
Spiderman, melancholijny gej z Texasu, profesor Rafał Wilczur, a może nawet 10-letni geniusz wędkarstwa. Badania Instytutu Sztuki Filmowej wskazują jednoznacznie, że do roku 2030 każda męska rola przypadnie Marcinowi Dorocińskiemu, który rozpoczął powolną dorocińską supremację.
Sytuacja w branży filmowej wzbudza głębokie zaniepokojenie kolegów po fachu Marcina.
– Ja gram już tylko głosy w reklamach mrożonek – mówi z rezygnacją Borys Szyc. – I to tylko wtedy, gdy Dorociński nie ma czasu. Bo jak ma, to on też gra mrożony groszek.
Wśród młodych aktorów pojawił się nowy trend: kursy „jak być Marcinem?”. Uczy się tam nie tylko gry aktorskiej, ale też umiejętności patrzenia w dal z niepokojem egzystencjalisty.
Platformy streamingowe nie kryją zachwytu.
– Mało aktorów to mało problemów. Wiemy, jakie są ulubione płatki Dorocińskiego, wiemy, jak jego włosy układają się w deszczu, znamy tembr jego chrapania – zdradza szef Netfliksa. – Wolimy poznać jednego aktora porządnie, niż rozdrabniać się na jakichś chłopaczków po filmówce.
Największą ekscytację ostatnich dni wzbudziła informacja, że Marcin wcieli się w kultową postać z polskich lektur – Stanisława Wokulskiego. Przy okazji zagra też Ignacego Rzeckiego i Juliana Ochockiego.
Z nieoficjalnych źródeł wiemy, że wygrał też casting na Izabelę Łęcką, ale postanowił odpuścić rolę, bo akurat postanowił wybrać się na zakupy.
To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone.