Tomasz Kwiatkowski: Tabak to najlepszy trener w PLK [WYWIAD]
My w tym sezonie popełniliśmy za dużo błędów przy konstruowaniu zespołu. Wiemy, jakie to są błędy i jak można ich było uniknąć. Ale zarzut, że jako klub świadomie nie zatrudniliśmy sześciu obcokrajowców na rozgrywki europejskie, tylko czekaliśmy na ich zakończenie, by skorzystać z nich w PLK, jest absurdalny – mówi Tomasz Kwiatkowski, menedżer ds. sportowych […] Artykuł Tomasz Kwiatkowski: Tabak to najlepszy trener w PLK [WYWIAD] pochodzi z serwisu Z Krainy NBA.
![Tomasz Kwiatkowski: Tabak to najlepszy trener w PLK [WYWIAD]](https://zkrainynba.com/wp-content/uploads/2025/02/6214ac5e-6938-4519-b727-87864ef70a3c.jpeg)
My w tym sezonie popełniliśmy za dużo błędów przy konstruowaniu zespołu. Wiemy, jakie to są błędy i jak można ich było uniknąć. Ale zarzut, że jako klub świadomie nie zatrudniliśmy sześciu obcokrajowców na rozgrywki europejskie, tylko czekaliśmy na ich zakończenie, by skorzystać z nich w PLK, jest absurdalny – mówi Tomasz Kwiatkowski, menedżer ds. sportowych w Treflu Sopot.
Karol Wasiek: Dlaczego Trefl Sopot od początku nie przystąpił do EuroCup z sześcioma obcokrajowcami w składzie?
Tomasz Kwiatkowski, menedżer ds. sportowych w Treflu Sopot: Najprostsza odpowiedź – bo zdecydowaliśmy, że lepiej będzie rozdzielić posiadane środki pomiędzy mniejszą liczbę takich zawodników. Wróćmy do pierwszych decyzji dotyczących budowy składu na sezon 2024/2025. W pierwszej kolejności musieliśmy wziąć pod uwagę, że mieliśmy ważne kontrakty z polskimi koszykarzami. To oni pomogli nam w czerwcu wygrać upragnione mistrzostwo i fakt, że zostaną z nami na kolejny sezon, dawał nam wielki komfort, bo przecież to czołowi gracze Orlen Basket Ligi oraz reprezentacji. Jednak wpływał on też na mniejszą elastyczność w decyzjach i podziale budżetu. Musieliśmy również brać pod uwagę zapisy umieszczone w poszczególnych, podpisywanych wcześniej umowach.
Na przykład jeden z naszych najważniejszych zawodników z polskim paszportem, Geoffrey Groselle, miał klauzulę o buy-out’cie, umożliwiającą mu odejście w trakcie trwania rozgrywek EuroCup. Patrząc więc od tej strony, gdybyśmy zatrudnili od początku sześciu obcokrajowców i później stracili Groselle’a, postawiłoby nas to w bardzo trudnej sytuacji, bo na najważniejszą część rozgrywek musielibyśmy szukać kolejnego tak klasowego Polaka, o co jak wiadomo jest bardzo ciężko.
To jednak nie wszystko. Skład zawsze musi być budowany w oparciu o koncepcję trenera. Po długich rozmowach uznaliśmy, że wystarczy nam węższa rotacja, tak jak działało to wcześniej, np. w czasie występów Żana Tabaka w lidze VTB z Zastalem Zielona Góra.
Biorąc to wszystko pod uwagę, postanowiliśmy podpisać pięciu obcokrajowców, którzy mieli nam dać odpowiednią jakość. Oczywiście mogliśmy za tą samą kwotę kupić sześciu. Tłumacząc obrazowo – zamiast jednego zawodnika za 140 tysięcy, mogliśmy wziąć dwóch po 60 tysięcy. A dlaczego 60 a nie 70? Bo trzeba pamiętać o dodatkowych kosztach, takich jak m.in. licencje, bilety czy mieszkanie.
Czy to z perspektywy czasu był błąd?
Tak, okazało się to błędem, bo w kilku kluczowych fragmentach meczów zabrakło nam sił. Ale czy możemy mieć pewność, że lepsze wyniki dałoby nam granie innymi, może mniej jakościowymi graczami? Tego już teraz nie sprawdzimy. Mogę jednak potwierdzić, że mamy świadomość, że można i trzeba było to zrobić lepiej.
Jednak na koniec zatrudniliście szóstego zawodnika z zagranicy. Dlaczego stało się to dopiero po zakończeniu rozgrywek europejskich? Chodziło o wzmocnienie na ligę?
