Konferencja przed meczem z Athletic Bilbao: Chcemy, aby Bruno z nami został
Ruben Amorim jest przekonany, że Athletic Bilbao dostosuje się do okoliczności, które pozbawiły ich kilku kluczowych ofensywnych zawodników przed decydującym...

Ruben Amorim jest przekonany, że Athletic Bilbao dostosuje się do okoliczności, które pozbawiły ich kilku kluczowych ofensywnych zawodników przed decydującym rewanżem w Lidze Europy, podejmując na Old Trafford walkę o awans do finału.
Trener Manchesteru United na konferencji prasowej odpowiadał na pytania dziennikarzy, którzy poruszyli m.in. kwestię nieobecności trzech filarów hiszpańskiego klubu, czyli Nico Williamsa, Inakiego Williamsa i Oihana Sanceta. Chociaż przyznaje, że „Czerwone Diabły” koncentrują się na ich planie gry, jest świadomy, że goście mogą dostosować się do tych absencji na kilka sposobów.
Ponadto Amorim udzielił komentarza na temat spekulacji dotyczących przyszłości Bruno Fernandesa, a także niedawnej wypowiedzi Arsene’a Wengera.
Ruben, zauważyliśmy, że na treningu zabrakło Matthijsa de Ligta. Jak poważny jest jego uraz i kto jeszcze jest niedostępny?
– To nie jest duży problem, ale jutro nie wystąpi. Nie pojawi się również w meczu z West Hamem United w niedzielę, ale później będziemy sprawdzać jego dostępność dzień po dniu. Ayden Heaven i Toby Collyer potrzebują czasu. Myślę, że to wszystko.
Oczywiście, macie dużą zaliczkę przed rewanżem, ale w tym sezonie widzieliśmy już kilka negatywnych wyników na własnym boisku, więc jak ważne jest, aby nie popadać w samozadowolenie?
– To jasne, ponieważ jeśli spojrzysz na nasz sezon, wszystko jest możliwe. Musimy zrozumieć, że jeden gol może wszystko zmienić. Widzieliście to tydzień temu. Jesteśmy przygotowani do walki o wygraną. Nie myślimy o wyniku pierwszego meczu czy remisie. Oczywiście, to ma znaczenie dla sposobu, w jaki zamierzamy robić niektóre rzeczy, szczególnie na początku spotkania.
W ciągu ostatnich 24-48 godzin pojawiło się wiele spekulacji na temat Bruno Fernandesa i jego przyszłości. Jakie jest Twoje zdanie na jego temat? Jakie znaczenie ma dla tej drużyny, nie tylko w ciągu najbliższych tygodni, ale także w przyszłości?
– Myślę, że to łatwo zrozumieć. Nie tylko ze względu na liczby, ale także na sposób, w jaki gra. Od pięciu lat ma wpływ na ten klub. Jest czołowym zawodnikiem. Potrzebujemy najlepszych zawodników. Bruno jest liderem i kapitanem, więc jest naprawdę ważny. To normalne, że jest wiele klubów, które chcą takiego zawodnika jak Bruno, jak Alejandro Garnacho, jak inni. Ale my chcemy zatrzymać najlepszych piłkarzy, a Bruno jest wyraźnie jednym z najlepszych zawodników na świecie. Nasza idea się nie zmieniła. Chcemy, aby Bruno tutaj został.
Ile razy oglądałeś pierwszy mecz z Athletic Bilbao i czy wynik odzwierciedla to, co działo się na boisku?
– Oglądałem to wiele razy. Głównie pierwsze 30 minut, a resztę zapomniałem. Znowu miałem wrażenie, że byli naprawdę intensywni, ale większość ich okazji, była naszą winą. Straciliśmy posiadanie piłki. Trudno było znaleźć miejsce, ponieważ zbudowali silną obronę, pomoc i atak i stwarzali sobie okazje. To było trochę tak, że przy stracie piłki, mieliśmy problemy. Te 30 minut sprawiało nam wiele trudności, a my mogliśmy pokazać i opisać zawodnikom, dlaczego te problemy się pojawiały. Oglądaliśmy to wiele razy!
Czy mecz z Olympique Lyon przypomina Ci, że nie możesz niczego brać za pewnik?
– Jeśli spojrzysz na nasz zespół, nie możemy dziś powiedzieć, co się wydarzy. Są zespoły w każdej lidze, które potrafią zrozumieć, że: „gra będzie wyglądała w ten sposób”, ale mogą ją zmienić i kontrolować jej narrację. My nie możemy tego zrobić. Musimy podejść do meczu tak, jak do każdego innego spotkania. Uważam, że musimy zdobyć bramkę, aby przejść do następnej rundy, więc to jasne, z jakim nastawieniem podejdziemy do tego meczu.
