Śniadanie za 69 zł? Krakowskie gastro odleciało
Wychodzisz z domu z myślą: „Zjem coś na mieście, tylko tak lekko, śniadanko, kawka, bez szaleństw.” Brzmi niewinnie. Ale potem siadasz w modnej kawiarni, zamawiasz awokado na grzance z czymś, co wygląda jak jajko po przejściach, i do tego flat white z mlekiem, którego nazwa brzmi jak postać z „Władcy Pierścieni”. Kończysz posiłek, prosisz o […] Artykuł Śniadanie za 69 zł? Krakowskie gastro odleciało pochodzi z serwisu KRKnews.

Wychodzisz z domu z myślą: „Zjem coś na mieście, tylko tak lekko, śniadanko, kawka, bez szaleństw.” Brzmi niewinnie. Ale potem siadasz w modnej kawiarni, zamawiasz awokado na grzance z czymś, co wygląda jak jajko po przejściach, i do tego flat white z mlekiem, którego nazwa brzmi jak postać z „Władcy Pierścieni”. Kończysz posiłek, prosisz o rachunek… i BACH! 69 zł. Za jedną osobę. I nie, nie kupiłeś udziałów w lokalu. Po prostu dałeś się złapać w sidła gastro-szaleństwa.
W Krakowie właśnie trwa poranny teatr absurdu. Ceny śniadań w niektórych miejscach szybują jak balon nad Błoniami. I nikt nie mówi, że masz jeść kajzerkę z pasztetem – ale serio, kilka dyszek za jajko w koszulce – to gastronomiczna krucjata przeciwko portfelowi.
Bo jak raz nie sprawdzisz – to potem płaczesz nad rachunkiem, nie jajkiem
Problem jest prosty: ludzie chodzą tam, gdzie ładnie na Instagramie, nie tam, gdzie dobrze i sensownie cenowo. A potem zdziwko. Serio, wystarczy jeden scroll po reelsach i wpadamy w spiralę „muszę tu iść, bo neon i jadalne kwiaty”. A potem niespodzianka – śniadanie droższe niż obiad u mamy w niedzielę. I bez dokładki.
Dlatego właśnie powstał przewodnik z gastro trendami Ślinka Cieknie – żebyś nie musiał szukać smaku po omacku i zastanawiać się, czy 69 zł za dwie kromki z hummusem to jeszcze brunch, czy już inwestycja. Sprawdzamy, testujemy i ostrzegamy – gdzie warto, a gdzie nie. Chcesz wiedzieć, gdzie naprawdę się najesz, gdzie kawa smakuje jak kawa, a nie rozpuszczalna trauma z plastikowego kubka? Wbij do kategorii najlepsze śniadania w Krakowie – zanim zapłacisz więcej niż za bilet na Pendolino do Warszawy, sprawdź czy się nie zawiedziesz.
Moda na śniadania z gwiazdką Michelin (tylko bez smaku)
Problem w tym, że część krakowskich lokali śniadaniowych zapomniała, że człowiek rano chce po prostu zjeść. Nie pozować. Nie analizować. Nie zastanawiać się, czy ta pianka na latte nie zjada się go wzrokiem. Śniadanie ma być dobre, ciepłe i takie, po którym nie musisz się iść dojeść bajglem z Żabki. Tymczasem niektóre miejsca robią z porannego jedzenia rytuał rodem z fine dining. Ładna ceramika, dużo zieleni, porcja jak dla chomika na diecie i kelner z miną, jakby Ci robił przysługę, że przyniósł to jajko.
I jasne, niech sobie będą takie miejsca. Ale dajcie też ludziom wybór – bo nie każdy chce kredytować croissanta. A jak już ma zapłacić 70 zł za śniadanie, to niech chociaż dostanie coś, co nie kończy się po trzecim kęsie.
Jak nie dać się zrobić na bekon?
Nie idź ślepo za modą. Okryj najlepsze restauracje w Krakowie, które karmią porządnie, bez snobizmu, bez „sezonowych emulsji” i bez konieczności robienia zrzutki wśród znajomych na jedną kawę. Ślinka Cieknie tropi takie perełki i podpowiada, gdzie iść, żeby zjeść smacznie, dużo i nie wpaść w poranny dług duchowy. U nas nie znajdziesz miejsc, które są tylko „ładne w internecie” – tylko te, które działają na kubki smakowe, a nie tylko na aparat w telefonie.
Więc zanim znowu klikniesz „zobacz lokalizację” pod kolejnym viralowym reelsikiem, kliknij sobie najpierw na Ślinka Cieknie. Twój brzuch Ci za to podziękuje. A portfel? Jeszcze bardziej.
Artykuł Śniadanie za 69 zł? Krakowskie gastro odleciało pochodzi z serwisu KRKnews.