Czytam moim dzieciom na dobranoc

Czytam moim dzieciom na dobranoc od zawsze. Najpierw najstarszemu synowi, potem córce, a teraz najmłodszemu. I nie pamiętam ani jednego wieczoru, w którym pomyślałbym: „Ech, szkoda czasu”. Serio, nigdy. Bo to nie jest tylko czytanie. To moment, w którym świat zwalnia. To ten czas, kiedy mogę być z nimi naprawdę – bez pośpiechu, bez miliona […] Artykuł Czytam moim dzieciom na dobranoc pochodzi z serwisu ZUCH ➪ Jak być facetem: tatą, mężem i geekiem naraz ✍ blog i komiksy.

Maj 5, 2025 - 11:47
 0
Czytam moim dzieciom na dobranoc
Czytam moim dzieciom na dobranoc od zawsze. Najpierw najstarszemu synowi, potem córce, a teraz najmłodszemu. I nie pamiętam ani jednego wieczoru, w którym pomyślałbym: „Ech, szkoda czasu”. Serio, nigdy.

Bo to nie jest tylko czytanie. To moment, w którym świat zwalnia. To ten czas, kiedy mogę być z nimi naprawdę – bez pośpiechu, bez miliona spraw do załatwienia. To ostatnie minuty przed snem, w których słuchają mojego głosu i odpływają w świat wyobraźni. A ja wiem, że to zapamiętają na całe życie. Niekoniecznie te przeczytane książki, choć to też, ale te momenty. Te chwile, które są ważne, które są tylko nasze.

Czytałem, siedząc obok w łóżku

Czytałem, gdy jedno z nich zasnęło mi na ramieniu. Czytałem w czasie burzy, gdy bały się zasnąć. Czytałem na wakacjach. Ostatnio czytałem nawet czekając na lotnisku na opóźniony samolot – zadzwoniłem do domu, bo synek bardzo chciał żeby przed snem przeczytać choćby kawałek. Najlepiej cały rozdział. A najlepiej to pół książki na raz. Przycupnąłem sobie pod szklaną ścianą. Za moimi plecami lądowały i startowały dziesiątki samolotów, a ja czytałem zmieniając głos gry mówił Hagrid.

To tylko kilkanaście minut dziennie

Ale to właśnie one budują nasze relacje. To one pokazują dzieciom, że są ważne. I to one sprawiają, że w ich głowach zostaje coś więcej niż bajka – zostaje ciepło, bliskość i wspomnienie, że tata zawsze miał dla nich czas.

Gdy jesteśmy wspólnie w tych historiach

To otwiera się przestrzeń na niesamowite rozmowy. Czasami ja zadaje pytanie, np. dotyczące jakiegoś trudniejszego słowa, a czasami to dziecko zadaje pytanie (często kompletnie nie związane z książką). Możemy jakiś wątek rozwinąć: dlaczego on/ona zrobili tak, a tak? Jak ty byś postąpił w tej sytuacji? Czy to było dobre czy złe itp.
Tworzy się więź, takie nasze wspólne tajne znaki. Żarty, które tylko my rozumiemy. Im dzieci starsze tym bardziej możemy je zaprosić do naszego świata. Możemy wybierać coraz poważniejsze lektury (możemy też co niektóre rzeczy lekko cenzurować). Możemy wspólnie przeżywać zwroty akcji, czy niespodziewane zakończenia. Do dziś pamiętam minę moje go, dziś już prawie dorosłego syna, a wtedy pędraka z podstawówki, gdy czytałem ostatnie zdania Gry Endera.

To nasze czytanie przenika nasze zainteresowania i moje zainteresowania stają się naszymi. Czytamy Władcę Pierścieni, Zwiadowców, Harrego Pottera. Czytamy książki popularno-naukowe, encyklopedie dla dzieci, książki o glutach czy bebechach, o tym co jedzą dzieci na całym świecie. A później Wiedźmina czy Ostatnie Królestwo. Kształtujemy gusty. Oglądamy razem filmu, zbieramy figurki, gramy w planszówki, chodzimy wspólnie na Pyrkon. Jesteśmy razem.

Wiele dobra płynie z poświęcenia tych kilkunastu minut dziennie. Zapewniam. U mnie działa. Czytajcie swoim dzieciom. Bo kiedyś to one, jako dorośli, będą czytać swoim. Czytajcie swoim dzieciom, bo robicie tym dla nich całą masę świetnych wspomnień.

pozdrawiam
ZUCH

Artykuł Czytam moim dzieciom na dobranoc pochodzi z serwisu ZUCH ➪ Jak być facetem: tatą, mężem i geekiem naraz ✍ blog i komiksy.