ŻAK TERAZ #51 – Kolumna Zwycięstwa 1945

Nie mogą pojąć głupoty tych, którzy doraźnie ideologizują historię. Rozumiem przyczyny, ale pojąć nie mogę; tym bardziej, że skutki dla Rzeczpospolitej są opłakane. W efekcie mamy bowiem nie tylko sezonowych bohaterów, ale – co gorsza – sezonowe państwo, w którym polska krew przelana pod Lenino raz może być „lepsza”, a innym razem „gorsza” od tej […] Artykuł ŻAK TERAZ #51 – Kolumna Zwycięstwa 1945 pochodzi z serwisu PCH24.pl.

Kwi 25, 2025 - 07:21
 0
ŻAK TERAZ #51 – Kolumna Zwycięstwa 1945

Nie mogą pojąć głupoty tych, którzy doraźnie ideologizują historię. Rozumiem przyczyny, ale pojąć nie mogę; tym bardziej, że skutki dla Rzeczpospolitej są opłakane. W efekcie mamy bowiem nie tylko sezonowych bohaterów, ale – co gorsza – sezonowe państwo, w którym polska krew przelana pod Lenino raz może być „lepsza”, a innym razem „gorsza” od tej przelanej  pod Monte Casino. W 80. rocznicę zakończenia II wojny światowej wolimy po raz enty biczować się utratą polskiego Lwowa i Wilna, niż być dumni z polskiego Szczecina czy Wrocławia. W tym kontekście może dziwić, że jeszcze nie odwołano Dnia Flagi Rzeczypospolitej Polskiej, święta obchodzonego 2 maja, co nawiązuje do biało-czerwonej powiewającej tego dnia nad Berlinem w roku 1945. A nie byłoby to wówczas możliwe, gdyby nie udział 1 Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki w ramach operacji berlińskiej prowadzonej przez Armię Czerwoną.

Z nader skromnego katalogu polskich zwycięstw ostatniego stulecia obecni doraźni politycy właśnie wygumkowują te sprzed osiemdziesięciu lat, bo „głupota etapu” każe stygmatyzować tego naszego żołnierza, który był w sojuszu z Ruskimi. Jeżeli sami wykluczamy się z grona aliantów, którzy pokonali III Rzeszą, to nie dziwmy się, że wnukowie niemieckich nazistów oraz ich ówcześni europejscy sojusznicy nas właśnie oskarżają o wywołanie wojny w 1939 roku, a dodatkowo przyklejają jeszcze łatkę antysemitów. Lepiszczem narodowej tożsamości nie może być nienawiść czy fobie. A czym takie emocje się kończą, najlepiej widać na współczesnej zbanderyzowanej Ukrainie.            

Czy można inaczej? Oczywiście, czego liczne przykłady mamy w naszych dziejach. Bo wcale nie musimy wybierać – i to przez wykluczenie, na przykład pomiędzy krakowskim biskupem, św. Stanisławem (skądinąd patronem Polski), a polskim królem Bolesławem Szczodrym (zwanym też Śmiałym). Do narodowego panteonu bohaterów wpisany jest również gen. Józef Bem, choć wyparł się wiary katolickiej i przeszedł na islam, zresztą jak i wieszcz Adam Mickiewicz. Podobnie, nikomu na myśl nie przychodzi postponować, odsądzając od czci i wiary legionistów Józefa Piłsudskiego, choć na swej drodze do Polski służyli w armiach zaborczych. Najlepszym jednak przykładem dla ludzi cywilizacji chrześcijańskiej powinny być tutaj dzieje Kościoła katolickiego, który w najbardziej kreatywny sposób łączy Stary z Nowym Testamentem.

W roku 1873 w Berlinie, w parku Großer Tiergarten, stanęła niemal 60-metrowa Kolumna Zwycięstwa (Siegessäule), będąca dla Niemców jednym z artefaktów ich dominacji nad Europą. Miała upamiętniać wygraną Prus nad Danią oraz zwycięstwa w wojnach z Austrią i Francją. Kolumnę wieńczyła figura bogini Nike o wysokości ponad 8 metrów i wadze 35 ton. Była też widokowa platforma, do której prowadziło 285 stopni wewnątrz tego obelisku.

