
Umowa koalicyjna, osiągnięta po kilku tygodniach intensywnych konsultacji, jest przedmiotem analiz niemieckich mediów. Zwłaszcza zawarte w niej ustępstwa.
"Frankfurter Allgemeine Zeitung" komentuje: „Po obu stronach są niezadowoleni ludzie, którzy na 144 stronach (umowy koalicyjnej – red.) w niedostatecznym stopniu dostrzegają siebie i swoje pragnienia. (...) Ale obie strony (...) powinny już dawno zdać sobie sprawę, dlaczego osiągnęły najgorszy i drugi najgorszy wynik wyborczy w swojej historii: ponieważ przez lata nie udało im się rozwiązać problemów, albo wręcz zaprzeczały problemom, które w największym stopniu niepokoiły społeczeństwo. (...) Ale łącząc siły, trzy partie politycznego centrum (CDU, CSU i SPD – red.) mogą i muszą stworzyć warunki, w których Niemcy mogą ponownie stać się bezpiecznym i dobrze prosperującym krajem. (...) Nad umową koalicyjną widnieje napis 'Odpowiedzialność za Niemcy'. (...) Odpowiedzialność, która spoczywa na tej koalicji, nie może być większa. Od jej decyzji zależy bowiem nie tylko przyszłość Niemiec".
„Koelner Stadt-Anzeiger” zauważa: "W niektórych kwestiach w umowie pomiędzy CDU/CSU i SPD różnice zdań są najwyraźniej tak duże, że jej strony nawet nie próbują osiągnąć porozumienia. Optymiści mogą mieć nadzieję, że wykorzystają one swobodę podejmowania decyzji, jaką daje im ta umowa, dla dobra kraju. Pesymiści natomiast ostrzegają, że ten dokument może doprowadzić do nowego, trwałego sporu. Odpowiedź na pytanie, kto ma rację, zadecyduje o tym, czy czarno-czerwoni staną się 'koalicją przełomu i odnowy', co obiecuje Friedrich Merz, czy tylko 'komisją koalicyjną', jaką są obecnie".
"Suedwest Presse" z Ulm podkreśla: "Od lat, jeśli nie od dziesięcioleci, jasna jest potrzeba przeprowadzenia kompleksowej reformy emerytalnej. Pomimo licznych propozycji w jej sprawie, kolejne rządy unikały zajęcia się tą kwestią w sposób zasadniczy. Niestety, czarno-czerwona (określenie nawiązujące do barw partyjnych - red.) umowa koalicyjna nie jest tu wyjątkiem. Co prawda niektóre kroki wydają się obiecujące: emerytury zakładowe mają zostać wzmocnione, prywatne świadczenia emerytalne mają zostać dostosowane do obecnej sytuacji (...), niektóre przepisy dotyczące zatrudnienia mają zostać zniesione. A każdy, kto pracuje po przekroczeniu ustawowego wieku emerytalnego, będzie w przyszłości zarabiał pierwsze 2000 euro bez podatku. Decydującym czynnikiem będzie jednak to, jak będą wyglądać te przepisy w praktyce i czy uda się osiągnąć porozumienie w negocjacjach budżetowych. Jedno już jest jasne: składki emerytalne raczej wzrosną. W umowie koalicyjnej brakuje rozwiązania tej kwestii. Jak długo da się jeszcze utrzymać ten stan rzeczy? To dobre pytanie".
"Augsburger Allgemeine" stwierdza: "Rząd chce, aby prawo jazdy było tańsze. Należy to docenić. Ale prawdziwa sprawiedliwość międzypokoleniowa to coś więcej niż ta czy inna dotacja. W przypadku tego rządu oznaczałoby to przede wszystkim wyjaśnienie, w jaki sposób zamierza spłacić gigantyczne zadłużenie, które zaciągnie w nadchodzących latach. Złagodzenie hamulca zadłużenia w kredytach na obronność było posunięciem słusznym. Ale będą musiały je spłacić przyszłe pokolenia".
Zdaniem "Volksstimme" z Magdeburga "ze względu na skład naszego społeczeństwa warto spojrzeć na umowę koalicyjną oczyma przeciętnego obywatela. I chociaż nikt nie wie na pewno, jak myślą przedstawiciele tej jakże dużej grupy ludzi, którzy utrzymują kraj w ruchu, ale sami żyją raczej skromnie, można zakładać, że nie są zachwyceni umową koalicyjną. Zawarte w niej ustalenia dotyczące podatków i innych opłat, cen energii, polityki migracyjnej i bezpieczeństwa wewnętrznego są deklaracją dobrej woli, której konsekwentne wprowadzenie w życie, jak uczą nas doświadczenia z przeszłości, wydaje się mało prawdopodobne i do tego trudne do sfinansowania. W odniesieniu do wojny w Ukrainie strategia nowego rządu koalicyjnego może nas wprawić w zdumienie. Unia CDU/CSU i SPD podtrzymują perspektywę wstąpienia Ukrainy do NATO i ustanowienie specjalnego trybunału, który najwidoczniej miałby osądzić rosyjskich polityków i wojskowych. Ale z punktu widzenia Moskwy ceną za to jest przedłużanie tej wojny w nieskończoność".
Dagmara Jakubczak