Jak spadać, to z wysokiego konia
Napisz do mnie, tak jak się mówi czasem do księżyca. Raz w miesiącu wybiorę list, na który odpowiedź może przydać się nam wszystkim. Nie musi być poważny, nie musi być głęboki – ale może też być niezwykle istotny i prawdziwy. Zawsze chciałam to robić: słuchać i myśleć o tym, co usłyszałam.


RysunekAnna Głąbicka
Droga K.
Jak zdobyć się na odwagę, by powiedzieć komuś, że się go kocha? Pytanie banał, ale moje serce i mózg udzielają mi dwóch kompletnie różnych instrukcji, a ja, głupia, nie wiem, w którą stronę pójść. (…) Niespełna dwa lata temu moje pijane usta spotkały się z ustami człowieka, którego znałam tylko z widzenia – zabawa, rozmowa, spojrzenie w oczy i tak jedna noc spowodowała dalszy historii bieg. Potem było tylko lepiej i gorzej zarazem. (…) W końcu umowa: przyjaciele, ale tacy z korzyściami dobrymi dla ciała i duszy. A więc powstrzymałam ćmy latające gdzieś między jelitami a żołądkiem. (…) A teraz widzimy się częściej i częściej się śmiejemy, słuchamy muzyki, którą ten człowiek wybiera, a jej słowa: „Będę Cię kochać, aż będę martwy”. I nie wiem, czy to ja uroiłam sobie tę miłość? Boję się rozmowy, która może wszystko zakończyć i już nigdy nie będzie po niej tak samo jak dziś. Boję się też, że nigdy nie wyrzucę z siebie tego, co czuję, i miłość moja umrze, a ja razem z nią.
Liczę na odpowiedź, bo nie wiem, co więcej czynić mam.
Twoja G.
Kochana G.!
Zaczniemy od sceny z książki Agathy ChristieŚmierć w chmurach. Jest tam niejaki lord Horbury, który zaczyna rozumieć, że popełnił błąd: nienawidzi swojej nowej żony – pięknej, jakże pięknej! Ale, jak się okazało po krótkiej chwili małżeństwa, pustej, chciwej, wrednej i niemoralnej. Poza tym nie pasują do siebie. On chce spędzać czas na wsi i zajmować się końmi; a ona wręcz przeciwnie, chce być w mieście, hulać, uprawiać hazard i wciągać kokainę. Tymczasem w posiadłości obok mieszka Venetia Kerr, jego towarzyszka od lat dzieciństwa. Nie tak piękna jak jego żona, ale o ile bardziej – teraz to widzi wyraźnie – do niego pasująca! Wręcz dla niego – jak mógł być tak bezdennie głupi, jakże był ślepy – stworzona! Wstrząśnięty kolejną awanturą z wulgarną połowicą wybiega na pola, a tam ona, jego przyjaciółka Venetia. I to na koniu! „Venetia najlepiej zawsze wyglądała na koniu” – myśli. „Spojrzał na nią z podziwem, sentymentem i z uczuciem, jakby wracał do domu”.