Ewa Chodakowska wywołała nową burzę w sieci. Jej słowa rozwścieczyły kobiety

Ewa Chodakowska niedawno znów znalazła się w centrum medialnej burzy. Wszystko przez wpis na Instagramie, w którym skrytykowała "lenistwo przemycane pod płaszczykiem akceptacji". Jej słowa spotkały się z falą krytyki – wiele osób, w tym znane influencerki, zarzuciły trenerce, że promuje szkodliwą narrację i stygmatyzuje kobiety, które nie wpisują się w instagramowe standardy. Chodakowska postanowiła odpowiedzieć. "Zostaw w komentarzu: 'Wchodzę w to!' i stuknij dwa razy w ekran, jeśli piszesz się na metamorfozę w 49 dni – bez filtra. Metamorfozę, która wydarzy się na Twoich oczach! Cel? Ciało, ciało, ciało. Tak! Zdrowe, piękne, fit ciało!"– napisała 22 kwietnia Ewa Chodakowska na Instagramie, zachęcając fanki do udziału w nowym wyzwaniu. "Muszę to powiedzieć głośno. Mam dość: lenistwa przemycanego pod płaszczykiem akceptacji, demonizowania piękna, demonizowania dbania o siebie, demonizowania świadomej i mądrej pracy nad ciałem, chodzenia na palcach wokół hasła body positivity, które dziś dla wielu stało się po prostu wymówką do tego, żeby się poddać – a przecież geneza tej idei była zupełnie inna" – napisała jedna z najpopularniejszych trenerek fitness w Polsce. "To Ty decydujesz, jak chcesz wyglądać. Bo piękno nie jest presją. Piękno to wybór" – dodała Chodakowska. Fala krytyki po wypowiedzi Chodakowskiej. O co poszło tym razem? Słowa Ewy Chodakowskiej o lenistwie wywołały burzę, prowokując liczne – i słuszne – komentarze, że nazywanie kobiet bez "idealnej" sylwetki leniwymi jest krzywdzące i dalekie od rzeczywistości. Tego typu stwierdzenia upraszczają bowiem złożone kwestie związane ze zdrowiem, kondycją, samopoczuciem i stylem życia, sprowadzając je wyłącznie do braku motywacji. Pomijają przy tym realne bariery, z jakimi mierzą się kobiety – takie jak choroby, zaburzenia hormonalne, problemy psychiczne czy trudności życiowe – i mogą pogłębiać poczucie winy oraz wstydu. Taka narracja dodatkowo napędza presję dopasowania się do wyidealizowanych standardów urody, często kreowanych przez media społecznościowe. Zamiast wspierać autentyczne podejście do dbania o siebie – w swoim tempie i na własnych zasadach – może prowadzić do frustracji, obniżonego poczucia własnej wartości i niezdrowej relacji z ciałem. "To jest wręcz obrzydliwe. Myśl o tym, że nie jestem w stanie uchronić swojej córki przed tak szkodliwymi treściami, które pokazujesz. Serio nie jest Tobie wstyd?", "Od kiedy samoakceptacja to lenistwo?", Noo, taka samoakceptacja to straszna rzecz jest, bo od niej influencerkom i influencerom spadają dochody z generowania potrzeb i wciskania szajsu, a na to nie możemy pozwolić, prawda?" – posypały się komentarze pod wpisem. "Nie ma to, jak motywować kobiety do ćwiczeń z nienawiści do własnego ciała. Bo skoro nie mamy tyle czasu, ile trenerko-celebrytka, dla której ciało jest narzędziem pracy, to jesteśmy leniwe", Dla mnie osobiście ten przekaz jest żenujący. Ja mam dość sprzedawania nam diet i treningów WOW, których jedynym zadaniem ma być uzyskanie sylwetki odpowiadającej akurat obowiązującym kanonom piękna" – pisały inne kobiety. "Mam dość zarzucania kobietom lenistwa, demonizowania odpoczynku i straszenia samoakceptacją" – skomentowała popularna instagramerka Aleksandra Kisiel, znana jako Kisielle. W osobnym poście na swoim profilu zauważyła, że "przeciętna kobieta wykonuje darmową pracę opiekuńczą przez 32h tygodniowo i pracuje na etat – 40h tygodniowo", dlatego słowo "lenistwo" jest oburzające. "Naprawdę – czy nie ma już innych chwytów marketingowych niż wmawianie kobietom, że jeśli nie ćwiczą z Chodakowską, nie są szczupłe i wyrzeźbione, to są po prostu leniwe?" – spytała. "Kto jej wmówił, że to czarno-biały scenariusz? Że albo się akceptujesz i jesteś leniwa, albo się nie akceptujesz i