– A potem używamy pewnego obrazu… Brentford, jesteśmy blisko remisu, ale tracimy gola, a potem dość szybko padają kolejne. To może się zdarzyć. To zdarzyło się cztery razy w Manchesterze United, więc wiemy, że będziemy musieli trochę pocierpieć, aby dotrzeć do finału. Jesteśmy na to gotowi. Musimy lepiej sobie radzić z małymi detalami.
Czyli nie wiesz, który Manchester United zobaczymy jutro wieczorem?
– Tak, trudno powiedzieć. Czasami nie chodzi o to, jakim zespołem będziemy jutro. Czasami, nawet w trakcie gry, gdy coś się dzieje, tracimy trochę rozumu. Ale poprawiamy nasz styl gry, jesteśmy bardziej pewni siebie i gotowi stawić czoła temu wyzwaniu.
11 lat temu wystąpiłeś w finale Ligi Europy jako zawodnik, ale w roli menedżera byłby to dla Ciebie pierwszy raz. Na poziomie osobistym, jak wiele to dla Ciebie znaczy, pomimo tego wszystkiego, co się dzieje wokół?
– Znaczenie jest takie, że musisz to wygrać. Jako menedżer, to nie to samo, co jako zawodnik. Chcesz grać, chcesz się tym cieszyć. Kiedy jesteś menedżerem, musisz wygrać, ponieważ jeśli przegrasz w finale, będzie to bolało jeszcze bardziej, szczególnie w takim sezonie. Musisz wygrać, ale w tym celu musimy skupić się na półfinale, więc myślę, że odczucia różnią się w zależności od tego, czy jesteś zawodnikiem, czy menedżerem. Skupmy się na rewanżu, a potem pomyślimy o finale.
Krótka wypowiedź na temat tego, że rywale podróżują bez braci Williams: Nico i Inakiego oraz Oihana Sanceta?
– Dla nas to nie ma znaczenia. To najlepsza drużyna Athletic. Rozumiem, że trudno jest grać bez kluczowych zawodników. Dla nas to jest finał i musimy spróbować wygrać.
Kilka dni temu, Arsene Wenger wypowiedział się na temat Ligi Europy. Według niego, finaliści powinni mieć zapewnione miejsce w następnej edycji tych rozgrywek, a nie w Lidze Mistrzów. Czy zgadzasz się z tym?
– Nie mam nic do… Po prostu znam zasady. Jeśli ludzie chcą je zmienić, to niech to zrobią, ale zasady są takie, że jeśli wygramy Ligę Europy, przejdziemy do Ligi Mistrzów i będziemy ich przestrzegać. Nie myślę o tym zbyt wiele. Wiem, że Liga Mistrzów powinna być dla drużyn, które są mistrzami lub najlepszymi drużynami w lidze, ale oni znaleźli sposób na promowanie tego rodzaju rywalizacji, więc po prostu przestrzegamy zasad i staramy się zarządzać końcówką sezonu w ten sposób. Nie możemy liczyć na miejsce w Lidze Mistrzów przez rozgrywki Premier League. Staramy się zdobyć Ligę Europy.
Kilka tygodni temu określiłeś swój zespół „najgorszym w historii klubu”. Z dzisiejszej perspektywy, będąc blisko finału, co myślisz o tym cytacie?
– Myślę, że trzeba patrzeć na cytaty w danej chwili. Rzeczy mogą się zmienić. A dla mnie, w tym momencie, jeśli spojrzymy na Premier League, odkąd tu przyjechałem, jesteśmy najgorszą drużyną pod względem wyników. Na koniec tego sezonu możemy być najgorszą drużyną w historii Premier League, ale z europejskim tytułem. To niczego nie zmieni. Wiemy, że ten sezon był naprawdę rozczarowujący dla wszystkich. Czasami muszę trochę więcej pomyśleć nad tym co mówię… Ale wtedy tak czułem i nadal to czuję. Ten sezon był najgorszy, nie wiem, czy w historii, ale na pewno w ciągu ostatnich 50 lat.
Czego spodziewasz się po jutrzejszym meczu, mając na uwadze nieobecność braci Williams?
– Pomysł gry zespołu nie zmieni się. Jeśli spojrzysz na grę, Alex Berrenguer mógłby grać na lewym skrzydle. Jest innym graczem niż Nico Williams. Alvaro Djalo, znam go dość dobrze, mógłby wejść do zespołu. Prezentuje dość podobny sposób gry, co Inaki Williams. Oczywiście, w tym momencie, Inaki jest lepszym zawodnikiem i ma doświadczenie.
– Zamiast Sanceta, mają Unaia Gomesa, ale to piłkarz lewonożny i może zmienić stronę. Sądzę, że pomysł Athletic się nie zmieni, ale zmianie ulegną cechy zawodników i to jest dla nas ważne, aby lepiej zrozumieć grę. Czeka nas trudny mecz, z silną tożsamością i kilkoma piłkarzami, którzy nie grali zbyt wiele. To wszystko. To się zdarza w każdej drużynie.