, sprawować sakramenty, modlić się, być z ludźmi. Z drugiej strony jest rzeczywistością głęboko tajemniczą, bo przecież polega ono na byciu narzędziem Boga i stawaniu się pośrednikiem łaski. W kapłaństwie chodzi o reprezentowanie nie siebie, ale Chrystusa. To nie zawód, nie funkcja. To droga. Droga, na której Bóg nieustannie formuje człowieka – nie po to, by był doskonały, ale by był przejrzysty. Kapłanowi nie wolno bowiem przesłaniać Chrystusa.

Zawsze mocno odczuwałem, że moim powołaniem jako kapłana jest głoszenie słowa. To ono mnie pociągnęło, uformowało i nadal prowadzi. Dziś robię to przede wszystkim jako rekolekcjonista, pisarz i redaktor naczelny dwumiesięcznika „Któż jak Bóg”. Przez słowo pisane, przez medytację, refleksję duchową – próbuję dawać ludziom coś, co będzie dla nich zaczynem spotkania z Bogiem. Nie da się głosić skutecznie, jeśli sam nie żyję Słowem. To ono mnie najpierw osądza, rozpala, oczyszcza. Kapłaństwo to nie przemawianie w imię Boga – to bycie autentycznym świadkiem.

Jednocześnie wiem, że słowo głoszone nie wystarczy. Kapłaństwo to bycie z ludźmi – bardzo konkretnie. To godziny spowiedzi, rozmów, słuchania historii, które czasem rozdzierają serce. To duszpasterstwo, kierownictwo duchowe, czasem towarzyszenie komuś w najciemniejszych chwilach życia. W tym wszystkim nie chodzi o udzielanie odpowiedzi – chodzi o obecność. O słuchanie. O cierpliwe towarzyszenie.

Kiedyś zapytano św. Jana Marię Vianneya, proboszcza z Ars, co odkrył przez lata spowiadania ludzi. Odpowiedział z pełną szczerością: „Ludzie są o wiele smutniejsi, niż się wydaje”. W tych słowach jest ogromna mądrość i delikatność. Kapłan nie jest od tego, by oceniać. Jest od tego, by przyjąć – i wskazać drogę do Boga, który daje nadzieję.

Dlatego tak istotne jest, by kapłan był naprawdę „specjalistą od Boga”. Nie tylko z powołania, ale z osobistego pragnienia. Życie duchowe kapłana to nie dodatek do jego pracy – to źródło jego misji. Jak może być przewodnikiem dla innych, jeśli sam nie zna dróg modlitwy? Jeśli sam nie walczy o czystość serca, o wewnętrzną wolność, o rozeznanie woli Bożej? Tylko ten, kto sam przeszedł przez noc, może towarzyszyć innym w ich ciemnościach. Tylko ten, kto klęczy przed Bogiem, może mówić o Nim z mocą.

Śluby zakonne, które złożyłem jako zakonnik, oraz celibat, który jest wpisany w moje kapłaństwo, nie są dla mnie ciężarem. Są przestrzenią wolności. Ułatwiają sercu oderwanie się od siebie, by być całkowicie oddanym. Nie chodzi o rezygnację z miłości – chodzi o uczynienie z całego życia aktu miłości. Takiej, która obejmuje wszystkich i każdego, bez wyjątku. Serce kapłana musi być „wolne dla”, a nie „wolne od”. Tego się uczę.

Nie ukrywam też jeszcze jednego aspektu mojego życia: kapłaństwo nie jest drogą łatwą. I nie chodzi tu o cierpienia fizyczne czy wyzwania duszpasterskie. Chodzi o zmaganie wewnętrzne. O pokusy przeciętności. O pokusy wygody. O rezygnację z gorliwości. Znam wielu kapłanów, którzy zaczynali z zapałem, a potem zgasili w sobie ogień – bo było „zbyt spokojnie”, „zbyt wygodnie”, „zbyt bezpiecznie”. Amerykańska pisarka Flannery O’Connor napisała w „Mądrości krwi”: „Na tym polega problem z wami księżmi. Zbyt dobrze wam się powodzi, aby w cokolwiek wierzyć”. Mocne słowa. Ale także bolesna prawda. Gdy wszystko przychodzi łatwo, gdy nie ma już krzyża, łatwo zatracić ducha.

Dlatego tak bardzo potrzeba modlitwy – nie tylko za kapłanów, ale i kapłanów za siebie nawzajem. Modlitwy o uświęcenie, o odnowę powołania, o zapał. Bez modlitwy kapłaństwo staje się puste, suche, formalne. Ale tam, gdzie jest modlitwa, tam wszystko się zaczyna na nowo – jak w Wieczerniku. Tam, gdzie kapłan klęczy przed Bogiem, potrafi potem stanąć przed człowiekiem jako świadek, nie urzędnik.

Wielki Czwartek przypomina mi o początkach. O moim „tak” wypowiedzianym na święceniach. O łzach wdzięczności. O gorliwości pierwszych dni. Ale przypomina mi też o tym, że kapłaństwo nie jest wspomnieniem, ale teraźniejszością. To dar, który trzeba codziennie przyjmować na nowo. I zadanie, które trzeba codziennie podejmować – z miłością, z pokorą, z ufnością.

Kapłaństwo jest darem, tajemnicą i krzyżem. Wiąże się z odpowiedzialnością i ewangeliczną radością. Jest przede wszystkim – sakramentem, w którym działa sam Bóg – cicho, pokornie, konsekwentnie. I za to dziś Bogu dziękuję.

Marta Dybińska

Artykuł „Jezus pragnie, byśmy byli święci”. Wielki Czwartek oczami kapłanów pochodzi z serwisu PCH24.pl.