Trzeba raz jeszcze wyjaśnić do końca jak to wyglądało od środka, bo wielu z kibiców i obserwatorów chyba tego nie rozumie.
Proszę bardzo.
Słyszę zarzuty, że my świadomie nie zatrudniliśmy sześciu obcokrajowców na rozgrywki europejskie, tylko czekaliśmy na ich zakończenie, by skorzystać z nich w PLK. To jest tak absurdalne, że taką tezę może przedstawić tylko ktoś, kto nie zna podstawowych faktów, albo nie chce ich poznać bo woli trzymać się swoich wyobrażeń, albo po prostu z założenia ma złą wolę. Już mówiłem, że na początku zdecydowaliśmy się podzielić budżet tak a nie inaczej i nie mieliśmy rezerwy na dokładanie kogoś nowego. W okresie od połowy listopada do początku stycznia z drużyny odeszło jednak trzech zawodników i asystent trenera, a w ich miejsce pojawili się nowi gracze.
W wyniku tych zmian na ostatnim etapie zatrudniliśmy Keondre Kennedy’ego i oszczędziliśmy pieniądze na wpłacenie 100 tys. do kasy PLK. Nie zrobiliśmy tego od razu, gdyż Marcus Weathers był wtedy kontuzjowany i nie mógł grać przez półtora miesiąca. Gdy więc mieliśmy już w zespole sześciu obcokrajowców, to do meczu ze Śląskiem nie było sytuacji, żeby wszyscy oni mogli wystąpić w jednym meczu. Dodam jeszcze, że Keondre nie mógł grać w EuroCup, bo wcześniej występował już w tych rozgrywkach. Mógłby być zgłoszony przez nas tylko wtedy, gdyby odszedł z Hamburga najpóźniej na początku grudnia co wynika z regulaminu rozgrywek i pewnie nie każdy o tym wie.
Nasz klub bardzo poważnie traktuje kwestie budżetowe. Nauczyliśmy się tego i nie chcemy tego zmieniać. Obecny budżet po stronie wydatków jest praktycznie taki sam jak na początku sezonu. To oznacza, że teraz mamy w składzie jednego zawodnika więcej, ale wydajemy na zespół tyle samo. Nie dołożyliśmy do budżetu nic extra i nie było też tak, że przez cały sezon mieliśmy odłożone pieniądze, by w styczniu wykonać dodatkowy ruch ani że planowaliśmy wcześniej taki scenariusz. To jest nieprawda. Te środki pojawiły się dopiero jako końcowy efekt wymuszonych zmian w składzie.
Czy trener Tabak przeliczył się w kwestii pozyskiwania zawodników? Pamiętam, że trener zawsze podkreślał, że drużyny, które grają w europejskich pucharach mają atut w postaci podpisywaniu lepszych i bardziej jakościowych zawodników za relatywnie mniejsze pieniądze, co wynika z chęci pokazania się tych graczy na arenie międzynarodowej.
Upraszczając, puchary dają możliwość zatrudniania lepszych zawodników za mniejsze pieniądze, ale to są wciąż kwoty nieosiągalne dla polskich klubów. Sam EuroCup nie był wystarczającym argumentem, żeby zawodnik z określonego poziomu przyszedł do nas grać za mniejsze wynagrodzenie. Wynika to z faktu, że taki koszykarz najczęściej miał też na stole oferty z dużo mocniejszych lig, takich jak hiszpańska, francuska, turecka czy włoska. Dodatkowo tamtejsze kluby też grają w pucharach. Trzeba też przyznać, że z różnych powodów na koniec czerwca, czyli w momencie gdy wygraliśmy Mistrzostwo Polski i otrzymaliśmy potwierdzenie że wystąpimy w EuroCup, nie byliśmy gotowi na zbudowanie składu w sposób, który pozwoliłby osiągnąć konieczną jakość za mniej pieniędzy. Spróbujemy wyciągnąć z tego wnioski.
Co można było zrobić inaczej lub lepiej?
Generalnie trzeba dużo szybciej być gotowym na różne scenariusze. To jest też nauka, którą wyciągnęliśmy na przyszłość. Teraz jako klub jesteśmy w zupełnie innym miejscu niż jeszcze rok temu. Jesteśmy mistrzem Polski i będziemy starać się obronić ten tytuł, aby tym samym dalej uczestniczyć w rozgrywkach europejskich. Doświadczyliśmy już na własnej skórze jak to wygląda. Dlatego teraz musimy być dużo wcześniej gotowi na budowanie składu na ten poziom rozgrywek, pod względem decyzji budżetowych i selekcji zawodników.
