Zbrodnie przy aprobacie władz państwowych. Obrońcy życia ostrzegają o skutkach działalności placówek aborcyjnych

Przy wsparciu władz publicznych, w tym policji, w sąsiedztwie Sejmu wciąż działa placówka aborcyjna prowadzona przez feministki, które przekonane o własnej bezkarności drwią z obowiązującego prawa. Nie godzą się z takim stanem rzeczy obrońcy dzieci nienarodzonych. Systematycznie prowadzą przed „fabryką śmierci” pikiety, wzywają do podpisania protestacyjnych petycji, próbują na różne sposoby nagłośnić skandal po to, by w końcu położyć mu kres.

– Dzień dobry Państwu, ponownie jesteśmy na ulicy Wiejskiej, za moimi plecami – może Państwo widzą, a na pewno Państwo słyszą – jest kolejny protest pod ośrodkiem aborcyjnym Abotak – relacjonowała w sobotę w mediach społecznościowych Kaja Godek, liderka Fundacji Życie i Rodzina. Jak poinformowała, ze względu na obawę przed pikietą obrońców życia, aborcjonistki zmieniły godziny otwarcia pseudokliniki zajmującej się eugeniczną selekcją ludzi. Ostatecznie działała ona w sobotę pomiędzy godzinami 11:00 a 15:00.

– Dlatego jesteśmy tutaj teraz, jesteśmy tu wtedy, kiedy one są w środku, kiedy chcą zabijać dzieci, żeby im zabijanie dzieci utrudnić. A dzisiaj mam jeszcze takie pytanie do prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego, ale również do zarządzających pobliskimi szpitalami z oddziałami położniczymi i z położniczymi izbami przyjęć: Czy Państwo jesteście przygotowani na to, że z Abotaku będą przywożone – czy to karetkami, czy nawet prywatnymi samochodami – kobiety w stanie zagrożenia życia i zdrowia? – pytała Kaja Godek.

Liderka polskiego ruchu pro-life przeszła następnie do tego, czego jak diabeł święconej wody obawiają się aborcjoniści – wyjaśniała detale ich zbrodniczej działalności.

– Bo aborcja tabletkami nie polega na tym, że bierze się tabletkę i za chwilę dziecka nie ma, tylko polega na tym, że po tabletce następuje wielogodzinne, a często wielodniowe silne krwawienie. I ta utrata krwi oprócz tego, że prowadzi do śmierci dziecka, to może też doprowadzić do śmierci matki. Niedawno w Fort Collins w klinice Planned Parenthood podano środki do aborcji osiemnastolatce – mówiła Kaja Godek.

– Ta dziewczyna nie przeżyła, wykrwawiła się na śmierć. A tutaj, w Abotaku nie ma żadnej pomocy medycznej: ani lekarza, ani pielęgniarki, ani położnej. To jest miejsce, gdzie będzie się podawało niesprawdzone preparaty, niedopuszczone do obrotu na polskim rynku, bez absolutnie żadnej możliwości pomocy, jeżeli pojawią się jakiekolwiek komplikacje – tłumaczyła.

Autorka nagrania zwróciła się następnie do dyrekcji kilku stołecznych placówek medycznych.

– I konkretnie: czy szpital przy Karowej, szpital przy Żelaznej, szpital przy Starynkiewicza i szpital Praski, to są chyba najbliższe cztery placówki z oddziałami położniczymi. Czy jesteście państwo gotowi na to, że będą zwożone kobiety z zaawansowaną utratą krwi w stanie zagrożenia życia i zdrowia? Bo dopóki Abotak będzie działał przy Wiejskiej, takie sytuacje mogą się zdarzyć w każdej chwili – ostrzegała Kaja Godek.

– Dlatego tu dzisiaj jesteśmy, dlatego protestujemy. Nie ma zgody na placówkę aborcyjną w centrum Warszawy, ani nigdzie indziej w Polsce – podkreśliła.

„8 marca otwarto w stolicy klinikę Abotak – miejsce, w którym kobiety mają być uczone, jak zabić własne dziecko. Dystrybucja pigułek poronnych, organizacja wyjazdów na aborcję, instruktaże – to wszystko dzieje się w biały dzień, z wykorzystaniem luk w prawie! Nie milcz. Nie odwracaj wzroku. Stań w obronie tych, którzy nie mogą się bronić. Podpisz petycję i stań w obronie życia!” – zachęca na Twitterze (X) Patrycja Lech.

Źródło: Twitter (X)

RoM

AboTak – aborcyjny szantaż pod kuratelą rządu Donalda Tuska

Artykuł Zbrodnie przy aprobacie władz państwowych. Obrońcy życia ostrzegają o skutkach działalności placówek aborcyjnych pochodzi z serwisu PCH24.pl.