NBA: Jarrett Allen szara eminencja Cavs | kolejne objawienie Anthony’ego Davisa
Na dzisiejszy, wieczorny odcinek programu literackiego GWBA zapraszają jego Patroni: Shen Ron oraz Woyteck. Knicks 105 Cavaliers 124 Chciałem być fajny, chciałem być jak LeBron wziąć piłkę do tyłu, potem popatrzyłem na powtórkę, nie ten sam efekt, hehe [Jarrett Allen] Wsad może faktycznie mało efektowny, ale zadać sobie należy pytanie: co najwyższy człowiek na placu […]

Na dzisiejszy, wieczorny odcinek programu literackiego GWBA zapraszają jego Patroni: Shen Ron oraz Woyteck.
Knicks 105 Cavaliers 124
Chciałem być fajny, chciałem być jak LeBron wziąć piłkę do tyłu, potem popatrzyłem na powtórkę, nie ten sam efekt, hehe [Jarrett Allen]
Wsad może faktycznie mało efektowny, ale zadać sobie należy pytanie: co najwyższy człowiek na placu robi w kontrze sam na sam z koszem? Należy także docenić skromność i ciężką pracę Allena przez lata. Do ligi wchodzi jako nikt szczególny, często bywa niewidoczny, ale on cały sezon w obronie wysoko do zasłon chodzi, a jego prezencja pod obręczą to ścisłe top 10 NBA i mam na to wiele danych, których tutaj, teraz nie będę przytaczał.
Cavs za sprawą swego centra wygrywają 61. mecz sezonu i to jest wielka rzecz w Ohio, najlepiej od czasów LeBrona, a nawet lepiej! Tutaj macie inny przykład wkładu Allena (21 punktów 8 zbiórek 10/11 z gry):
Hornets 105 Pacers 119
Bawią się panowie z Indiany, bo Charlotte wiadomo, że choćby i byli blisko, na ostatnie minuty ściągną z placu najlepszych. Celem jest porażka i cel został zrealizowany. Nie odbieram Pacers zasług, bo wysiłek włożyć musieli napewno. Ozdobą spotkania ów kontratak Hali do Obiego:
Haliburton (22 punkty 10 asyst 0 strat) -> chciałem tylko powiedzieć, że u tego gościa na jedną stratę przypada 5.5 asyst. Dla porównania, u nieśmiertelnego Johna Stocktona było to 3.7 asyst. Przyznajcie jedynie, że Hali ma / wnosi na parkiet coś specjalnego jako rozgrywający.
Kings 111 Wizards 116
Ale wstyd! LaVine, DeRozan i Monk to grają po pierwsze wyłącznie w ataku, a po drugie, grać może naraz tylko jeden z nich. Taka efemeryczna, delikatna energia się między nimi wytworzyła, tak patrzą po sobie i nie chcą jeden drugiego blokować. Wygląda to jakby byli leniwi, a oni po prostu chcą być dobrymi kumplami z drużyny: „masz, ty weź rzucaj”, „nie, daj spokój, ty weź”.
Wizards nie mieli tego rodzaju wątpliwości, parli do przodu i palili za trzy jak tylko mieli sposobność. Przeszło 51% z gry młodzieżówki, która w tym składzie grała ze sobą może drugi raz. Sarr, Carrington, Vukcevic, AJ Johnson, JT Thor i Anthony Gill – mistrzowie basketu.
Sam zobacz jak to wyglądało, dopóki jego kariera trwa, ojciec nigdy nie powinien przegrywać z synem w kosza, a jeśli tak się dzieje, należy ją skończyć:
Nie wiem co gorsze, Sacramento czy Phoenix. Chyba jednak mimo wszystko Phoenix. W Sacramento nie ma cienia obrońcy, Keon Ellis czasem się stara, ale nie zawsze mu wychodzi, reszta to naprawdę produkt przeznaczony na rynek indyjski, co by się zgadzało, bo przecież owner /właściciel stamtąd właśnie pochodzi…
Heat 124 Celtics 103
Pal sześć mecz, bo mistrzowie wystąpili bez Holidaya, Horforda i Porzingisa, a ponieważ srogo nie siedziało im zza łuku, to się te absencje stały odczuwalne. Zwłaszcza Łotysz byłby myślę wartościowy przeciwko kombinowanej strefie Heat, nieodzowny wręcz. A jak nie on, to Big Al gra w podobnej roli. Luke Kornet to jednak osłabienie, z niego taki short-roller jak ze mnie Jan Kochanowski: „Wielkieś mi uczyniła pustki w domu moim…”
Co innego jest ciekawe, otóż właśnie wygadał się dandys Shams Charania (co chwila grzeją takie rewelacje dla podtrzymania uwagi opinii publicznej), a mianowicie: Brooklyn Nets w 2022 roku odrzucić mieli propozycję Celtics w postaci Jaylen Brown, Derrick White i pick I rundy draftu w zamian za Kevina Duranta. O rety jak dobrze, że ją odrzucili!
Teraz uwaga, bo Miami po dziesięciu z rzędu porażkach, wygrali sześć razy z rzędu, a wszystkie mecze dwucyfrową różnicą! NBA: where amazing happens. Światową formę trzyma Tyler Herro, a przy okazji, żaden zespół nie ma bardziej kreatywnych setów (no może Golden State ze Stephem) aby uwolnić go spod presji obrońcy. Przecież 1/3 zdobyczy Tylera pochodzi z jego pracy bez piłki / porozumienia z kolegami i ja to szanuję.
