Paweł Chmielewski: Polska powinna być monarchią, bo tak się godzi
Monarchia jest najwłaściwszą formą sprawowania rządów, bo odpowiada porządkowi Bożego stworzenia. Warunek: władca musi respektować autorytet biskupa Rzymu. Z okazji 1000 rocznicy Bolesława Chrobrego na króla Polski większość Polaków w ten czy inny sposób celebruje długą historię polskiej niepodległości. To ważny aspekt tej rocznicy. Na koronację Chrobrego można spojrzeć jednak również z perspektywy ponadnarodowej. W […] Artykuł Paweł Chmielewski: Polska powinna być monarchią, bo tak się godzi pochodzi z serwisu PCH24.pl.

Monarchia jest najwłaściwszą formą sprawowania rządów, bo odpowiada porządkowi Bożego stworzenia. Warunek: władca musi respektować autorytet biskupa Rzymu.
Z okazji 1000 rocznicy Bolesława Chrobrego na króla Polski większość Polaków w ten czy inny sposób celebruje długą historię polskiej niepodległości. To ważny aspekt tej rocznicy. Na koronację Chrobrego można spojrzeć jednak również z perspektywy ponadnarodowej. W ujęciu powszechnym rok 1025 oznaczał poddanie i włączenie dużego europejskiego terytorium w najdoskonalszy system rządów, jaki wypracowała nasza cywilizacja – monarchię katolicką. Poniżej prezentuję kilka refleksji związanych z godziwością takiej formy rządów i warunkami, jakie muszą być spełnione, by rządy jednego były sprawiedliwe.
Preferencja monarchii
Nasz Pan Jezus Chrystus nie nauczał o formach politycznego zorganizowania społeczności chrześcijan. Kościół katolicki nie nakłada na wiernych obowiązku popierania jakiegoś określonego systemu, w związku z czym katolicy mają swobodę budowania zarówno monarchii, jak i republik. Właściwsza dla katolików jest jednak monarchia. Nie chodzi wyłącznie o długoletnie współbytowanie Kościoła katolickiego i monarchii średniowiecznych. Analogiczność pomiędzy porządkiem katolickim a monarchią zachodzi na głębszym poziomie, co wiąże się po pierwsze z monarchiczną strukturą Kościoła, a po drugie z monarchiczną strukturą samego stworzenia.
Monarchia Kościoła
Bóg chciał, aby na czele Kościoła katolickiego stał jeden, to znaczy biskup Rzymu. Ewangelia nie pozostawia w tej kwestii żadnych wątpliwości (Mt 16, 18-19; J 21, 15-17). Biskup Rzymu szanuje pewien zakres autonomii innych biskupów, niemniej jednak to on jest nie tylko widzialnym znakiem jedności uczniów Chrystusa, ale również najwyższym prawodawcą, a to oczywista prerogatywa suwerena. Skoro Kościół jest monarchiczny, to lepiej, żeby współbytował z monarchią. Koegzystencja z politycznym systemem demokratycznym może rodzić w Kościele pokusę przekształcania własnej struktury na ten wzór, co obserwujemy dzisiaj w ramach procesu synodalnego. Ostatecznie grozi to podważeniem natury nadanej Kościołowi przez Chrystusa. Lepiej jest dla Kościoła, żeby zachodziła adekwatność między jego własną formą władzy, a systemem politycznym świata, w którym funkcjonuje.
Nie wydaje się przypadkiem, że Kościół katolicki został założony w monarchicznym Cesarstwie Rzymskim, a następnie współistniał przez wieki z monarchiami średniowiecznymi. Ułatwiło to Kościołowi nie tylko zrozumieć, ale również utrwalić własną monarchiczną naturę, co kulminowało na I Soborze Watykańskim. Dogmat o papieskiej nieomylności oraz najwyższej władzy jurysdykcyjnej papieża nad całym Kościołem zostaje wyrażony w momencie dziejowym, w którym monarchie zawaliły się na skutek procesu rewolucyjnego. Można odczytywać to jako opatrznościowe – to Kościół przechowuje podtrzymuje ideę monarchiczną.
Jeszcze istotniejsza jest głęboka analogiczność między monarchiczną formą rządów a samą strukturą rzeczywistości stworzonej przez Boga. W IV stuleciu mówił o tym biskup, teolog i historyk Kościoła, Euzebiusz z Cezarei.
