
Nasze społeczeństwo jest jednym z najszybciej starzejących się w Europie, co oznacza, że rośnie zapotrzebowanie na usługi zdrowotne i pielęgnacyjne. Za kilkanaście lat nie będzie personelu, który mógłby zapewnić opiekę pacjentom, ponieważ liczba pielęgniarek dramatycznie spada, a zapotrzebowanie dramatycznie rośnie. Takie wnioski płyną z danych organizacji branżowej.
– Nie będzie właściwej opieki (…). Roczniki powojennego wyżu demograficznego wchodzą w wiek, gdy znacznie rośnie zapotrzebowanie na usługi zdrowotne – mówiła Krystyna Ptok, przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych podczas konferencji prasowej, gdzie zaprezentowano raport "Analizy kadrowe pielęgniarek".
Dane pokazują ogromną różnicę pomiędzy zapotrzebowaniem a dostępną liczbą pielęgniarek. Dziś w zawodzie pracuje 216 tys. pielęgniarek, a potrzeba 372 tys. Różnica więc wynosi 156 tys. osób.
Prognozuje się, że do 2039 r. zapotrzebowanie osiągnie 461 tys., a liczba pielęgniarek spadnie do 199 tys. Oznacza to, że luka powiększy się z dzisiejszych 156 do 262 tys., czyli o prawie 100 tys.!
Co więcej, w krajach, w których systemy ochrony zdrowia uznawane są za efektywne (m.in. Niemcy, Finlandia, Norwegia), na 1 tys. pacjentów przypada 11,2 pielęgniarki. W Polsce jest to zaledwie 5,7, czyli dwa razy mniej.
To wszystko może "odbić" się na bezpieczeństwie pacjentów.
Co jest przyczyną braku personelu?
Z analiz raportu oraz opinii ekspertów wynika, że są trzy główne powody tej nieciekawej sytuacji.
Pierwszy z nich to wspomniane już starzenie się społeczeństwa, czyli jak pokazuje raport, liczba pielęgniarek "nie nadąża" za zmieniającą się demografią i większym zapotrzebowaniem na usługi zdrowotne.
Jednocześnie, choć w ciągu ostatnich kilku lat grupa pielęgniarek urosła, zmniejszyła się liczba tych, które są w wieku produkcyjnym. A będzie jeszcze gorzej, ponieważ do 2039 r. aż 115 tys. pielęgniarek osiągnie wiek emerytalny.
I wreszcie, mamy bardzo niskie tempo przyrostu nowych osób w zawodzie – według międzynarodowej organizacji rządowej OECD w Polsce jest najniższe zainteresowanie młodzieży pielęgniarstwem.
– Te dane potwierdzają to, co od dawna mówimy. Kryzys kadrowy jest – to nie nasza histeria, jak próbują sugerować pracodawcy, decydenci czy niektórzy politycy. Działania związane ze zwiększeniem kształcenia nie przekładają się liczbę personelu pracującego z pacjentem – mówi Krystyna Ptok, przewodnicząca OZZPIP.
Co mogłoby poprawić tę sytuację?
Zdaniem ekspertów i przedstawicieli środowiska pielęgniarek nie ma już chwili do stracenia, to już czas na działanie. Co mogłoby zatem poprawić choć trochę tę sytuację? Zdaniem organizacji potrzebne są m.in. te interwencje:
Zwiększenie chęci podjęcia pracy w zawodzie po studiach, przez poprawę atrakcyjności zawodu dla absolwentów
Zwiększenie chęci pozostania w zawodzie po podjęciu pracy przez wykorzystywanie wysokich kompetencji i kwalifikacji pielęgniarek
Zwiększenie atrakcyjności Polski jako miejsca pracy dla przyjezdnych
Zapobieganie emigracji kadry pielęgniarskiej
Zwiększenie chęci pracy po osiągnięciu wieku emerytalnego, poprzez wzmocnienie zachęt do dłuższej pracy
Zmniejszenie zapotrzebowania na usługi pielęgniarki poprzez wsparcie przez inne zawody medyczne
– Musimy zachęcać młodych do wchodzenia do zawodu. Konieczne jest podjęcie działań mających na celu: zwiększenie liczby kandydatów na studia pielęgniarskie i liczby miejsc na pielęgniarstwie. Zmiany związane z ewolucją warunków pracy będą wpływały pozytywnie na chęci podjęcia pracy w zawodzie po studiach i pozostania w nim – mówiła przewodnicząca OZZPIP.