Ta bojowniczka stała się symbolem walki o wolność. Nawet oficerowie mogli zazdrościć jej męstwa
Emilia Plater, młoda patriotka walcząca o niepodległość ojczyzny, stała się symbolem bohaterskiego poświęcenia. W trudnych czasach, opowieści o szlachciance występującej przeciwko okupantowi krzewiły serca, podnosiły morale i porywały do boju. Pamięć o bohaterce powstania listopadowego przetrwała do dziś. Plater patronuje ulicom i szkołom w całej Polsce, a wśród najbardziej rozpoznawalnych postaci historycznych zajmuje jedno z czołowych miejsc.

Spis treści:
Mimo że była tylko drobną kobietą, która nie cieszyła się dobrym zdrowiem, porzuciła wygodne życie hrabianki i gdy nadszedł czas, stanęła do walki o ojczyznę i dzielnie znosiła trudy żołnierskiego życia. Emilia Plater nie była silna ani doświadczona w wojaczce. Potrafiła jednak poderwać lud do walki i nie brakowało jej hartu ducha.
Córka silnej matki i ojca hulaki
Emilia Plater urodziła się 13 listopada 1806 roku w Wilnie. Dorastała w zamożnym domu, jednak jej dzieciństwa nie można określić mianem szczęśliwego. Ojciec dziewczynki, hrabia Franciszek Ksawery Plater, był człowiekiem trudnym, któremu bardziej od dobra rodziny cenił sobie życie hulaki i hazardzisty. Matka Emilii, Anna von der Mohl, była kobietą inteligentną i wykształconą. Nie zamierzała godzić się na podłe traktowanie.
W 1815 roku Anna odeszła od męża. Wraz z dziewięcioletnią córką znalazła schronienie w majątku brata męża. Mężczyzna doskonale znał swojego brata i wiedział o jego niechlubnych nawykach. Gdy krewne poprosiły go o pomoc, nie odmówił.
Hrabianka, której nie w głowie były wygody
Młoda Emilia odebrała wykształcenie typowe dla panien ze szlacheckiej rodziny. Uczyła się w domu, wraz ze swoimi kuzynami. Najbardziej lubiła historię i trudno się temu dziwić. Patriotyzm był mocno zakorzeniony w jej rodzinie.
W czasach, w których dorastała, wspomnienie niepodległej Polski wciąż było żywe, ale szlachetnie urodzone panny nie myślały o wolności. Już jako dziewczynki przygotowywały się do roli żony i matki. Emilia była inna. Nie przepadała za swoimi rówieśnicami i nie w głowie były jej zajęcia, którym inne dziewczęta oddawały się bez reszty. Zamiast uczyć się szyć, wolała jeździć konno, strzelać do celu i czytać romantyczne utwory Mickiewicza.
Za wzór do naśladowania stawiała sobie silne kobiety, takie jak Joanna d'Arc, bohaterka Francji, i Bubulina, Greczynka, która sprzedała cały swój majątek, by wspomóc partyzantów w walce z tureckim ciemięzcą. To całkowicie zrozumiałe. Plater już jako mała dziewczynka obserwowała matkę przeciwstawiającą się ojcu tyranowi. Dorastała w przekonaniu, że człowiek nie musi godzić się na ucisk i widziała się w roli buntowniczki.
Nie kłaniała się Rosjanom
Jak przystało na patriotkę, miała dość powodów, by czuć odrazę do zaborcy, a jako nastolatka zyskała kolejny. Gdy 3 maja jej kuzyn napisał na tablicy „Wiwat Konstytucja”, w ramach kary został zesłany w głąb Rosji.
O jej postawie wobec Rosji niech świadczy sposób, w jaki odprawiła swojego zalotnika. Młoda dziewczyna stała się obiektem zakusów rosyjskiego generała, który stacjonował w cytadeli znajdującej się niedaleko domu jej wuja. Poprosił ją o rękę, jednak ta odrzuciła oświadczyny. Zapytana o przyczynę odmowy, miała odpowiedzieć: „Wszak jestem Polką”.
Emilia Plater podczas powstania listopadowego
Gdy miała 24 lata, zmarła jej matka, a wcześniej młoda Plater pochowała wuja. Bardzo przeżyła śmierć najbliższych. Przeżyła załamanie, a przy życiu i zdrowych zmysłach trzymała ją tylko nadzieja, że kiedyś przyda się ojczyźnie. Okazja pojawiła się szybciej, niż się spodziewała.
29 listopada 1830 roku w Warszawie wybuchło powstanie. W grudniu wieść o zrywie narodowym dotarła na Litwę. Emilia postanowiła włączyć się do walk. Na Litwie i Żmudzi opór Rosjanom stawiły słabo uzbrojone oddziały złożone ze szlachty. Prowadziły walkę partyzancką, bo w otwartym starciu nie miały najmniejszych szans z lepiej wyposażonym, wyszkolonym i zaprawionym w boju wrogiem. Plater dołączyła do jednej z takich grup.
Płomienna przemowa Emilii Plater
Jako kobieta Emilia nie cieszyła się szacunkiem wśród towarzyszy broni. Gdy udała się do Wilna po rozkazy, żaden z oficerów nie zaszczycił jej rozmową. Nie zamierzała jednak rezygnować z walki. Zamiast wrócić do domu, obcięła włosy i ruszyła na miejsce zbiórki powstańców.