Pochwała Konstantyna
Myśl Euzebiusza można sprowadzić do sentencji: „Jeden Bóg na niebie – jeden cesarz na ziemi”. Obrazuje ją szerzej cytat zaczerpnięty z „Pochwały Konstantyna” („De laude Constantini”) autorstwa Euzebiusza. Proszę Czytelnika, aby z uwagą przeczytał poniższe zdania.
„Obdarzony podobizną niebiańskiej suwerenności kieruje [Cesarz] swój wzrok ku górze. Kształtuje swoje ziemskie rządy zgodnie ze wzorcem Boskiego oryginału, czerpiąc siłę ze zgodności z monarchią Boga. Ta zgodność udzielana jest przez Powszechnego Suwerena [Boga] wyłącznie człowiekowi spośród wszystkich stworzeń na tej ziemi: to od Niego pochodzi suwerenna władza, to On dekretuje, że wszystko powinno być podległe władzy jednego. Z całą pewnością monarchia dalece przekracza wszelkie inne urządzenie i formę rządu: demokratyczna równość władzy, wprost przeciwnie, może być opisana raczej jako anarchia i nieporządek. Jest przecież jeden Bóg, a nie dwóch, trzech czy jeszcze więcej: twierdzić, że jest wielu bogów, to zaprzeczać istnieniu Boga w ogóle. Jest zatem jeden Suweren; a jego Słowo [Chrystus] i jego królewskie prawo również jest jedno; prawo niewyrażone w słowach, niewypisane na tablicach i podległe w ten sposób upływowi czasu; nie. To żywe i samoistne Słowo, które jest Bogiem samym, które rządzi Królestwem swojego Ojca na rzecz wszystkich, którzy są objęci Jego władzą”.
W myśli Euzebiusza mamy zatem do czynienia z adekwatnością pomiędzy panowaniem Boga a panowaniem cesarza. Staranie o to, by polityczny porządek ziemski odpowiadał porządkowi Bożego panowania wydaje się być zatem nacechowane głęboką pokorą wobec ładu samego istnienia. Dążność do budowy społeczeństwa ludzkiego w zgodzie z kosmicznym porządkiem jest konstytutywną cechą wszystkich wielkich cywilizacji, od najdawniejszej starożytności. Dążność ta prowokowała nierzadko ustanawianie niedoskonałych w szczegółach form politycznych, jako że w niedoskonały sposób rozpoznawano porządek kosmiczny. Jednak odkąd sam Jego stwórca, Bóg Ojciec, objawił się ludzkości w Synu, Jezusie Chrystusie, teologiczny i wynikający z niego teo-polityczny porządek stworzenia jest nam znany w możliwie najwyższym stopniu. Dlatego dla wierzącego katolika jest rzeczą naturalną pójście za Euzebiuszem i uznanie, że sama natura rzeczy domaga się panowania monarchicznego.
Monarcha musi respektować autorytet biskupa Rzymu
Czy oznacza to, że rządy jednego same z siebie gwarantują właściwy porządek? Na to pytanie należy odpowiedzieć przecząco. Jedynowładztwo, jeżeli nie byłoby poddane Bogu, z dużym prawdopodobieństwem wyrodziłoby się w bezbożną tyranię. Każdy człowiek ma skłonność do grzechu; od tej skłonności nie jest wolny również monarcha. Skutki grzechu monarchy są o tyle poważniejsze od skutków grzechu człowieka prywatnego, o ile większy jest wpływ monarchy na bliźnich. Jest zatem konieczne, aby monarcha sprawował swoją władzę ściśle respektując prawo Boże.
Nie wystarczy jednak, by monarcha rozpoznawał Boga i chciał Go słuchać. Musi jeszcze respektować autorytet papieża.
Wynika to z oczywistego faktu: monarcha nie ma bezpośredniego kontaktu z Bogiem. To oznacza, że starając się dociec Jego woli, posługuje się własnym rozumem. Zgodnie z nauką Kościoła, każdy człowiek może swoim rozumiem stwierdzić, że Bóg istnieje, a następnie wydedukować z tego podstawowe prawa natury. Niemniej jednak na skutek skażenia grzechem i związanej z tym słabości, nierzadko nawet ten człowiek, który stwierdza istnienie Boga, błędnie rozpoznaje prawa natury.