To właśnie tam o świcie 2 maja 1945 r. pięciu polskich żołnierzy z 1 Dywizji Piechoty im. Tadeusza  Kościuszki dokonało symbolicznego upokorzenia germańskiej buty, umieszczając na szczycie Siegessäule flagę narodu, który według niemieckiej „rasy panów” był społecznością „podludzi” przeznaczonych do fizycznej eksterminacji. Pomysłodawcą „akcji z flagą” był podporucznik Mikołaj Troicki, a wraz z nim na szczyt kolumny weszli: kapral Antoni Jabłoński, kanonierzy – Aleksander Kasprowicz i Eugeniusz Mierzejewski oraz plutonowy Kazimierz Otap, który finalnie mocował biało-czerwoną do statuy. Tak to wspominał po latach kapral Jabłoński:

Przy radiostacji mieliśmy płachtę, którą rozkładaliśmy obok, żeby nasze samoloty nas nie bombardowały. Czerwono-białą, trzy na trzy. Drzewce wycięliśmy w parku, obok kolumny. Płachtę przyszyliśmy do niego tym niemieckim kablem, który leciał po schodach kolumny. Weszliśmy w piątkę na wieżę, do tego anioła. Do jego ręki uczepiliśmy tę płachtę na drzewcu.

Troicki był z Sochaczewa. Przed wojną trenował biegi. W 1939 trafił do Armii Poznań, walczył nad Bzurą. Potem mieszkał w okupowanej przez Niemców Warszawie. Schwytany w łapance w 1943 został wywieziony na roboty do Jugosławii. Uciekł i trafił do międzynarodowej brygady partyzanckiej. Po wyzwoleniu Belgradu wrócił do Polski i po kursie oficerskim w Lublinie został skierowany do „kościuszkowców”. Z tą brygadą przez Wał Pomorski dotarł do Berlina. Zmarł w 1989.

Otap urodził się w Czajach na Podlasiu. Był kolejarzem. Wraz z rodziną został zesłany przez sowietów na Sybir, do Kraju Ałtajskiego. W 1943 dotarł do Sielec nad Oką, gdzie formowało się polskie wojsko. Przeszedł żołnierską drogą od Lenino do Berlina. Zmarł w 2006. O Karpowiczu niewiele wiadomo, natomiast Mierzejewski urodził się we wsi Nogawki na Mazowszu w rodzinie rolniczej. Po 1939 był w konspiracji, a w 1944, chroniąc się przed komunistycznym aresztowaniem, zgłosił się do wojska i przeszedł szlak bojowy od Warszawy przez Wał Pomorski i Odrę do Berlina. Jabłoński był rodem z podlaskiego Suraża. Po 1939 okupant sowiecki wcielił go do Armii Czerwonej, w której walczył z Niemcami pod Briańskiem. Potem przekierowano go Sielc, do polskiej armii, z którą jako telegrafista był od początku i aż do berlińskiego zwycięstwa. Zmarł w 2015. To właśnie ci dwudziestolatkowie „ustanowili nam” w Berlinie święto naszej narodowej flagi.

Można się spierać, czy rok 1945, to był czas „wyzwalania”, czy wchodzenia w nową okupację. Można również, gdy o tę datę chodzi, budować w polemikach emocjonalną cezurę pomiędzy pokojem a wojną, eksterminacją a życiem; a finalnie „kruszyć kopie” porównując „Kresy” z „Ziemiami Odzyskanymi”. W efekcie takich doraźności rządzący podzielili Polaków i stworzyli dwie „armie wyklęte”, które choć dawno leżą w grobie, to wciąż – niczym upiory – są przywoływane do bicia się ze sobą. Ich już nie ma, ale my tutaj, teraz jesteśmy skutecznie zatruwani „trupim jadem”, który uniemożliwia budowanie mocnej tożsamości sumującej to co dobre, a oparte na polskiej racji stanu. Dla lepszego sprawy zrozumienia tę „rację” można też nazywać polskim interesem albo (używając amerykanizmu) – biznesem…

 

Tomasz A. Żak

Filmowa wersja felietonu Tomasza A. Żaka „Żak Teraz” – dostępna jest na stronie tarnowskiej telewizji lokalnej starnowa.tv w zakładce „Programy” – „Według Żaka” oraz na FB i YT.

Artykuł ŻAK TERAZ #51 – Kolumna Zwycięstwa 1945 pochodzi z serwisu PCH24.pl.