pracujesz nad sobą? Przecież przeciwieństwem akceptacji nie jest pracowitość ani produktywność. Przeciwieństwem akceptacji jest nienawiść – do siebie lub swojego ciała – i odrzucenie" – ciągnęła influencerka, która promuje samoakceptację. Jak podkreśliła Kisielle, "słowo 'lenistwo; od lat działa jak bat na kobiety. Służy do tego, byśmy czuły wstyd, wydawały pieniądze i nieustannie próbowały coś w sobie 'naprawiać'". Z kolei feministyczna influencerka Martyna Kaczmarek zauważyła, że "nie ma w swoim bliskim gronie ŻADNEJ kobiety, która nie miałaby zaburzonej relacji z jedzeniem, odżywianiem, ruchem na jakimś etapie w swoim życiu". "Kobiety dosłownie zabijają się po to, aby doścignąć nierealne kanony piękna i sylwetki osób, dla których ciało jest ich PRACĄ. Nie podoba mi się narracja łącząca samoakceptację z lenistwem. To krzywdzące i niebezpieczne. To tyra. Wyglądać 24/7. Być w trendzie. Prezentować się jak osoby z mediów, KTÓRYCH PRACĄ JEST WYGLĄDAĆ" – zauważyła Kaczmarek. Ewa Chodakowska odpowiada na krytykę Fala krytyki zmotywowała Chodakowską do napisania kolejnego postu

Maj 2, 2025 - 12:48
 0
Ewa Chodakowska wywołała nową burzę w sieci. Jej słowa rozwścieczyły kobiety
Ewa Chodakowska niedawno znów znalazła się w centrum medialnej burzy. Wszystko przez wpis na Instagramie, w którym skrytykowała "lenistwo przemycane pod płaszczykiem akceptacji". Jej słowa spotkały się z falą krytyki – wiele osób, w tym znane influencerki, zarzuciły trenerce, że promuje szkodliwą narrację i stygmatyzuje kobiety, które nie wpisują się w instagramowe standardy. Chodakowska postanowiła odpowiedzieć. "Zostaw w komentarzu: 'Wchodzę w to!' i stuknij dwa razy w ekran, jeśli piszesz się na metamorfozę w 49 dni – bez filtra. Metamorfozę, która wydarzy się na Twoich oczach! Cel? Ciało, ciało, ciało. Tak! Zdrowe, piękne, fit ciało!"– napisała 22 kwietnia Ewa Chodakowska na Instagramie, zachęcając fanki do udziału w nowym wyzwaniu. "Muszę to powiedzieć głośno. Mam dość: lenistwa przemycanego pod płaszczykiem akceptacji, demonizowania piękna, demonizowania dbania o siebie, demonizowania świadomej i mądrej pracy nad ciałem, chodzenia na palcach wokół hasła body positivity, które dziś dla wielu stało się po prostu wymówką do tego, żeby się poddać – a przecież geneza tej idei była zupełnie inna" – napisała jedna z najpopularniejszych trenerek fitness w Polsce. "To Ty decydujesz, jak chcesz wyglądać. Bo piękno nie jest presją. Piękno to wybór" – dodała Chodakowska. Fala krytyki po wypowiedzi Chodakowskiej. O co poszło tym razem? Słowa Ewy Chodakowskiej o lenistwie wywołały burzę, prowokując liczne – i słuszne – komentarze, że nazywanie kobiet bez "idealnej" sylwetki leniwymi jest krzywdzące i dalekie od rzeczywistości. Tego typu stwierdzenia upraszczają bowiem złożone kwestie związane ze zdrowiem, kondycją, samopoczuciem i stylem życia, sprowadzając je wyłącznie do braku motywacji. Pomijają przy tym realne bariery, z jakimi mierzą się kobiety – takie jak choroby, zaburzenia hormonalne, problemy psychiczne czy trudności życiowe – i mogą pogłębiać poczucie winy oraz wstydu. Taka narracja dodatkowo napędza presję dopasowania się do wyidealizowanych standardów urody, często kreowanych przez media społecznościowe. Zamiast wspierać autentyczne podejście do dbania o siebie – w swoim tempie i na własnych zasadach – może prowadzić do frustracji, obniżonego poczucia własnej wartości i niezdrowej relacji z ciałem. "To jest wręcz obrzydliwe. Myśl o tym, że nie jestem w stanie uchronić swojej córki przed tak szkodliwymi treściami, które pokazujesz. Serio nie jest Tobie wstyd?", "Od kiedy samoakceptacja to lenistwo?", Noo, taka samoakceptacja to straszna rzecz jest, bo od niej influencerkom i influencerom spadają dochody z generowania potrzeb i wciskania szajsu, a na to nie możemy pozwolić, prawda?" – posypały się