winter / Dalmatia

Chorwacja jeszcze bardziej wyludniona niż zazwyczaj. Po ulicy miłość hula wiatr wśród rozbitych szyb, zostawiając tylko kurz i echo dawno zapomnianych rozmów. Chwilowy reset przed trzema tygodniami w drodze za zleceniami – ostatni haust lenistwa przed skokiem w rozkręconą karuzelę … Czytaj dalej →

Mar 22, 2025 - 10:40
 0
winter / Dalmatia

Chorwacja jeszcze bardziej wyludniona niż zazwyczaj. Po ulicy miłość hula wiatr wśród rozbitych szyb, zostawiając tylko kurz i echo dawno zapomnianych rozmów. Chwilowy reset przed trzema tygodniami w drodze za zleceniami – ostatni haust lenistwa przed skokiem w rozkręconą karuzelę obowiązków. Uwielbiam tak bez sensu kręcić się autem po okolicznych wioskach, jak pies szukający cienia w południowym skwarze. Znów pojechałem, sfotografowałem te same porzucone auta, te same dziurawe drogi, które wiją się ku morzu jak pęknięcia w spękanej ziemi. Zachód słońca jak zwykle nie zawiódł – spektakl w odcieniach rdzy i złota, tylko publiczności brak.

Te dni minęły w rodzinie pod znakiem rozmów i niedowierzania. Pewnie tak jak wszędzie. Coś pękło i pęka dalej, a podziały są głębokie jak te przeklęte wyrwy w asfalcie. I chyba nic już tego nie sklei, nie zaleje bitumem ani lepikiem nowej narracji. Nie wiem, od czego to zależy – czy to jakaś genetyczna mutacja, defekt psychiki, czy zwykła potrzeba ślepego kultu? Fanboje srampa, fjutina, bezmuska, pisiarzy, konfiarzy, fico, netanjahu i reszty tej menażerii, którą nawet alfabet każe pisać małą literą, znaleźli sobie nową świętą wojnę.

Dajcie nam żyć, pracować, myśleć o przyszłości. Nie waszej. Naszej. vaffanculo