Monarcha, tak jak każdy, potrzebuje pośrednictwa, a to może zaoferować jedynie papież, którego sam Bóg uczynił uprawnionym interpretatorem Objawienia. Gdzie indziej monarcha mógłby znaleźć przewodnictwo?
Gdyby nawet uznał, że Bóg istnieje; gdyby uznał także, że Jego Słowem jest sam nasz Pan Jezus Chrystus, a Pismo Święte zawiera objawione prawdy – byłoby to wciąż za mało, jako że zachodzi potrzeba ukonkretnienia woli Bożej w prawie oraz interpretacji Pisma Świętego. Odrzucając pośrednictwo biskupa Rzymu, monarcha musiałby szukać gdzie indziej najwyższego autorytetu interpretacyjnego. Musiałby w ostateczności zwrócić się ku samemu sobie, uznając, że to on, jako władca, jest zarazem najwyższym kapłanem. Tak zawsze czyniono w wielkich starożytnych cywilizacjach Babilonu, Egiptu czy Rzymu.
Tak samo czynili również władcy państw protestanckich. Teoretycznie trafnie ujął to anglikański filozof Tomasz Hobbes.
W „Lewiatanie” określa państwo mianem „boga śmiertelnego”, bo w jego protestanckim systemie nie ma papieża, a co za tym idzie – autorytet władcy jest ugruntowany wyłącznie w nim samym, co nadaje państwu pozór boskości. Dlatego Hobbesowski władca oprócz władzy doczesnej wykonuje też najwyższą władzę kapłańską. Hobbes pisze:
„Gdyby więc ktoś zapytał jakiegoś pasterza, gdy ten wykonuje swe funkcje, tak jak najwyżsi kapłani i starsi ludu zapytali naszego Zbawiciela (Mateusz 21, 23): jaką mocą to czynisz i kto ci dał taką władzę, to pasterz ten nie mógłby dać innej odpowiedzi słusznej niż ta, że czyni to z władzy państwa, którą mu dał król czy też zgromadzenie, co je reprezentuje”.
I dalej:
„Biskupi na początku swoich orędzi winni mówić: z łaski majestatu królewskiego biskup takiej a takiej diecezji, albo też, podobnie jak słudzy państwowi: w imieniu majestatu królewskiego”.
Hobbes naucza, że biskupi nie powinni mówić o sobie, że sprawują urząd apostolski z nadania Bożego, bo w ten sposób „zaprzeczają… iż otrzymali swą władzę od państwa świeckiego; i chytrze zsuwają ze swej szyi obrożę swej zależności państwowej”.
W doktrynie Hobbesa nie ma zatem miejsca na żadne pośrednictwo pomiędzy władcą a Bogiem, ponieważ władca jest zarazem najwyższym kapłanem. Wynika to z faktu odrzucenia autorytetu papieskiego. W efekcie to władca interpretuje wolę Boga, a to prowadzić może do różnych poważnych patologii.
Dobrym przykładem patologii wynikających z rozpoznania Boga przy jednoczesnym odrzuceniu autorytetu Jego pośrednika (biskupa Rzymu) jest Ameryka.
Negatywny przykład amerykański
Doktryna polityczna Stanów Zjednoczonych mówi o istnieniu Boga. Doktryna ta nie uznaje jednak żadnego religijnego autorytetu, który mógłby przemawiać w Jego imieniu, to znaczy, w praktyce, nie uznaje papieża. W efekcie interpretacja woli Bożej oraz ładu naturalnego ustanowionego przez Boga należy do suwerena, a tym jest w doktrynie amerykańskiej lud, nawet jeżeli w imieniu ludu quasi-monarchiczną władzę sprawuje obieralny prezydent.
Efekty są znane, na przykład długotrwałe uciskanie ludności czarnoskórej; dopuszczenie legalności zabijania dzieci poczętych; tolerancja jawnego satanizmu. Innymi słowy, amerykański system polityczny, choć rozpoznaje istnienie Boga i deklaruje Mu posłuszeństwo, z konieczności popada w ciężkie błędy. Ludzki rozum jest słaby i z dużą trudnością ocenia faktyczny porządek stworzenia. Bez prowadzenia przez uprawniony autorytet religijny, którym mógłby być de facto tylko papież, będzie zawsze prowadzić do głębokich wynaturzeń.