Czy dalsza gra w EuroCup jest możliwa? Są sygnały ze strony organizatora rozgrywek?
Myślę, że jest jeszcze nieco za wcześnie na takie deklaracje. Jeżeli wynik sportowy będzie optymalny tzn. będzie dawał nam prawo do gry w Europie, to właściciele klubu podejmą decyzję w jakich rozgrywkach chcielibyśmy występować, a następnie będziemy czekać na decyzję organizatorów. W rozgrywkach FIBA jest to prostsze bo decydują wyniki w lidze, a do EuroCup trzeba zostać zaproszonym.
Wiemy, że sprawdziliśmy się na tym poziomie jako organizator meczów. Spełniliśmy wymagania regulaminowe i skutecznie radziliśmy sobie w sytuacjach awaryjnych. Podczas meczów wyjazdowych porównywaliśmy, jak to wygląda w innych miejscach i myślę, że na tle klubów które występują tam od lat absolutnie nie mamy się czego wstydzić.
A kwestia wyników?
Można i trzeba patrzeć przez pryzmat wyników, ale w historii EuroCup były drużyny, które miały mało zwycięstw w danym sezonie, a później wygrywały dużo więcej meczów. Przykład Lubljany, która poprzedni sezon zakończyła z jednym zwycięstwem, a teraz zagra w play-off. Wszystko zależy od budżetu i odpowiedniego konstruowania zespołu. My w tym sezonie popełniliśmy za dużo błędów. Jako że najlepiej uczy się na własnych pomyłkach, wierzę teraz, że skoro wiemy, jakie to były błędy, to będziemy potrafili ich uniknąć.
Czy Żan Tabak zostanie w Sopocie na kolejne lata?
Przede wszystkim to pytanie nie do mnie. Ktokolwiek będzie trenerem Trefla Sopot w przyszłości, zdecyduje o tym pan Kazimierz Wierzbicki, który od 30 lat wykłada na ten klub swoje prywatne pieniądze. Wiem, że obaj bardzo się szanują i cenią. Z rozmów z zarządem wiem też, że są zadowoleni z efektów pracy trenera. Wyniki pokazują, że idziemy w dobrym kierunku. Wydaje mi się, że usiądziemy i porozmawiamy o przyszłości jeszcze przed zakończeniem rozgrywek, ale dziś jest na to trochę za wcześnie. Nie dlatego że czekamy na lepsze wyniki, ale po prostu chcemy dać zespołowi i trenerom możliwość spokojnego skupienia się na codziennej pracy.
Dopiero co zakończyliśmy jeden etap sezonu, czyli występy w EuroCup. Teraz przed nami Puchar Polski, a więc pierwsza weryfikacja nowego zespołu. Chcemy w Sosnowcu wypaść jak najlepiej. Ten turniej da nam materiał do analizy, jak ten zespół wygląda na tle innych czołowych ekip w Polsce. Później czeka nas walka o obronę mistrzostwa Polski. Choć mamy w lidze bardzo mocnych rywali, to w mojej opinii nie powinniśmy sobie stawiać niższych celów niż wygrana ORLEN Basket Ligi. My już nie jesteśmy aspirantami atakującymi najwyższe miejsca, tylko jako mistrz Polski musimy bronić swojej pozycji.
Czy Żan Tabak to odpowiedni kandydat na trenera Trefla w kolejnych latach?
Myślę, że trener Tabak dobrze czuje się w naszym klubie i w Trójmieście, a do tego jest bardzo ambitnym człowiekiem, który chciałby walczyć o jak najwyższą stawkę, więc nasze cele są podobne. Pewnie wywołam burzę, ale uważam, że obecnie to najlepszy szkoleniowiec w tej lidze, biorąc pod uwagę wiedzę, doświadczenie, profesjonalizm, sposób codziennej pracy i relacje z zawodnikami, a także mnóstwo innych elementów. Praca z nim nie jest łatwa, bo jest on osobą ekstremalnie wymagającą, ale przynosi efekty. To jest cecha dobrych trenerów. Rzadko kiedy lekka, łatwa i przyjemna praca daje dobre owoce.
-
Tak
-
Nie
-
Tak16 głosów
-
Nie10 głosów
Artykuł Tomasz Kwiatkowski: Tabak to najlepszy trener w PLK [WYWIAD] pochodzi z serwisu Z Krainy NBA.