Antyjedenastka 35. kolejki Premier League
Gloria victis? To nie tutaj, do jedenastki tych, którym poszło zapraszamy do okienka numer 1. Tutaj mamy nasz mały kącik wstydu z zawodnikami notującymi fatalne spotkanie. Niektórym poszło w tej kolejce na tyle fatalnie, że aż zdecydowaliśmy się o nich napisać. Oto nasza Antyjedenastka 1. kolejki Premier League. BRAMKARZ [...] Artykuł Antyjedenastka 35. kolejki Premier League pochodzi z serwisu Angielskie Espresso.

Gloria victis? To nie tutaj, do jedenastki tych, którym poszło zapraszamy do okienka numer 1. Tutaj mamy nasz mały kącik wstydu z zawodnikami notującymi fatalne spotkanie. Niektórym poszło w tej kolejce na tyle fatalnie, że aż zdecydowaliśmy się o nich napisać. Oto nasza Antyjedenastka 1. kolejki Premier League.
ALTAY BAYINDIR
Drugi występ w Premier League, drugi raz puszczone cztery gole. Altay kolejny raz pokazał, że ma problemy z grą nogami i kontrolowaniem swojego przedpola. Miał trochę niefarta w sytuacji, w której samobója zaliczył Luke Shaw. Puścił jednak dwie bramki po strzałach głową z piątki i generalnie nie napawał defensywy pewnością.
BEN WHITE
Nie jest przypadkiem to, że pomimo powrotu po kontuzji już jakiś czas temu, White dalej jest tylko zmiennikiem Jurriena Timbera. W sobotę, kiedy Holendra w końcu zabrakło, Anglik wyraźnie odstawał samym przygotowaniem fizycznym. Regularnie przegrywał pojedynki biegowe z rywalami, którzy nie musieli się nawet zbytnio rozpędzać. Nie pomógł też za wiele w ofensywie.
JARELL QUANSAH
Defensor The Reds nie może zaliczyć potyczki na Stamford Bridge do najbardziej udanych. Miewał problemy z upilnowaniem w polu karnym Nicolasa Jacksona, a w dodatku w kilku sytuacjach nie sprzyjało mu szczęście. W drugiej połowie Virgil van Dijk tak niefortunnie wykopał piłkę, że trafił nią Quansaha, a ta wpadła do siatki gości. Pod koniec meczu nie poradził sobie ze sprytnym wbiegnięciem Moisesa Caicedo, gdy niepotrzebną stratę zaliczył Dominic Szoboszlai. Podciął Kolumbijczyka i sprokurował jedenastkę, którą na bramkę zamienił Cole Palmer.
JOACHIM ANDERSEN
Nie był to najpewniejszy występ duńskiego obrońcy, który zbyt łatwo dawał się mijać podczas sobotniego popołudnia na Villa Park. Jego brak odpowiedniej szybkości i zwrotności był doszczętnie wykorzystywany przez linię ofensywną piłkarzy z Birmingham. Najpierw przez złe ustawienie przegrał pojedynek z Watkinsem, ale na jego szczęście Anglika zatrzymał Emiliano Martínez. Następnie w doliczonym czasie gry jak tyczkę na treningu wyprzedził go Donny Malen, ale Holender trafił jedynie w poprzeczkę. W dodatku zaliczył aż 12 start piłki i słabo rozgrywał od tyłu, aż ośmiokrotnie posyłając długie podania wprost pod nogi rywali.
HARRY AMASS
Michael Kayode będzie mu się chyba śnił po nocach. Nastoletni Amass miał duże problemy z fizycznością graczy Bournemouth. Włoch kilkukrotnie go objechał – zresztą zawodnik United wygrał niecałą połowę swoich pojedynków. Przegrał kluczowy pojedynek główkowy przy bramce na 1:1. Christian Nørgaard uciekł mu również, gdy z bliska groźnie uderzał głową.
ALEX IWOBI
Najsłabsze ogniwo linii pomocy Fulham podczas meczu z Aston Villą. Był ledwo widoczny w ataku i oddał tylko 2 strzały na bramkę. Kiedy Harry Wilson i Ryan Sessegnon próbowali przyśpieszyć ofensywę i kreować akcje dla drużyny, Nigeryjczyk tylko je spowalniał. Było to szczególnie widoczne, gdy piłkarze Marco Silvy próbowali kontratakować.
MARTIN ØDEGAARD
Na samym początku zwracamy honor – ładna asysta, długo czekaliśmy na taki konkret od Norwega. Jednak w drugiej połowie wróciła ta gorsza wersja Odegaarda, która towarzyszy nam już od kilku tygodni. Głównymi powtórkami z tych drugich 45 minut były przekombinowana próba strzału zza pola karnego, o której wiele mówi to, że Bukayo Saka zaczął się wracać do obrony zanim jego kolega w ogóle oddał strzał, a także przegrane starcie z Evanilsonem, który wbił wówczas zwycięską dla Bournemouth bramkę. W przypadku gdyby odgwizdane zostało zagranie łokciem Brazylijczyka, sędzia mógłby też podyktować rzut karny za faul Norwega.
JOE WILLOCK
O meczu z Brighton Willock będzie chciał jak najszybciej zapomnieć. Najpierw w pierwszej połowie nie wykorzystał dogodnej sytuacji i strzelił nad poprzeczką, a potem w drugiej chciał na siłę wywalczyć rzut karny. Po interwencji VARu okazało się, że Anglik symulował, za co otrzymał żółtą kartkę. Zaraz po tym Eddie Howe ściągnął pomocnika z boiska.
DEJAN KULUSEVSKI
Po powrocie z kontuzji Szwed nie gra na takim poziomie, na jaki liczą kibice Tottenhamu. Podczas meczu z West Hamem nie stworzył kolegom z drużyny żadnych dogodnych okazji i był ledwo widoczny na boisku. Biorąc pod uwagę, że James Maddison może wypaść do końca sezonu, Kulusevski musi jak najszybciej powrócić do swojej formy sprzed kontuzji.
LIAM DELAP
Więcej ścierania się ze stoperami Evertonu niż realnego wpływu na ofensywę Ipswich. Jeśli arbiter miałby tego dnia gorszy humor, to Delap mógłby wylecieć z boiska w odstępie kilku minut. Najpierw próbwał wyrzucić Jake’a O’Briena poza bandy reklamowe, a chwilę później bezmyślnie faulował Jarrada Branthwaite’a. Swoją drogą, to była jego 11. żółta kartka w tym sezonie, a mówimy o napastniku.
DIOGO JOTA
Prawie godzina gry. Ledwie 13 kontaktów z piłką. Do tego cztery celne podania (na pięć prób), dwa z ośmiu wygranych pojedynków i cztery straty oraz tyle samo fauli. Portugalczyk zaliczył właściwie pusty przelot w spotkaniu z Chelsea. Dwa razy zdołał odnaleźć się w polu karnym rywali, ale ani razu nie wyszło z tego nic groźnego.
Artykuł Antyjedenastka 35. kolejki Premier League pochodzi z serwisu Angielskie Espresso.