Dlatego monarcha – podobnie jak zresztą władze republiki – musi uznawać autorytet biskupa Rzymu, bo bez tego nie będzie prowadzić dobrej polityki.
Cel panowania katolickiego monarchy
Skoro wiemy, że monarcha musi nie tylko uznawać istnienie Boga, ale również autorytet biskupa Rzymu, pozostaje wykazać, jakie cele winny przyświecać jego panowaniu, to znaczy: czym jest dobra polityka władcy?
Czy celem monarchy jest zwykłe zachowanie powierzonych jego opiece dóbr, czyli życia i majątku poddanych, to znaczy sprowadzenie państwa do roli „nocnego stróża”? Nie. Celem monarchy jest coś więcej: doprowadzenie ludzi do zbawienia. Jest tak dlatego, że właściwym celem każdego pojedynczego człowieka jest zbawienie. W konsekwencji również celem społeczności musi być zbawienie, bo ostateczny cel zespolenia pojedynczych ludzi nie może być inny, niż ostateczny cel każdego pojedynczego człowieka.
Święty Tomasz z Akwinu wyłożył to w traktacie „De regno”, pisząc:
„Albowiem ludzie tworzą grupę w celu dobrego wspólnego życia, czego pojedynczy człowiek żyjący samotnie nie mógłby osiągnąć, a dobre życie to cnotliwe życie. Dlatego cnotliwe życie jest celem, dla którego ludzie gromadzą się razem. Jednak poprzez cnotliwe życie człowiek jest dalej przeznaczony do wyższego celu, który polega na cieszeniu się Bogiem, jak powiedzieliśmy powyżej. W związku z tym, ponieważ społeczeństwo musi mieć ten sam cel, co pojedynczy człowiek, ostatecznym celem zgromadzonego tłumu nie jest cnotliwe życie, ale poprzez cnotliwe życie osiągnięcie posiadania Boga”.
Tomasz porównuje ludzką społeczność do statku. Statek może wypełnić swój cel dzięki sternikowi. Zadaniem sternika nie jest jedynie zachowanie istnienia statku, ale również jego dopłynięcie do portu, jako że to jest właściwym celem statku – cel statku znajduje się poza nim samym. Tak samo jest z człowiekiem, a co za tym idzie również z ludzką społecznością. To oznacza, że monarcha, jak sternik, nie może dbać tylko o zachowanie życia i majątku ludzi, ale również o to, by osiągnęli swój cel, który znajduje się poza nimi samymi, czyli Królestwo Boże.
Dlatego św. Tomasz z Akwinu może powiedzieć:
„[…] ponieważ błogosławieństwo nieba jest końcem tego cnotliwego życia, które prowadzimy obecnie, do urzędu króla należy promowanie dobrego życia tłumów w taki sposób, aby nadawało się ono do osiągnięcia niebiańskiej szczęśliwości, to znaczy, że powinien on nakazywać te rzeczy, które prowadzą do szczęścia w niebie i, na ile to możliwe, zabraniać czegoś przeciwnego”.
Nie chodzi o to, żeby monarcha drobiazgowo ingerował w życie obywateli, ale o to, by tworzył warunki sprzyjające ich zbawieniu, zachowując zasadę, zgodnie z którą czyni się to, co możliwe. Dlatego, na przykład, hipotetyczny monarcha rządzący w 2025 roku Rzeczpospolitą winien utrzymać zakaz handlu w niedzielę, jako że sprzyja on osiągnięciu zbawienia wiecznego; zakazać pornografii, jako że pornografia szkodzi osiągnięciu życia wiecznego; ułatwiać życie małżeńskie poprzez zmiany podatkowe, jako że ustabilizowane życie rodzinne sprzyja zbawieniu wiecznemu; utrudniać rozwody, jako że szkodzą one stabilizacji życia rodzinnego. Nie powinien, na przykład, nakazywać uczestnictwa we Mszy świętej, jako że byłoby to sprzeczne z zasadą dobrowolnego wyzwania religii świętej – i tak dalej. Innymi słowy, monarcha powinien zadbać o jak największą swobodę ewangelizacyjną Kościoła katolickiego, dbając zarazem o stworzenie struktury prawnej i społecznej zniechęcającej do grzechu i grzech utrudniającej.
Godziwość czy użyteczność?