komentarze pod wpisem. "Nie ma to, jak motywować kobiety do ćwiczeń z nienawiści do własnego ciała. Bo skoro nie mamy tyle czasu, ile trenerko-celebrytka, dla której ciało jest narzędziem pracy, to jesteśmy leniwe", Dla mnie osobiście ten przekaz jest żenujący. Ja mam dość sprzedawania nam diet i treningów WOW, których jedynym zadaniem ma być uzyskanie sylwetki odpowiadającej akurat obowiązującym kanonom piękna" – pisały inne kobiety. "Mam dość zarzucania kobietom lenistwa, demonizowania odpoczynku i straszenia samoakceptacją" – skomentowała popularna instagramerka Aleksandra Kisiel, znana jako Kisielle. W osobnym poście na swoim profilu zauważyła, że "przeciętna kobieta wykonuje darmową pracę opiekuńczą przez 32h tygodniowo i pracuje na etat – 40h tygodniowo", dlatego słowo "lenistwo" jest oburzające. "Naprawdę – czy nie ma już innych chwytów marketingowych niż wmawianie kobietom, że jeśli nie ćwiczą z Chodakowską, nie są szczupłe i wyrzeźbione, to są po prostu leniwe?" – spytała. "Kto jej wmówił, że to czarno-biały scenariusz? Że albo się akceptujesz i jesteś leniwa, albo się nie akceptujesz i pracujesz nad sobą? Przecież przeciwieństwem akceptacji nie jest pracowitość ani produktywność. Przeciwieństwem akceptacji jest nienawiść – do siebie lub swojego ciała – i odrzucenie" – ciągnęła influencerka, która promuje samoakceptację. Jak podkreśliła Kisielle, "słowo 'lenistwo; od lat działa jak bat na kobiety. Służy do tego, byśmy czuły wstyd, wydawały pieniądze i nieustannie próbowały coś w sobie 'naprawiać'". Z kolei feministyczna influencerka Martyna Kaczmarek zauważyła, że "nie ma w swoim bliskim gronie ŻADNEJ kobiety, która nie miałaby zaburzonej relacji z jedzeniem, odżywianiem, ruchem na jakimś etapie w swoim życiu". "Kobiety dosłownie zabijają się po to, aby doścignąć nierealne kanony piękna i sylwetki osób, dla których ciało jest ich PRACĄ. Nie podoba mi się narracja łącząca samoakceptację z lenistwem. To krzywdzące i niebezpieczne. To tyra. Wyglądać 24/7. Być w trendzie. Prezentować się jak osoby z mediów, KTÓRYCH PRACĄ JEST WYGLĄDAĆ" – zauważyła Kaczmarek. Ewa Chodakowska odpowiada na krytykę Fala krytyki zmotywowała Chodakowską do napisania kolejnego postu. "W oparach absurdu. Sama nie wierzę, że to muszę wyjaśniać, ale mam dość słuchania, że ktoś z mojej winy: zapędził się w wyzwaniach, zaczął trenować ponad normę, zaczął schodzić poniżej zdrowego deficytu kalorycznego, zaczął wywierać na sobie presję, zaczął nakładać na siebie restrykcje, obrał kierunek autodestrukcji" – czytamy. "Ja promuję zdrowie. (...) Ty jesteś dorosła, odpowiedzialna i dołączasz do wyzwań z własnej woli. Ja nie jestem za ciebie odpowiedzialna. (...) Zanim zaczniesz ze mną trenować (czy z kimkolwiek innym), zacznij od SELFLOVE!" – stwierdziła Chodakowska. Trenerka dodała, że "jeśli coś się wali, łatwo jest zrzucić winę na zewnątrz. Dużo trudniej jest natomiast podjąć pracę nad zdrową relację ze sobą". "Twoje ciało może więcej niż podpowiada Ci umysł! (...) Umysł jest dużo bardziej leniwy" – napisała influencerka fitness, a jej wpis spotkał się zarówno z krytyką, jak i zachwytem wiernych fanek. W komentarzu Chodakowska broniła swoich słów o "lenistwie przemycanym pod płaszczykiem samoakceptacji" i podkreśliła, że "nigdy nie będzie za nie przepraszać". "Samoakceptacja to fundament troski o siebie. Miłość do siebie to fundament troski o siebie! Nie ma natomiast nic gorszego jak lenistwo, rezygnacja z podjęcia próby... Schowane pod płaszczem samoakceptacji". "Znam swój przekaz. Biorę odpowiedzialność za swoje słowa. Komunikaty. Materiały, które tworzę. Nie biorę natomiast odpowiedzialności za to jak je interpretujesz. Nie biorę odpowiedzialności za to, czy trenujesz, bo kochasz siebie, czy dlatego ze siebie nienawidzisz. Mój komunikat jest jasny – zacznij od selflove" – podsumowała trenerka.