Hawks 118 Mavericks 120
Nie ma co owijać w bawełnę, odpalił nam się koleżka Anthony Davis, twórca i autor 34 punktów 15 zbiórek i 5 bloków. Pełen pakiet zademonstrował, trójki, obrona obręczy, aktywność obwodowa w obronie. W momencie gdy padło hasło, że PJ Washington nie gra, wiedziałem, że będzie lot. Atlanta nie znalazła sposobu na gościa, jest za długi i zbyt utalentowany.
Pozostaje jedynie żałować, że tak rzadko nam się objawia jego talent, bo taki mecz jak dzisiaj to jest top 50 graczy NBA wszech czasów. Gość potrafi wszystko. Nie przeszkodził nawet rozbity na koniec pierwszej kwarty łuk brwiowy, który wymagał paru szwów. Z bułką nad okiem wyglądało to jeszcze bardziej imponująco.
Oczywiście wszystko przeplatane okresami nonszalancji i przewag szybkościowych po stronie ATL. Co by na temat kulfona Trae Younga nie gadać (25 punktów 12 asyst) gość ustawia w swoich na pozycjach i czyni ich groźniejszymi niż są w istocie. Dobrze się u jego boku czują biegający, rzucający ludzie jak Krejci, Daniels, LeVert czy Okongwu.
Taki właśnie był pomysł na tegorocznych Hawks, grać szybko z solidnym spacingiem, na dwóch kreatorów, piłko-klepaczy. Wyszło średnio, sezon poniżej kreski, ale skład trzeba było przemodelować. Bogi, Hunter, Capela – elementy niepasujące, już ich nie ma albo zaraz nie będzie.
O zwycięstwie gospodarzy, wciąż bijących się o udział w play-in, zdecydowały: akcja dribble-handoff między AD i Klayem Thompsonem (trójka na remis) oraz floater po izolacji AD na 3 sekundy przed końcem. No mówię Wam, talent nieprzeciętny!
Dodajmy może, że ostatnie trafienie Davis poprzedził blokiem i przechwytem w poprzedniej akcji, a zakończył presją na Younga, który zamiast solidnej próby na zwycięstwo oddał rzut rozpaczy. Wczoraj jakoś nie słyszałem okrzyków pod tytułem „Fire Nico” chyba się ludziom znudziło…. hmm.
Spurs 113 Nuggets 106
Denver po wczorajszym recitalu Jokera 60/10/10 dziś nie wystawiło do gry nikogo z pierwszej piątki. Russell Westbrook przypomniał sobie czasy alfy i omegi w OKC, na jego koncie zapisujemy 30 punktów 11 zbiórek 6 asyst i 3 przechwyty, ale nie udało się. Nawet zespołu z dołu tabeli, podobnież bez całej pierwszej piątki (Wemby, Sochan, Vassell, Fox, Johnson) nie udało się powieźć, powiesić na haczyku. Waszej uwadze polecam kolejny layup na miarę gracza NBA, bo Russ moi Drodzy na pstrym koniu jeździ:
You reach I teach: mecz dla Ostróg wygrał inny weteran. Chris Paul: 17 punktów (osiem w czwartej kwarcie) okraszone 5 zbiórkami, 8 asystami i dwoma blokami! Szkoda, szkoda utraty zdrowia przez chłopaków, bo byłby sezon niespodzianka. Może za rok, trzymajmy kciuki. CP3 z tego co wiem/ pamiętam kończy kontrakt, jak myślicie, będzie mu się jeszcze chciało? Jeśli Wemby wróci…
Pistons 103 Thunder 119
Shai Gilgeous-Alexander (33/6/3/3/2) jest piątym graczem w historii NBA, który może pochwalić się średnią powyżej 30 punktów oraz 60. zwycięstwami w sezonie. Obok niego podobnej sztuki dokonywali: Michael Jordan (trzykrotnie) Kareem Abdul-Jabbar (trzykrotnie) oraz James Harden i Stephen Curry (po razie). SGA rzuca wiele, ale biorąc pod uwagę efektywność, wciąż za mało. Istnieje pewna, nienazywalna, niezauważalna granica, którą lider musi przyjąć i rozumieć. Trzeba wiedzieć kiedy grać na chłopaków, a kiedy i ile brać na siebie, aby to się przeradzało w zwycięstwa.
Jednocześnie chciałem powiedzieć, że Pistons bez połowy składu wygrali drugą kwartę, w którą włożyli całą dostępną intensywność. Mecz mógł być poza zasięgiem, ale nie odpuszczali i za to wielki szacunek. JB Bickerstaff: coach of the year?
Pelicans 98 Clippers 11
Bogdan Bogdanovic prezentuje jak się powinno wymawiać imię i nazwisko kolegi z zespołu przy okazji określając Ivicę Zubaca mianem Defensive Player of The Year. Doceniam entuzjazm i walory wszelkie, ale bez przesady. Zubac? To już prędzej Jarrettowi Allenowi się należy, od którego zacząłem ów tekst/artykuł.
Co oczywiście nie zmienia faktu, że Big Zu (17 punktów 10 zbiórek 6 asyst) jest kozakiem, zdrowym, wielkim koniem o bardzo powtarzalnym półhaku, bez którego nie byłoby playoffs w Intuit Dome. Beznadziejnych, pozbawionych nadziei Pels zbili należycie. Goście osiągnęli 4/22 zza łuku, kurtyna!
Dobrej nocy mili Państwo, zapraszam jutro jeśli będziecie mieli ochotę. B