Można byłoby wysunąć wiele zarzutów przeciwko jedynowładztwu, argumentując na korzyść republiki. Wielu twierdzi na przykład, że republika jest bezpieczniejsza, jako że zmniejsza ryzyko prowadzenia głęboko błędnych działań politycznych, gdyż rozkłada ciężar władzy na większą liczbę ludzi.
Historia cywilizacji zachodniej dowodzi jednak, że tego rodzaju argumentacja jest obosieczna, jako że można wskazać wiele przykładów bardzo złej polityki demokratycznej. Już starożytne Ateny w demokratyczny sposób doprowadziły się do katastrofy, angażując się w wojnę, której nie mogły wygrać. Współcześnie demokracje popełniają powszechnie samobójstwo, prowadząc od dekad antynatalistyczną i antyrodzinną politykę, która skutkuje wymieraniem całych narodów.
Spór, który stawiałby w centrum wartość użytkową, byłby żmudny i w gruncie rzecz jałowy, będąc zanadto podatnym na pozornie erudycyjną sofistykę historyczną. Tymczasem dla katolika rozstrzygającym argumentem powinna być nie użyteczność, ale godziwość; a z racji na monarchiczną naturę samego stworzenia, monarchiczną strukturę Kościoła i wielowiekową monarchiczną tradycję naszej cywilizacji, godzi się, aby w Rzeczpospolitej, tak jak innych państwach europejskich, panowała monarchia, a nie republika.
Paweł Chmielewski
Zapraszamy do Warszawy na wyjątkową konferencję: 1000-lecie Królestwa Polskiego
26 kwietnia 2026
Szczegóły i REJESTRACJA – kliknij TUTAJ
Program konferencji
9.30 – 10.30
Rejestracja uczestników
10:30
Otwarcie konferencji przez p. Krzysztofa Bosaka, Wicemarszałka Sejmu RP
11.00 – 11.45
Wykład: prof. Grzegorza Kucharczyka
Świętość i suwerenność.
Jak i dlaczego powstało tysiąc lat temu Królestwo Polskie?
11:45 – 12:30
Wykład: prof. Jacek Bartyzel
Teologia polityczna Królestwa Polskiego.
12:30 – 13:00
Przerwa kawowa
13:00 – 13:45
Wykład red. Piotra Doerre
Monarcha – zwieńczenie państwa i narodu.
13:45 – 15:00
Przerwa obiadowa
15:00 – 16:30
Panel dyskusyjny pt.
Król nie umiera nigdy – dlaczego koronacja sprzed 1000 lat ma znaczenie dla Polaków żyjących w XXI wieku?
Udział biorą:
prof. Anna Łabno; red. Sławomir Skiba; prof. G. Kucharczyk;
prof. Jacek Janowski.
Moderator: red. Arkadiusz Stelmach
Prowadzenie konferencji: red. Paweł Chmielewski
Szczegóły i REJESTRACJA – kliknij TUTAJ
***
A już 12 kwietnia 2025 roku w Krakowie odbędą się wyjątkowe obchody Jubileuszu 1000-Lecia Koronacji Bolesława Chrobrego.
Gościem specjalnym konferencji będzie ks. prof. Tadeusz Guz. Oprócz kapłana swoje prelekcje wygłoszą: Sławomir Skiba; Piotr Doerre; Marcin Śrama; Sergiusz Muszyński; Tomasz Goździk; Aleksander Kowaliński; Krzysztof Kaniewski oraz Mateusz Kofin.
Mszę Świętą odprawi ks. Grzegorz Śniadoch.
Kliknij TUTAJ i pomóż nam w organizacji krakowskiego wydarzenia
12 kwietnia 2025 – Kraków
PROGRAM:
10:00 – Msza Święta
Kościół Niepokalanego Poczęcia NMP, ul. Kopernika 19
12:00 – Marsz Tysiąclecia
Rozpoczęcie na placu Matejki, zakończenie: plac Wielkiej Armii Napoleona
13:00 – Piknik rodzinny
plac Wielkiej Armii Napoleona
16:00 – Konferencja historyczna
Hotel Golden Tulip, ul. Krakowska 28
Kliknij TUTAJ i pomóż nam w organizacji krakowskiego wydarzenia
Artykuł Paweł Chmielewski: Polska powinna być monarchią, bo tak się godzi pochodzi z serwisu PCH24.pl.