Porównałem DVD z jakością na Netflix. Wypaliło mi oczy

Dawno temu, kiedy internet był zupełnie inny, a o streamingach można było tylko pomarzyć, zacząłem zbierać filmy na DVD. Uzbierała się z tego całkiem pokaźna kolekcja, która po latach, jak się okazało, staje się… bezużyteczna. I nie dlatego, że filmy znajdę na Netflix, Disney+ czy gdziekolwiek indziej, ale dlatego, że dziś DVD nie da się […] Artykuł Porównałem DVD z jakością na Netflix. Wypaliło mi oczy pochodzi z serwisu ANDROID.COM.PL - społeczność entuzjastów technologii.

Kwi 9, 2025 - 16:39
 0
Porównałem DVD z jakością na Netflix. Wypaliło mi oczy
Zbliżenie na pilot z widocznymi przyciskami, w tym przycisk Netflix i kontrolki głośności, oraz leżącą obok płytę DVD z logo MGM i informacjami o formacie PAL.

Dawno temu, kiedy internet był zupełnie inny, a o streamingach można było tylko pomarzyć, zacząłem zbierać filmy na DVD. Uzbierała się z tego całkiem pokaźna kolekcja, która po latach, jak się okazało, staje się… bezużyteczna. I nie dlatego, że filmy znajdę na Netflix, Disney+ czy gdziekolwiek indziej, ale dlatego, że dziś DVD nie da się już oglądać.

Jakość DVD kontra Netflix

Kiedy zaczynałem zbierać filmy na DVD, wszystkie wyglądały dla mnie jak „żyleta”. Ostry obraz, wyraźne kolory i jakość, której wcześniej nie znałem. Może i odrobinę przesadzam, ale z pewnością nie było tak, że odrzucało mnie od telewizora lub monitora.

Uruchamiając film, po prostu się go oglądało i tyle. Dziś wygląda to inaczej, ponieważ staje się przed wyborem, jaki pakiet streamingu kupić – z wyższą rozdzielczością 4K czy może samo HD będzie wystarczające. Wyznaję zasadę, że jeżeli mogę korzystać z pakietu z wyższą jakością, to taki biorę, choć nie jestem też purystą jakościowym. Nie muszę mieć wszystkiego niesamowicie ostrego, ale mam też pewne standardy.

Ostatnio chciałem odświeżyć sobie film 28 dni później, które na streamingach nie znalazłem, ale płyta DVD czekała grzecznie na półce. Strasznie zmęczyłem się podczas oglądania, ponieważ jakość obrazu była dla mnie małym szokiem. Źle to mało powiedziane. Przyzwyczaiłem się do tego, że jak oglądam coś w streamingu, to mam przynajmniej to w jakości HD.

Porównanie jakości na Netflix z filmem na płycie DVD
Po lewej Netflix, po prawej DVD. Fot. Bartosz Szczygielski / Android.com.pl

Cena Netflix przy pakiecie 4K jest dość wysoka, więc ja akurat korzystam z tego „średniego”, gdzie rozdzielczość ma wynosić 1080p, a więc Full HD. W niektórych przypadkach jest pewnie sztucznie podbijana, ale i tak zestawiając to z tym, co oferuje DVD, różnica zauważalna jest gołym okiem.

Filmy na płytach DVD miały rozdzielczość 720 × 480 lub 720 × 576 pikseli w zależności od standardu nagrań. Kiedyś nie stanowiło to problemu, ale dziś pierwszy lepszy 55-calowy telewizor z 4K uwypukla każdy szczegół i to nie jest plus.

Zestawiając ze sobą ten sam film na płycie DVD z jakością tego, co oferuje pakiet HD na Netflix, naprawdę można dostać oczopląsu. Piksele widoczne gołym okiem, mocno przesadzone kolory i kontrast to tylko część z tego, co dziś oferują DVD. Nawet napisy nie są ostre, a wyglądają, jakby powiększono je w Photoshopie o kilka razy za dużo.

Porównanie jakości na Netflix z filmem na płycie DVD
Fot. Bartosz Szczygielski / Android.com.pl

Zdjęcia porównawcze, które umieściłem w tym tekście, robione były kilkuletnim telefonem (OnePlus 9) i to w dość nieciekawych warunkach oświetleniowych. Mimo wszystko nawet na nich widać, że jakość na Netflix odjechała o lata świetlne.

Od tego eksperymentu zmieniłem strategię. Jeśli chcę obejrzeć starszy film, którego nie ma w streamingach, a nawet stoi na mojej półce, sprawdzam, czy mogę go jednorazowo wypożyczyć w którymś z serwisów. Mogę z całą stanowczością powiedzieć, że dziś moja kolekcja filmów DVD ma wartość czysto sentymentalną.

Jesteśmy skazani na Blu-ray

Nawet odkładając technikalia na bok, pokazuje to problem, którego do tej pory nie chciałem zauważać. Jako widzowie, jesteśmy poniekąd pozbawiani dostępu do starszych produkcji, których w streamingu po prostu nie ma. Zostaje nam więc tragiczna jakość na DVD, ponieważ nie wszystko jest dostępne na płytach Blu-ray. Szczególnie w Polsce, choć można zamawiać płyty z innych regionów świata, to nie zawsze będzie tam opcja napisów w naszym języku. Nie mówiąc już o lektorze.

Mam w swojej kolekcji kilka ciekawych filmów, jak np. Harry Angel. Niestety już wiem, że nie będę do nich wracał ze względu na to, jak wyglądałby na moim telewizorze. Nie chcę psuć sobie wrażeń tym, jak tragicznie będzie wyglądał obraz. Pozostaje mi uzupełnianie kolekcji o płyty Blu-ray, gdzie trudno przyczepić się do jakości.

To może być dobra droga, ale pod warunkiem, że za kilka lat będę miał je na czym odtwarzać. Obecnie korzystam z czytnika w PlayStation 5, ale jak Sony zrezygnuje w kolejnej generacji z fizycznych płyt, niewiele będę mógł już z tym zrobić. Niby jest więc lepiej, bo wszystko mamy na wyciągnięcie ręki, ale jak się człowiek temu przyjrzy, to już tak pięknie nie jest. Zostanie nam sprawdzanie TOP 10 na Netflix i nic więcej.

Źródło: opracowanie własne. Zdjęcie otwierające: Bartosz Szczygielski / Android.com.pl

Część odnośników to linki afiliacyjne lub linki do ofert naszych partnerów. Po kliknięciu możesz zapoznać się z ceną i dostępnością wybranego przez nas produktu – nie ponosisz żadnych kosztów, a jednocześnie wspierasz niezależność zespołu redakcyjnego.

Artykuł Porównałem DVD z jakością na Netflix. Wypaliło mi oczy pochodzi z serwisu ANDROID.COM.PL - społeczność entuzjastów technologii.