W ramach spotkania odbyła się uroczysta msza, na którą ściągnęli nie tylko powstańcy, ale także okoliczni chłopi. Plater dostrzegła w tym niepowtarzalną okazję do pozyskania nowych sił do walki. Gdy nabożeństwo dobiegło końca, zwróciła się do tłumu. Prostym językiem mówiła o podatkach, karnych zsyłkach i prześladowaniach. Udało się. Ponad 300 chłopów zasiliło szeregi powstańców.
Walczyła z zaborcą i o szacunek
Emilia Plater miała odnosić duże sukcesy w walce z zaborcą. Partyzantom brakowało dosłownie wszystkiego – broni, amunicji, mundurów i zapasów. Żeby zdobyć niezbędny ekwipunek, zadecydowano o przypuszczeniu ataku na cytadelę. Emilia Plater doskonale znała teren, więc wybrano ją do pomocy w przeprowadzeniu szturmu. Atak nie powiódł się, ale to nie zniechęciło młodej patriotki.
Oddział, którym dowodziła miał pokonać wojska zaborcy w kilku bitwach i zdobyć pocztę. Partyzanci zaczęli ją doceniać, ale byli też tacy, którzy wciąż nie widzieli jej w walce o wyzwolenie ojczyzny. Po nieudanym szturmie na cytadelę postanowiła dołączyć do oddziałów hrabiego Karola Załuskiego. Żołnierze nie zgotowali jej jednak ciepłego powitania. To jednak nie podcięło jej skrzydeł.
Dołączyła do wolnych strzelców wiłkomierskich, oddziału, w którym walczyli jej kuzyni. 4 maja 1831 wzięła udział w bitwie pod Prestowianami, która jednak nie zakończyła się pomyślnie. 13 dni później strzelcy zajęli Wiłkomierz. W każdej potyczce Plater odznaczała się odwagą. Nic dziwnego. Walczyła nie tylko z wrogiem, ale także o należny jej szacunek.
Wolała honorową śmierć niż ucieczkę
5 czerwca na Litwie pojawiły się oddziały dowodzone przez gen. Dezyderego Chłapowskiego. Emilia postanowiła się do niego przyłączyć. Ten mianował ją honorowym kapitanem. Najprawdopodobniej był to grzecznościowy gest, coś w rodzaju nagrody za odwagę. Plater poczuła się jednak doceniona, ale zawiodła się, gdy zamiast pod Wilno wysłano ją do Kowna. Walki o utrzymanie miasta zakończyły się niepowodzeniem, co było rezultatem porażki wojsk Chłapowskiego w Wilnie. W odpowiedzi na atak, Rosjanie wysłali armię na Kowno. Miasto nie miało szans.
Powstanie listopadowe na Litwie było bliskie upadku. Chłapowski podjął decyzję o złożeniu broni i przekroczeniu granicy Prus Wschodnich. W odpowiedzi na to miała stwierdzić, że nie zamierza wlec swego wstydu za granicę i poniżyć się zdradą. Stwierdziła, że od hańby woli śmierć.
Śmierć Emilii Plater
Generał pozwolił jej odejść, więc razem z grupą wiernych jej osób postanowiła przedrzeć się do Warszawy. Do Królestwa szli w chłopskim przebraniu, jednak trudy 10-dniowej wyprawy okazały się być dla Emilii zbyt dużym wyzwaniem. Wycieńczona walkami i rozpalona gorączką, musiała się zatrzymać. Schronienie znalazła w chacie leśnika, później w domu Ignacego Abłamowicza. Tam próbowano ją wykurować, ale bez powodzenia. Mimo troskliwej opieki, Emilia Plater zmarła 23 grudnia 1831 roku.
Bohaterka czy symbol?
Należy wspomnieć, że niektórzy historycy poddają w wątpliwość dokonania Emilii Plater. Sceptycy uważają za mało prawdopodobne, że młoda kobieta bez wojskowych szlifów dowodziła oddziałem i odnosiła sukcesy na polu walki, a opowieści o jej bohaterskich wyczynach miały krzewić bohaterskiego ducha w czasach walk o niepodległość.
Faktem jest, że brakuje wiedzy na temat tamtych wydarzeń, a źródła historyczne nie potwierdzają jej udziału w wielu bitwach. Zatem bohaterka czy symbol? Na to pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Nie można jednak zaprzeczyć, że młoda Emilia Plater jest osobą godną podziwu, jeżeli nie ze względu na dokonania na polu walki, to z uwagi na jej odwagę, upór i hart ducha.
Nasz autor
Artur Białek
Dziennikarz i redaktor. Wcześniej związany z redakcjami regionalnymi, technologicznymi i motoryzacyjnymi. W „National Geographic” pisze przede wszystkim o historii, kosmosie i przyrodzie, ale nie boi się żadnego tematu. Uwielbia podróżować, zwłaszcza rowerem na dystansach ultra. Zamiast wygodnego łóżka w hotelu, wybiera tarp i hamak. Prywatnie miłośnik literatury.